-Cukierki! - wrzeszczy mały chłopiec, nerwowo wymachując rączkami, do tego tak zabawnie tupiąc nóżką. Ona bierze go na ręce, całując w czoło i mocno obejmując.
-Następnym razem. - oznajmia, mijając sklep ze słodyczami. Przyspiesza kroku czując krople deszczu spadające na odsłonięte czoło. Schrania się pod daszkiem przystanku autobusowego, uważnie studiując wiszący tam rozkład. Za dwie powinien przyjechać...
-Jesteście. - witam ich z szerokim uśmiechem, od razu przejmując chłopca ściskam go mocno. Zdejmuję jego przemoczoną kurtkę i pomagam zrobić to jej. Dziękuje. Poza tym nie zamieniamy żadnego słowa. Wzdycham i zaprowadzam syna do pokoju. On rzuca się na zabawki i z błyskiem w oku chwyta za samochód. Plastikowy, czarny Mustang...
-Byłam już we wszystkich przedszkolach, żadne nie chce go przyjąć... - mówi, gdy wracam do salonu. Twarz schowaną ma w dłoniach.
-Dlaczego? - pytam, siadając na przeciwko.
-Nie chcą pół-polaka. - prycha z dezaprobatą, gwałtownie opierając plecy o oparcie sofy.
-Damy radę. - obiecuję. Ona zagryza policzek od środka, powoli kiwając głową.
-Musimy nadać mu nowe obywatelstwo. - stwierdza ostro. Zastygam.
-Nie zgadzam się. - informuję po chwili.
-Nie obchodzi mnie to. Musimy to zrobić.
-Jestem jego ojcem do cholery! - warczę. Jej oddech staje się szybszy i płytszy.
-Chcesz więc, aby do końca życia miał pod górkę, ojcze...? - zniża głos.
-Chcę, aby pamiętał o swoich korzeniach. - mówię.
-Dobrze. - uderza z impetem w swoje uda, jednocześnie wstając. - Sam szukaj mu przedszkola albo niańki, która raczy się nim zająć, nie zamierzam się z nim cackać. - zatyka mnie.
-Ale... - dukam.
-Zadzwoń jak coś załatwisz. - rzuca i chwytając kurtkę wychodzi z mieszkania. Rozpadam się na kawałki, puszczając z wodzy swoje emocje. Tracę wszystko, jednocześnie to zatrzymując. Już nie pierwszy raz nie wiem czy moje życie ma jeszcze jakikolwiek sens.
-Tatusiu... - słyszę z przejścia. Szybko ocieram mokre policzki. - Nie płacz. Dam ci czekoladę, chcesz? - uśmiecha się szeroko. Dokładnie tak, jak jego mama. A ja wtedy odzyskuję motywację, przecież muszę starać się dla niego.
-Nie, nie chcę. - posyłam lekki uśmiech. - Ale mogę ci coś pokazać...
-Pokazać? - ożywia się. Z komody wyjmuję album ze zdjęciami i siadam z powrotem, przywołując chłopca ruchem dłoni, sadzając go sobie na kolanach. Otwieram pierwszą stronę.
-Wiesz kto to? - pytam, pokazując na zdjęcie.
-Ładna pani. - odpowiada.
-To twoja mamusia. - głos mi drży.
-Kim jest mamusia? - przejeżdża palcem po fotografii.
-Ona dała ci życie, wiesz?
-Ale jak to? - dziwi się. Uśmiecham się do siebie na samo wspomnienie jej twarzy.
-Była taka piękna... Tatuś się w niej zakochał i zapragnął wziąć ślub. - tłumaczyłem.
-A potem ja! - wyrwał się, rozbawiony.
-Tak. - przemierzwiłem jego brunatne włosy.
-A gdzie jest mama? - spojrzał na następne zdjęcie.
-Możemy ją odwiedzić. - pociągnąłem zakatarzonym nosem.
-Chcę! - pisnął, od razu biegnąc zakładać buciki. Pomogłem mu się ubrać, co potem sam uczyniłem. Podałem mu do ręki mały parasol i wychodząc z mieszkania chwyciłem jego maleńką dłoń. Było ponuro i szaro. Dokładnie tak, jak teraz się czułem. Malec cieszący się z każdej spadającej kropli, stopniowo koloryzował świat, nadając mu barw.
