~~~*~~~
On chce dojść do porozumienia. Pomimo słów, które kiedyś padły z jego ust i bardzo mnie zraniły. Teraz, kiedy znalazłam już osobę, z którą jestem szczęśliwa i nikomu nie dam tego zepsuć.
-Chcę Cię przeprosić. - zaczął. Kątem oka widziałam jak przekręcił nieco głowę, by na mnie spojrzeć, lecz ja ciągle szłam przed siebie nie wzruszona.
-A ja mam Ci wybaczyć, piszczeć z radości, a następnie wszystko będzie jak dawniej, a nawet lepiej? - zatrzymałam się.
-Tego nie powiedziałem... - zrobił to samo, kilka kroków przede mną.
-Ale przeszło Ci przez myśl. - zacisnęłam wargi w cienką linię.
-Wiem, że zepsułem... - przeczesał ręką swoje włosy.
-I tyle masz mi do powiedzenia? - stopniowo podnosiłam głos. - Nie dałeś dojść mi do słowa, nie wiedziałeś jak było i na pewno do teraz nie wiesz! Doprowadziłeś do tego, że nasz związek, na który pracowaliśmy tak długo rozpadł się w jednej chwili! Jak Ty to sobie wyobrażasz? Wrócimy do siebie, a to co było pójdzie w niepamięć?! Nie. - zniżyłam głos. Łzy zatamowały moje gardło. - Ja tak nie potrafię...
-Chcesz już do końca naszej znajomości jeżyć się na każdy mój widok?
-Dotychczas tak było, czemu mielibyśmy to zmieniać? - parsknęłam z dezaprobatą wycierając nos w rękaw kurtki.
-Julia... - Alek próbował się do mnie zbliżyć, ale ja trzymałam dystans. Nie umiałam znowu spojrzeć mu w oczy, w których kiedyś tak bardzo się pochłaniałam, nie chciałam aby te wszystkie wspomnienia wróciły, choć i tak wiem, że nigdy nie wyrzucę ich ze swojej głowy, nawet nie wiem jak bardzo bym chciała. Ale czy ja naprawdę tego chcę? Chcę skończyć wszystko i definitywnie, pomimo tego, że on był kiedyś dla mnie tak ważnym człowiekiem?
-Już nigdy nie będzie tak samo... - szepnęłam mając nadzieję, że uwierzy w to co mówię.
-Nie chcesz chociaż spróbować? - zapytał po cichu, a ja zaprzeczyłam głową. - Przez te wszystkie dni, od naszego rozstania nie marzyłem o niczym innym, jak nie o spotkaniu z Tobą. - nie zauważyłam kiedy pojawił się obok mnie i ujął moją dłoń w swoją. - Porównywałem do Ciebie każdą napotkaną dziewczynę, licząc na to, że będzie w stanie mi Cię zastąpić...
-Przestań. - łzy znów pociekły po moim policzku.
-Nie mogłem o Tobie zapomnieć...
-Oboje wiemy, że nic z tego nie wyjdzie, więc proszę Cię, nie mów już nic. - ponownie odeszłam kilka kroków. - Ja mam kogoś, Ty też, bądźmy znajomymi.
-Nie jestem z Mirianą... - odparł. - Ona nawet nie nazywa się Miriana.
-Co? - zmarszczyłam brwi, a przed moimi oczami pojawił się obraz Alka obściskującego tę dziewczynę.
-To siostra mojego kumpla, mieszka w Polsce. - spuścił głowę. Fakt, że mieszka w Polsce wyjaśnia dlaczego tak dobrze mówiła po polsku.
-Okłamałeś mnie i wszystkich na około? - zaśmiałam się głupio, nie mogąc w to uwierzyć.
-Wiem, że Ty o Bartek to także fikcja. - uśmiechnął się pod nosem, spoglądając na mnie.
-Nie masz prawa tak mówić. - syknęłam. - Co Ty o mnie w ogóle wiesz...
-Teraz to Ty oszukujesz sama siebie. Przyznaj, jesteś z nim tylko dlatego, żeby mi dopiec. Myślisz, że tego nie zauważyłem? Gdybyś naprawdę go kochała, byłabyś teraz w Rosji i uczyła się pisać cyrilicą. Na pewno w tym momencie obraca jakąś panienkę na boku. - prychnął, a ja wymierzyłam otwartą dłonią w jego policzek. Wokół rozniosło się echo uderzonej skóry, a we mnie wszystko pękło, wszystko rozpadło się na drobne kawałki, razem z całym moim światem. Rzuciłam się na siatkarza z pięściami i z całej siły obijałam jego tors. Wrzeszczałam chcąc ulżyć swojej duszy, swojemu sumieniu i emocjom.