Pogoda poprawiła się gdy dotarliśmy do celu. Próbowałem wyrzucić wszystkie złe wspomnienia z głowy, lecz nie umiałem.
-Dlaczego mamusia tu śpi? - zapytał, dotykając zimnego nagrobka.
-Tak kazał jej Pan Bóg. - kładę rękę na jego ramieniu.
-Pan Bóg to też moja mamusia?
-On jest tausiem, ale nas wszystkich. - odpowiadam. - Mamusię masz tylko jedną i pamiętaj, że ona zawsze będzie przy tobie, tak? - kucam przed nim, poprawiając przemierzwioną grzywkę.
-Ale dlaczego mnie nie przytuli? - chlipie.
-Przytuli, ale twoje serduszko. - hamuję łzy.
-Nie rozumiem... - burczy.
-Po prostu pamiętaj, że niezależnie od sytuacji, ona zawsze będzie w naszym sercu.
-A mogę z nią pogadać?
-Oczywiście.
-To powiem, że nie musi już tutaj leżeć, bo ja mam fajniejsze łóżeczko. - rozpromienia się, a ja ponownie go przytulam. Wierzę, że Julia zawsze będzie w nas, a Jan to pamiątka po niej. Oddała swoje życie, aby on mógł ujrzeć świat.
Wychowam go jak tylko potrafię najlepiej i nie pozwolę, żeby o Tobie zapomniał... Tęsknię za Tobą Julson... Tak bardzo za Tobą tęsknię.
________________________________________________________________________
Dokładnie trzy dni zbierałam się, żeby napisać ten epilog. Zastanawiałam się, jak jeszcze przedłużyć historię, ale już nie potrafiłam. Smutno, przepraszam. :c
I z tego miejsca chciałabym podziękować za wszystkie komentarze, za wszyskie wyświetlenia, za słowa uznania i pochwały.
Jak narazie historia z Alkiem dobiegła końca, ale kto wie, może w przyszłości jakieś opowiadanie z nim w roli głównej powstanie, nie wykluczam. ;-)))
Jeszcze raz dziękuję! Pamiętajcie, że jesteście moimi najlepszymi misiaczkami na świecie! ;-*
Ostatni raz na tym fioletowym blogu napiszę:
Pozdrawiam, Sissi. ♥
moje ulubione opowiadanie dobiegło końca.. ;( smutno, ale dziękuję CI za tą historię ;)
OdpowiedzUsuńbuziaki !!!!!
Ryczę jak głupia... :'(
OdpowiedzUsuńNie mogę napisać nic więcej, bo nie potrafię.
Ty też jesteś naszym kochanym misiaczkiem <3
Tak jak ty, ja też ostatni raz piszę to na fioletowym blogu:
Pozdrawiam, rycząca Iwa :*
Łe jeny ;( szkoda, że tak to skończyłaś :( aż się poryczałam :( ale powiem, że uwielbiałam ten blog, zresztą dwa kolejne również. Dziękuję :*
OdpowiedzUsuńJakka szkoda że skończyłaś pisać tego bloga, szkoda też że tak smutno, ale mam nadzieje że te dwa pozostałe poprowadzisz dłużej. Pozdrawiam jeszcze nie mogąca się z tym pogodzić ja. :(
OdpowiedzUsuńTak dziwnie i smutno mi się zrobiło po przeczytaniu tego epilogu. ;(. Zawsze tak radośnie i w ogóle, a tutaj taki smutek. ;c. Miałam nadzieję, że jakoś to przeciągniesz, ale kurcze niestety nie. :(. Aż łzy zakręciły się w oczach! ;<.
OdpowiedzUsuńCo do całości.. Szkoda, że uśmierciłaś Julke i zostawiłaś Aleksa samego z dzieckiem. Chociaż mały mu po niej pozostał i widać po Alku, że sam nie potrafi sobie z tym poradzić. ;c.
Powtórzę to jeszcze raz! Baaaardzo smutne! ;c
Pozdrawiam, inaccessiblegirl.