-Nienawidzę Cię! - wykrzyczałam na tyle głośno, że gołębie siedzące na rynnie domu odleciały w górę. Opadłam z sił i od razu odwróciłam się w drugą stronę, nie chciałam kontynuować tej rozmowy, która i tak do niczego nie prowadzi. Szłam szybkim krokiem, a na głowę zarzuciłam kaptur. Nie słyszałam już krzyków Alka, jego próśb i rozkazów.
Do domu dotarłam taksówką. Zapłaciłam nawet nie czekając na resztę i wtargnęłam do mieszkania. Tam pusto, cicho i przygnębiająco.
-Zajebiście, przynajmniej będę mogła się wypłakać. - powiedziałam sama do siebie i zrzucając z siebie kurtkę pognałam do barku. Wyjęłam z niego butelkę wina, w której i tak tego wina nie za wiele już zostało. Nawet nie zamierzałam bawić się w kieliszki. Wzięłam jeden spory łyk i wykręciłam numer do Basi. Po trzech sygnałach raczyła odebrać.
-Baśkaaa, chcę Cię tu! - wykrzyczałam do telefonu.
-Co się stało? - westchnęła głęboko.
-Alek chce się pogodzić! - wzięłam kolejnego łyka alkoholu.
-To chyba dobrze? Pogodziliście się? - zachichotała.
-Nawet nie mów mi o zgodzie! Niech spada, frajer, jak trwoga to do Julki, tak?! - warknęłam.
-Zbyszek! - pisnęła do słuchawki, a ja odsunęłam komórkę od ucha.
-Może ja Wam przeszkadzam? - zmieszałam się nieco. - Dobra, przeszkadzam... Zadzwonię kiedy indziej, jak będę w miarę normalnym stanie... No to... Miłego tam. - skrzywiłam się i od razu zakończyłam połączenie.
-Nikt mnie nie kocha. - chlipnęłam i oparłam głowę o zakończenie kanapy ślepo wpatrując się w sufit, co chwila popijając winem. Po chwili usłyszałam dzwonek do drzwi. Na początku nie zamierzałam otwierać, ale przemogłam się i zwlekłam z łóżka z wielkim trudem.
-Słyszałem, że ktoś tutaj ma kryzys. - przed moimi oczyma stanął Michał.
-Czytasz w myślach... - wpuściłam go do środka.
-Nie no, tak na serio to Basia zadzwoniła z telefonu Zbyszka, że jest z Tobą naprawdę źle... - zdjął buty i przeniósł się do kuchni. Już myślałam, że ktoś tutaj zna mnie na wylot. Po paru minutach na stole przede mną prezentował się ogromny talerz z kremówkami.
-Sądziłam, że nikt o mnie nie pamięta. - wgryzłam się w słodycz, przy tym się cała brudząc, ale nie zważałam na to, w końcu nie musiałam przecież nikogo udawać.
-No to co się stało. - Winiar głęboko odetchnął i usiadł po turecku na fotelu na przeciw mnie.
-Problem pod tytułem Alex.
-Co znowu?
-Nagle się pojawił i chce się pogodzić, bo zatęsknił. Ta cała sukowata Miriana to polka, która nie jest jego dziewczyną, tylko siostrą kumpla! No i co ja mam o tym myśleć!? - wzięłam kolejną kremówkę.
-Nie mów tak szybko, bo Cię nie rozumiem... - zmarszczył brwi, próbując się skupić na tym co gadam. Jeszcze raz opowiedziałam mu całe zajście, ale już ciszej, spokojniej i bez większych emocji.
-A może jednak warto dać Wam szansę? - zapytał niepewnie, jakby to on chciał zejść się z kimś kogo teraz nienawidzi.
-Mam Bartka, jaką szansę?! - burknęłam.
-Skończ z tym Bartkiem. - przewrócił oczami.
-Co mam skończyć?! Kocham go, nic nie mam zamiaru kończyć!
-Oszukujesz sama siebie, zejdź na ziemię i jeszcze raz spójrz na wszystko trzeźwo... - uniósł kącik ust.
-Jestem po niecałej butelce wina, nie mogę myśleć trzeźwo. - stwierdziłam.
-Wszyscy doskonale wiemy, że to co stało się na jego urodzinach nie mogło mieć miejsca. Długo się znacie, ale kompletnie do siebie nie pasujecie!
-Nie mów mi teraz kto do mnie pasuje. - mruknęłam.
-Nie dajesz sobie pomóc!
-Bo nie chcę pomocy!
-A przed chwilą jęczałaś, że wszyscy o Tobie zapomnieli! Julka, opamiętaj się w końcu, bo naprawdę zostaniesz sama...
-Nie zostanę, bo zawsze Ty będziesz obok. - trąciłam go stopą, a on ze zniewagą zgromił mnie wzrokiem.
-No i właśnie z tego powodu nie wiem czy mam się cieszyć... zero we mnie asertywności. - założył ręce na torsie.
-Kochasz mnie? - zapytałam.
-Jak siostrę. - pogroził mi palcem.
-A jak inaczej. - pokręciłam głową. - Co tam u Dagi i Oliego? - dokładnie zajęłam się swoimi paznokciami.
-Oliwier chodzi do szkoły, Dagmara zaczęła pracę jako doradca finansowy i jakoś się nam wlecze...
-Ja Was podziwiam... Tyle po ślubie i ciągle potraficie się wspierać. - uśmiechnęłam się lekko.
-Na tym polega związek. - poruszył ramionami.
-Ja chyba tak nie potrafię. - z powrotem wpatrywałam się w palce dłoni. - Albo nie mam szczęścia...
-Bo sama od niego uciekasz...
-Będziesz mi teraz prawił morały prosto z wenezuelskich romansideł? - parsknęłam.
-No i znowu wychodzi z Ciebie nie przyjmująca żadnej pomocy ofiara, która jedyne co potrafi to użalać się nad swoim życiem!
-Oho, Bartek dzwoni. - wsłuchałam się w dźwięk, który dochodził z mojego pokoju.
-Wiem, że zepsułem... - przeczesał ręką swoje włosy.
-I tyle masz mi do powiedzenia? - stopniowo podnosiłam głos. - Nie dałeś dojść mi do słowa, nie wiedziałeś jak było i na pewno do teraz nie wiesz! Doprowadziłeś do tego, że nasz związek, na który pracowaliśmy tak długo rozpadł się w jednej chwili! Jak Ty to sobie wyobrażasz? Wrócimy do siebie, a to co było pójdzie w niepamięć?! Nie. - zniżyłam głos. Łzy zatamowały moje gardło. - Ja tak nie potrafię...
-Chcesz już do końca naszej znajomości jeżyć się na każdy mój widok?
-Dotychczas tak było, czemu mielibyśmy to zmieniać? - parsknęłam z dezaprobatą wycierając nos w rękaw kurtki.
-Julia... - Alek próbował się do mnie zbliżyć, ale ja trzymałam dystans. Nie umiałam znowu spojrzeć mu w oczy, w których kiedyś tak bardzo się pochłaniałam, nie chciałam aby te wszystkie wspomnienia wróciły, choć i tak wiem, że nigdy nie wyrzucę ich ze swojej głowy, nawet nie wiem jak bardzo bym chciała. Ale czy ja naprawdę tego chcę? Chcę skończyć wszystko i definitywnie, pomimo tego, że on był kiedyś dla mnie tak ważnym człowiekiem?
-Już nigdy nie będzie tak samo... - szepnęłam mając nadzieję, że uwierzy w to co mówię.
-Nie chcesz chociaż spróbować? - zapytał po cichu, a ja zaprzeczyłam głową. - Przez te wszystkie dni, od naszego rozstania nie marzyłem o niczym innym, jak nie o spotkaniu z Tobą. - nie zauważyłam kiedy pojawił się obok mnie i ujął moją dłoń w swoją. - Porównywałem do Ciebie każdą napotkaną dziewczynę, licząc na to, że będzie w stanie mi Cię zastąpić...
-Przestań. - łzy znów pociekły po moim policzku.
-Nie mogłem o Tobie zapomnieć...
-Oboje wiemy, że nic z tego nie wyjdzie, więc proszę Cię, nie mów już nic. - ponownie odeszłam kilka kroków. - Ja mam kogoś, Ty też, bądźmy znajomymi.
-Nie jestem z Mirianą... - odparł. - Ona nawet nie nazywa się Miriana.
-Co? - zmarszczyłam brwi, a przed moimi oczami pojawił się obraz Alka obściskującego tę dziewczynę.