Bożę ,płakałam znów. Po prostu to jest jakaś masakra. Szkoda ,że Julka umarła ,ale nosiła pod swoim sercem Janka i ona ofiarowała mu swoje życie. Bardzo miło będę wracać do Twojego opowiadania i w najbliższym czasie znów przeczytam to od deski do deski by znów poczuć te emocje. Czekam na Twoje nowe opowiadania. Zapraszam również w wolnej chwili do siebie niezwykleinteresujacahistoria.blogspot.com
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Annie
Ja...Ja..Ja ryczę?! O matko z Ojcem ;(
OdpowiedzUsuńOcieram łzy wzruszenia i smutku i pisze...ale nie mam pojęcja co. Pokochałam to opowiadanie! :* Naprawdę! :) Pokochałam za te i opowiadań Ciebię! ♡ Naserduszkuje, nabuziaczkuje ale nie wiem jak mam wyrazić wspaniałość tego bloga! :* Będę tęsknić za historią Julsona i Aleksa! :* Szkoda, że to już koniec ;(
Uwielbiam Cię Sissi! :) :*
To teraz zaczynamy z Siatkarskimi? :D Faajnie :D
Ostatni raz na tym blogu: Marta♥
bardzo smutne zakończenie:( szkoda, że tak się potoczyły ich losy...całe opowiadanie bardzo ciekawe i fajnie się je czytało:)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
http://www.niedostepni-dla-siebie.blogspot.com/
Jak to epilog!. ;o Już,tak szybko!. ;o
OdpowiedzUsuńNie no ta ja teraz pogrążam się w rozpaczy...
Dlaczego tak smutno zakończyłaś?.. Ja tu liczyłam na happy end i dupa ;<
Jeszcze jedno.Będziesz kontynuować "W tanecznym rytmie siatkówki"?
Pozdrawiam, Natka *-*
Tak, oczywiście. ;)))
UsuńNie zawsze może być kolorowo. :c
O Boże, płaczę ;(( Moje ukochane opowiadanie się skończyło i to jeszcze w taki sposób ;( Dziękuję za każdy rozdział, jesteś geniuszem "pióra" !! <3
OdpowiedzUsuńwiem, że dawno nie komentowałam, ale brak czasu ( oczywiście wszystko czytałam) , A ;*
Szkoda, że to już koniec historii Aleksa i Julki...
OdpowiedzUsuńSama w to nie wierzę, ale ja się popłakałam...
Szkoda, że Jula musiała umrzeć, by dać żyć Małemu :( A nie przeżyli oboje
Aleks widać, że sam sobie z tym nie radzi... Dobrze, że ma chociaż Małego- owoc miłości jego i Julii...
Na pewno jeszcze wrócę do tego opowiadania i przeczytam je od prologu do epilogu z taką samą, a nawet wiekszą przyjemnością...
Dziękuję, bo dzięki Tobie właściwie bardzo polubiłam Aleksandara ;D <3
Pozdrawiam
http://wezmiloscwreceiprzebij.blogspot.com/
http://tojasiatkowkatwojamilosc.blogspot.com/
no to teraz dojebałaś! żeby Julke uśmiercić? miał być happy end ;c aż mi smutno, zawsze tak czekałam na nowy rozdział, a tu koniec już.. :c
OdpowiedzUsuńPopłakałam się normalnie. :c To takie smutne... T-T
OdpowiedzUsuńJak mogłaś mi Julsona uśmiercić?!
Nie mogę uwierzyć, że właśnie przeczytałam epilog jednego z najlepszych opowiadań jakie czytałam.
Pozdrawiam A.
Wchodzę z uśmiechem na ustach widząc, że coś nowego. Jednak, gdy moim oczom ukazuje się rząd literek EPILOG tak uśmiech żegna się ze mną.
OdpowiedzUsuńSmutne zakończenie, nigdy bym się nie spodziewała tego po Tobie! Dlaczego Alek męczy się w związku z tą dziwna kobietą? Nie może rodzina mu pomóc w opiece nad Jasiem? ;c Teraz nieważne, i tak ciągu już nie będzie.
Ojejejj dużo się tutaj działo od jesienie, od kiedy zaczęłaś nam umilać wieczory. Będzie mi brakować zwariowanej fotograf Julki, jej nadopiekuńczego brata -Pawełka! Winiara -superprzyjaciela (nadal w głowie mam ten sen, co się jej śniło, że w niej się zakochał! Jak ty nas lubiłaś trzymać w niepewności ;p).
Dzięki Temu blogowi wiele razy uśmiałam się z Tobą w czasie naszych rozmów na gg i nie tylko ;*
Kasia, łezka mi się w oku kręci, ale będę twarda!