-To siostra mojego kumpla, mieszka w Polsce. - spuścił głowę. Fakt, że mieszka w Polsce wyjaśnia dlaczego tak dobrze mówiła po polsku.
-Okłamałeś mnie i wszystkich na około? - zaśmiałam się głupio, nie mogąc w to uwierzyć.
-Wiem, że Ty o Bartek to także fikcja. - uśmiechnął się pod nosem, spoglądając na mnie.
-Nie masz prawa tak mówić. - syknęłam. - Co Ty o mnie w ogóle wiesz...
-Teraz to Ty oszukujesz sama siebie. Przyznaj, jesteś z nim tylko dlatego, żeby mi dopiec. Myślisz, że tego nie zauważyłem? Gdybyś naprawdę go kochała, byłabyś teraz w Rosji i uczyła się pisać cyrilicą. Na pewno w tym momencie obraca jakąś panienkę na boku. - prychnął, a ja wymierzyłam otwartą dłonią w jego policzek. Wokół rozniosło się echo uderzonej skóry, a we mnie wszystko pękło, wszystko rozpadło się na drobne kawałki, razem z całym moim światem. Rzuciłam się na siatkarza z pięściami i z całej siły obijałam jego tors. Wrzeszczałam chcąc ulżyć swojej duszy, swojemu sumieniu i emocjom.
-Nienawidzę Cię! - wykrzyczałam na tyle głośno, że gołębie siedzące na rynnie domu odleciały w górę. Opadłam z sił i od razu odwróciłam się w drugą stronę, nie chciałam kontynuować tej rozmowy, która i tak do niczego nie prowadzi. Szłam szybkim krokiem, a na głowę zarzuciłam kaptur. Nie słyszałam już krzyków Alka, jego próśb i rozkazów.
Do domu dotarłam taksówką. Zapłaciłam nawet nie czekając na resztę i wtargnęłam do mieszkania. Tam pusto, cicho i przygnębiająco.
-Zajebiście, przynajmniej będę mogła się wypłakać. - powiedziałam sama do siebie i zrzucając z siebie kurtkę pognałam do barku. Wyjęłam z niego butelkę wina, w której i tak tego wina nie za wiele już zostało. Nawet nie zamierzałam bawić się w kieliszki. Wzięłam jeden spory łyk i wykręciłam numer do Basi. Po trzech sygnałach raczyła odebrać.
-Baśkaaa, chcę Cię tu! - wykrzyczałam do telefonu.
-Co się stało? - westchnęła głęboko.
-Alek chce się pogodzić! - wzięłam kolejnego łyka alkoholu.
-To chyba dobrze? Pogodziliście się? - zachichotała.
-Nawet nie mów mi o zgodzie! Niech spada, frajer, jak trwoga to do Julki, tak?! - warknęłam.
-Zbyszek! - pisnęła do słuchawki, a ja odsunęłam komórkę od ucha.
-Może ja Wam przeszkadzam? - zmieszałam się nieco. - Dobra, przeszkadzam... Zadzwonię kiedy indziej, jak będę w miarę normalnym stanie... No to... Miłego tam. - skrzywiłam się i od razu zakończyłam połączenie.
-Nikt mnie nie kocha. - chlipnęłam i oparłam głowę o zakończenie kanapy ślepo wpatrując się w sufit, co chwila popijając winem. Po chwili usłyszałam dzwonek do drzwi. Na początku nie zamierzałam otwierać, ale przemogłam się i zwlekłam z łóżka z wielkim trudem.
-Słyszałem, że ktoś tutaj ma kryzys. - przed moimi oczyma stanął Michał.
-Czytasz w myślach... - wpuściłam go do środka.
-Nie no, tak na serio to Basia zadzwoniła z telefonu Zbyszka, że jest z Tobą naprawdę źle... - zdjął buty i przeniósł się do kuchni. Już myślałam, że ktoś tutaj zna mnie na wylot. Po paru minutach na stole przede mną prezentował się ogromny talerz z kremówkami.
-Sądziłam, że nikt o mnie nie pamięta. - wgryzłam się w słodycz, przy tym się cała brudząc, ale nie zważałam na to, w końcu nie musiałam przecież nikogo udawać.
-No to co się stało. - Winiar głęboko odetchnął i usiadł po turecku na fotelu na przeciw mnie.
-Problem pod tytułem Alex.
-Co znowu?
-Nagle się pojawił i chce się pogodzić, bo zatęsknił. Ta cała sukowata Miriana to polka, która nie jest jego dziewczyną, tylko siostrą kumpla! No i co ja mam o tym myśleć!? - wzięłam kolejną kremówkę.