Dziękuję! ;*
Kurde no wszystkiego się mogłam spodziewać, ale, że już koniec? Smutno, bo myślałam, że rozwiniesz trochę wątek chęci zemsty Alka nad Szczepanem...
OdpowiedzUsuńBył to jeden z moich ulubionych blogów, na prawdę, strasznie mi się żal zrobiło, gdy ujrzałam wielkie litery układające napis 'EPILOG'. :((
Bardzo mi będzie tego brakowało...
Pozdrawiam i dziękuję za to świetne opowiadanie :*
Nie mogę wydukać ani słowa. Popłakałam się :( Dziękuje za tak świetne opowiadanie : *
OdpowiedzUsuńAż na końcu się popłakałam i na pewno bd tęsknić za tym blogiem jak cholera. Jak zobaczyłam Epilog myślałam, ze to nie możliwe. Ale cóż stało się... Będzie mi jak cholera brakować Julki i Aleksa ale oczywiście jasna rzecz, ze bd czytać od nowa tego bloga. Nie będe kłamać tak można powiedzieć, ze kocham tego bloga.
OdpowiedzUsuńhttp://lovevolleyballintheleadrolewithyou.blogspot.com/
Dziekuję za tak genialne opowiadanie, za całą tą historię :*
Pozdrawiam
No to nieźle zakończyłaś :O Aż oczom nie mogę uwierzyć. Trochę smutno jedank ;? Choć pasuje, bo przecież oni zawsze mieli pod górkę.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
[volleyball-and-love.blogspot.com]
A wpierdziel? No sorki, tak nie powinno być. I kim jest ta laska, co szukała mu przedszkola? Dziwnie jakoś. Brakuje mi kilku rzeczy, nie powinnaś tego tak kończyć moim zdaniem... Z resztą, moim zdaniem w ogóle nie powinnaś kończyć : D
OdpowiedzUsuńŚwietnie się czytało! : )
Smutno się zakończyło,trochę nawet za smutno...
OdpowiedzUsuńpozdrawiam:)
Aż się popłakałam, szkoda, że skończyłas to już i do tego smutno. Ale to było megaaaa.... dziękuje, że to stworzyłaś ;)
OdpowiedzUsuńNowy rozdział, więc klikam z szerokim uśmiechem w oczekiwaniu na rozwój akcji między Alkiem, a Szczepanem. Kiedy zobaczyłam napis "epilog" no to uśmiech zniknął z mojej twarzy... Ale dobra, czytam. No właśnie... A teraz po przeczytaniu to dość, że już się nie uśmiechem to jeszcze po moim policzku płyną łzy... Cholera no! Ja wiem, że życie nie jest kolorowe i często nie układa się tak jakbyśmy tego chcieli, ale dlaczego akurat Julka? Myślałam, że po taki wielu przejściach, przykrościach i tym wszystkim co ją w życiu spotkało będzie mogła być wreszcie szczęśliwa u boku Alka. Jak widać miałaś inne plany. Mimo takiego smutnego zakończenia dziękuję Ci bardzo za tą piękną opowieść ;* Przyzwyczaiłam się, że co jakiś czas miałam okazję poczytać kolejną część tej wspaniałej historii. Pamiętam dzień, w którym trafiłam na Twojego bloga i w jedną noc nadrobiłam wszystkie zaległe rozdziały. To nic, że poszłam spać grubo po 4.00, a o 6.30 musiałam wstać i iść do szkoły napisać sprawdzian z matmy. Pamiętam to, bo wtedy zasypiałam na każdej lekcji, ale było warto, ponieważ to opowiadanie jest magiczne! Żałuję, że się skończyło, ale jak powszechnie wiadomo nic nie trwa wiecznie. Raz jeszcze dziękuję za to co stworzyłaś ;* Pozdrawiam serdecznie i mam nadzieję, że niedługo uraczysz nas jakimś nowym opowiadaniem :) Buziaki ;*
OdpowiedzUsuńCzytam różne opowiadania ale tylko przy Twoim się popłakałam ... Szkoda że to już koniec . <33
OdpowiedzUsuńo kuźwa popłakałam się ;/ smutno cholernie że już się skończyło :C no ale nic nie trwa wiecznie. czekam z niecierpliwością na równie świetne opowiadanie <3!