-Nie mów tak szybko, bo Cię nie rozumiem... - zmarszczył brwi, próbując się skupić na tym co gadam. Jeszcze raz opowiedziałam mu całe zajście, ale już ciszej, spokojniej i bez większych emocji.
-A może jednak warto dać Wam szansę? - zapytał niepewnie, jakby to on chciał zejść się z kimś kogo teraz nienawidzi.
-Mam Bartka, jaką szansę?! - burknęłam.
-Skończ z tym Bartkiem. - przewrócił oczami.
-Co mam skończyć?! Kocham go, nic nie mam zamiaru kończyć!
-Oszukujesz sama siebie, zejdź na ziemię i jeszcze raz spójrz na wszystko trzeźwo... - uniósł kącik ust.
-Jestem po niecałej butelce wina, nie mogę myśleć trzeźwo. - stwierdziłam.
-Wszyscy doskonale wiemy, że to co stało się na jego urodzinach nie mogło mieć miejsca. Długo się znacie, ale kompletnie do siebie nie pasujecie!
-Nie mów mi teraz kto do mnie pasuje. - mruknęłam.
-Nie dajesz sobie pomóc!
-Bo nie chcę pomocy!
-A przed chwilą jęczałaś, że wszyscy o Tobie zapomnieli! Julka, opamiętaj się w końcu, bo naprawdę zostaniesz sama...
-Nie zostanę, bo zawsze Ty będziesz obok. - trąciłam go stopą, a on ze zniewagą zgromił mnie wzrokiem.
-No i właśnie z tego powodu nie wiem czy mam się cieszyć... zero we mnie asertywności. - założył ręce na torsie.
-Kochasz mnie? - zapytałam.
-Jak siostrę. - pogroził mi palcem.
-A jak inaczej. - pokręciłam głową. - Co tam u Dagi i Oliego? - dokładnie zajęłam się swoimi paznokciami.
-Oliwier chodzi do szkoły, Dagmara zaczęła pracę jako doradca finansowy i jakoś się nam wlecze...
-Ja Was podziwiam... Tyle po ślubie i ciągle potraficie się wspierać. - uśmiechnęłam się lekko.
-Na tym polega związek. - poruszył ramionami.
-Ja chyba tak nie potrafię. - z powrotem wpatrywałam się w palce dłoni. - Albo nie mam szczęścia...
-Bo sama od niego uciekasz...
-Będziesz mi teraz prawił morały prosto z wenezuelskich romansideł? - parsknęłam.
-No i znowu wychodzi z Ciebie nie przyjmująca żadnej pomocy ofiara, która jedyne co potrafi to użalać się nad swoim życiem!
-Oho, Bartek dzwoni. - wsłuchałam się w dźwięk, który dochodził z mojego pokoju.
______________________________________________________________________
Krótki, bo krótki, ważne, że jest. ;)))
Dawno mnie tu nie było, ale ja naprawdę jestem coraz bardziej zmęczona i nie wiem czym to jest spowodowane. Za mało śpię? Za dużo lekcji i zajęc dodatkowych? Może... ale to wszystko składa się na cotygodniową dętkę ze mnie! : o
Skra zakończyła swoje zmagania na 5. miejscu. A Aluś powrócił do swoich bałkańskich stron. ;(
Powiem Wam szczerze, że gdy wczoraj słuchałam sobie "Ona tańczy dla mnie" to przypominałam sobie cały sezon, te emocje, mecze, krzyki, łzy smutku lub szczęścia i nawet nie wiem kiedy to wszystko się skończyło... No i znów uroniłam łezkę... Mam nadzieję, że w takim samym składzie spotkamy się za pół roku! ♥
Pozdrawiam, wiecznie śpiąca i zmęczona, Sissi. ♥
Niech Julka da szansę Alkowi! Proszę.