OdpowiedzUsuńbuziaki xx
nienawidzę cię! jak mogłaś uśmiercić Julsona?!?!!?!?! a miałam taki git humor a ty go zepsułaś! FOCH!
OdpowiedzUsuń:o dlaczego? aż się popłakałam :( zapraszam do mnie : http://marzenia-rzeczywistoscia.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Epilog? :c Smutno trochę, to było jedno z pierwszych opowiadań, jakie czytałam, trochę moje początki z bloggerem, więc tym bardziej będę tęsknić :<
OdpowiedzUsuńSamo zakończenie niezbyt szczęśliwe, ale i tak mi się podobało. Wiadomo, kolorowo to w życiu rzadko bywa :C
Kurde, aż nie wiem, co napisać. Zażyłaś mnie. Bo na większości blogów epilogi są sztampowe, typu "Żyli długo i szczęśliwie, mieli dwójkę dzieci i było świetnie." A tutaj było zupełnie inaczej. I za to Ci dziękuję.
Pozdrawiam ;*
Jeju świetny, łzy w oczach. *.*
OdpowiedzUsuńSzkoda, że już. ;c
Zastanawiam się tylko kim jest ta kobieta, która się z nim pokłóciła.
Pozdrawiam. ;3
Nie mam słów... Nie spodziewałam się takiego zakończenia... Tak smutno...
OdpowiedzUsuńCzekamy teraz na kolejne Twoje historie :)
Całuję ;*
K.
Eh... tak bardzo żałuje, że już się skończyło to opowiadanie :<
OdpowiedzUsuń3 noce nie spałam, żeby przeczytać całość, a końcówka po prostu wzruszyła...
Mam nadzieje, że jeszcze napiszesz niejedne wspaniałe opowiadanie :)
Pozdrawiam i zapraszam do mnie! :*
A już myślałam, że wszystko się szczęśliwie skończy a tu co! Ehhh. To było świetne opowiadanie :D
OdpowiedzUsuńPrzeczytałam całość w ciągu 2 dni i się zakochałam *.*
OdpowiedzUsuńWspaniałe opowiadanie...
Żal mi tylko biednej Julki ;-;
I pytanko :D
Kim jest ta kobieta, która pomaga Alkowi z Jankiem? ;)
Jego nową wybranką. :))) Nie jest określone kim dokładnie. :))
UsuńMuszę przyznać, że żyłam twoją opowieścią od kilku miesięcy. Koniec wgniótł mnie w ziemię... Julka powinna żyć szczęśliwie, razem z Aleksem! Zapraszam do mojej debiutanckiej twórczości http://we-will-be-the-champions.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńChciałam zaprosić Cię na moją nową/starą historię pod tytułem "Córka dziwki- nowe, lepsze życie". Jest to kontynuacja blogu "Córka dziwki", gdzie rodzina Kosoków zaczyna życie na nowo, zostawiając przeszłość daleko z tyłu. Ale czy ta przeszłość pozwoli o sobie zapomnieć? Czy dawna praca w klubie nocnym da o sobie ponownie znać? Pojawiła się nowa osoba - babcia Anastazji. Co z tego wyniknie? Jak wpłynie na życie Kosoków? Czy będzie dane Anastazji poznać swoją całą rodzinę? Tego wszystkiego możesz dowiedzieć się śledząc historię głównych bohaterów. :)
OdpowiedzUsuńhttp://corka-dziwki-nowe-zycie.blogspot.com (Aktualnie jest 9 epizodów i mam nadzieję, że to Cię nie zniechęci do pozostania na dłużej. :D)
Pozdrawiam ciepło. ;)
PS. Oczywiście nikogo nie zmuszam do czytania! :3
PS.2 Przepraszam za spam. :)
Serdecznie zapraszam na mój drugi blog z siatkówką w tle. W roli głównej Wojtek Włodarczyk
OdpowiedzUsuń"Jedno jest pewne.... Nigdy nikogo nie będę oceniać.... Bo to ja poszłam na przekór wszystkim.... To ja zdradziłam....."
urodzeni-po-to-by-byc-razem.blogspot.com
~ lemurek79
Szkoda, że to koniec :c
OdpowiedzUsuńZapraszam do siebie :)
http://belchatowskie-lovestory.blogspot.com