OdpowiedzUsuńZapraszam do siebie na 13 rozdział: http://nawiedzona-deskorolka.blogspot.com/
Pozdrawiam,no_princess :D
Już myślałam, że się pogodzą, ale nie... Uparciuchy! Mogłaby już skończyć z tym Kurkiem, bo zaczyna mnie powoli denerwować ;P Misiek ma rację, jak tak dalej będzie robiła to prawdziwe szczeście i miłość przejdzie jej koło nosa. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńKasieńka i przypomniałaś mi cały sezon ;C
OdpowiedzUsuńZa pół roku widzimy ich razem, a za niedługo w biało-czerwonych kubraczkach :*
Hmm i znowu jakoś tutaj zdenerwował mnie Alek... i nie wiem z kim ona ma być? Ale czuję, że i tak będzie z Aleksem :)
Kasia to dlaczeme nie śpiochasz?;>
Przeciez masz już wielkie, wygodne łóżko!? Nie?;> I takie maskotki ^^ :D
http://szukajacszczescia-lookingforhappiness.blogspot.com -jak się wyśpisz to wpadnij kiedyś :D
Ponawiam: You are so beautiful! ;* /Aplauz^^/
Masakra jak ten rok szybko minął ;oo Nie dawno było rozpoczęcie sezonu, a tu już jutro(a właściwie dzisiaj ;p) kolejne dwa mecze finałowe.
OdpowiedzUsuń___________________________________________
Ooo mam podobnie do ciebie, też chodzę nie wyspana ;) teraz jeszcze zwiększona ilość treningów z powodu takich naszych klubowych igrzysk. M A S A K R A. Wiem co czujesz. ;p Ale jest ten plus, że odsypiam na nudnych lekcjach :D:D:D
+ wpadnij jak znajdziesz czas ;)
http://volleyball-passionforlife.blogspot.com/
Pozdrawiam ;)
Rozdział jest na prawdę super, mam nadzieję że w końcu Julka wybaczy temu Alkowi i będą razem ;>
OdpowiedzUsuńJa też chodzę niewyspana, nauczyciele się o mnie martwią :O Tragedia, nienawidzę szkoły!
Zapraszam do mnie na http://latwiej-jest-uciec.blogspot.com/ ;)
Pozdrawiam serdecznie, natalie :*
super ;) kiedy kolejny ?
OdpowiedzUsuńNo proszę proszę. Cóż tel Alek wyprawia?! Nie mogę tego pojąć, eh..
OdpowiedzUsuńZapraszam na coś nowego do siebie:
http://everybody-needs-a-chance-at-love.blogspot.com/
Pozdrawiam serdecznie ;*
Dobra, może teraz nie doszli do porozumienia, ale coś czuje, że telefon od Bartka coś zmieni.;)
OdpowiedzUsuńZa bardzo użala się nad sobą. Mogłaby się wziąć do roboty.:D
Czekam na kolejny i zapraszam do siebie:)) 169141613.blogspot.com
Po świńsku się zachował Alex co powiedział o Kurku. Może właśnie Kuraś nie jest taki? Może Julka naprawdę kocha Kurka? Fajnie by było gdyby jednak byli razem. Chociaż szczerze powiem, że mam mętlik w głowie. Dobrze, że ona ma Winiara. Sama chciałabym mieć takiego przyjaciela w dodatku siatkarza!:D
OdpowiedzUsuńMam nadzieję,że Jula wybaczy Alkowi i Winiar przemówi jej do rozumu:)
OdpowiedzUsuńRozdział jak zwykle świetny. Ciekawe czy Winiar przemówi do rozumu Julce. Czekam na więcej i zapraszam do mnie na http://volleyball-lost-dreams.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńRozdział fantastyczny jak każdy. Zastanawiają mnie jednak prawdziwe uczucia Julki do Siuraka ,czy ona chce wyprzeć z siebie prawdziwe uczucie do Alexa? Chociaż on też nie zachował się wobec niej fair. MAm nadzieję jednak ,że dojdą do porozumienia i wrócą do siebie. Zapraszam do siebie również na 23 rozdział pieprznieta.blogspot.com Pozdrawiam Annie
OdpowiedzUsuńczyżby wszyscy mieli rację i Julka jest z Bartkiem tylko po to żeby dopiec Alkowi?! Rozdział daje w tym temacie dużo do myślenia...swoją drogą to Alek szybko się ogarnął:/ przegięcie z udawaną dziewczyną...teraz może sobie w brodę pluć, że nie dał Julce dojść do słowa i sam miał swoją teorię...
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
http://www.niedostepni-dla-siebie.blogspot.com/
ten blog jest jednym z moich ulubionych :D
OdpowiedzUsuńz niecierpliwością czekam na kolejny rozdział ;)
volleyball-inspiration.blogspot.com w wolnych chwilach zapraszam do mnie ;)
Za dużo użalania nad soba! Musi sie wziac w garsc ;D I moglaby dac szanse temu biednemu Alkowi.. :<
OdpowiedzUsuń