sobota, 4 maja 2013

ROZDZIAŁ 53

   W moim życiu, chyba pierwszy raz wszystko zaczęło iść po mojej myśli. Tak naprawdę. Tak, jak sama od dawna chciałam. Skończyłam z przykrymi wspomnieniami i użalaniem się nad sobą, chyba, że właśnie porwałam swoje ulubione turkusowe dżinsy. Tego nigdy nie mogę wykluczyć. Miałam wspaniałych przyjaciół, kochającą rodzinę, pracę, która ruszyła pełną parą, a na przedmieściach Bełchatowa kwiecistą działkę, którą zakupili rodzice.

   Barbara i Zbyszek zostali rodzicami trzyletniego Gabrysia. Nie było mu łatwo oswoić się z nowym otoczeniem, nowymi ludźmi wokół i nowymi zasadami. Teraz mieszka u państwa Bartman. Basia wierzy, że jej nienarodzone dziecko, patrzy na świat przez oczy Gabriela. Pogodziła się z myślą, że jest matką dwojga pociech, lecz temu jednemu nie było dane cieszyć się życiem. Zbyszek z początku także bardziej aktorzył, aniżeli serio zajmował się synem, ale teraz można śmiało powiedzieć, że łączy ich prawdziwa rodzicielska więź.

   Wesele, na które miałam wybrać się razem z Alkiem przełożyło się miesiąc po wyznaczonym wcześniej terminie. Całe moje przygotowania szlag trafił, a do tego ślub Zbyszka i Basi odbywał się w ten sam dzień. Długo nie myśląc, postanowiłam wybrać się na przyjęcie przyjaciółki, która przecież jest dla mnie jak siostra, której nigdy nie miałam.
-Siema! - przywitałam się entuzjastycznie, od razu wparowując do mieszkania zaskoczonego Alexandara. - Mam interes...
-Sorry, nie mam kasy. - skrzywił się.
-Co? - zmarszczyłam brwi. - Nie, nie o to chodzi! - machnęłam ręką. - Muszę zrezygnować z wesela Twojego kumpla...
-Spoko, już nie są razem. - poruszył ramionami.
-Aha. - mruknęłam zdezorientowana. To przecież normalne rozstawać się miesiąc przed ślubem. - Ale za to mam zaproszenie na ślub Baśki i Zbyszka... Z osobą towarzyszącą. - dodałam.
-Pobierają się? - z uznaniem pokiwał głową.
-W końcu... - westchnęłam. - To co, wybierzesz się ze mną?
-Skoro nalegasz... - charakterystycznie poruszał brwiami.
-Jak nie chcesz to nie, pójdę sama...
-Czy ja powiedziałem, że nie chcę?
-No nie...
-No to pójdę!
-Dzięki. - trąciłam jego ramię.
-Z Tobą się dogadać... - wymamrotał i wymierzył we mnie poduszką. - Chcesz coś do picia, może kanapkę z serbskim dżemem? Mama robiła. - wyszczerzył się niemiłosiernie.
-O jakim smaku?
-Wieloowocowy. - wzruszył ramionami, siłując się z wieczkiem słoika. Po wielu wylanych kroplach potu udało mu się otworzyć dżem. Także wszystko znowu wróciło do normy. Nie czułam blokady między nami, tylko przyjaźń, która rodzi się na nowo, a chleb smakował wyjątkowo wyśmienicie!

Listopad. W tej nazwie nie ma literki "R", nad czym ubolewała mama Basi. Pech, cierpienie, rozwód, to wszystko przez tę nieszczęsną literkę. Przygotowania trwały już od dawna. Ogromna sala w wynajętym przez Zbyszka pałacyku pod Rzeszowem, catering dostarczające najbardziej wykwintne potrawy, profesjonalna orkiestra, której celem było zabawianie gości do samego rana. Ja, jako świadkowa miałam na głowie cały wieczór panieński, plus przygotowanie druhien, bo przecież panna młoda wymaga. Cały miesiąc biegałam, nie mając chwili wytchnienia. Gabriel już całkiem zaaklimatyzował się wśród rodziny i przyzwyczaił się do ciągłych treningów taty. Oczywiście na kogo głowie zostało zajęcie się nim? Julii!
-Masz coś coś nowego, starego, białego, niebieskiego i pożyczonego? - wymieniała mama Mrozówny.
-Mamo... - jęknęła zdenerwowana Basia, która za chwilę syknęła, kiedy pociągnęłam jej włosy zakładając śnieżnobiały welon.
-Uważaj, żeby nie przydepnąć trenu... - ostrzegła.
-Tak, będę uważać. - warknęła.
-W tym bukiecie bardziej widziałabym kremowe lilie, niż te całe frezje... - skrzywiła się kobieta.
-Mamo, proszę Cię, daj mi spokój!
-Pani Zosiu... - uśmiechnęłam się lekko, dając jej znak, że powinna zamilknąć, lub nadzwyczajniej w świecie stąd wyjść.
-Już nie jestem do niczego potrzebna... - westchnęła ciężko i wyszła z pomieszczenia.
-No i teraz będzie płakać po kątach... - burknęła dziewczyna.
-Ma tylko jedną córkę, chce dla niej jak najlepiej. - poprawiłam jej grzywkę.
-Ja wiem... - rzuciła się w me ramiona. - Boję się.
-Czego? - zaśmiałam się cicho. - Przecież to tylko świstek, nic więcej się nie zmieni...
-Wszystko zaczęło się tak wcześnie, dziecko, ślub, wspólne mieszkanie... Czasem powątpiewam, czy na pewno jestem na to gotowa.
-Jesteś. - potarłam przyjacielsko jej plecy. - Zibi Cię kocha, będziecie się wspierać, będziecie patrzeć jak Gabryś dorasta...
-A potem się zestarzejemy. - przybiłyśmy głośną piątkę.
-Nie bój się, wszystko będzie okej... - jeszcze raz pogładziłam jej ramię.
-No panienki, zaraz wyruszamy. - do pokoju z wielkim impetem wszedł Zbyszek, ale kiedy zobaczył swoją przyszłą żonę w białej sukni, oniemiał.
-Powinnam teraz powiedzieć, że masz się wynosić, ale i tak za dużo tych rzeczy na przekór przesądom. - machnęłam ręką.
-Alek będzie? - zapytał siatkarz.
-Powinien zaraz tu przyjechać. - spojrzałam na wyświetlacz komórki, ale po chwili usłyszałam klakson Mustanga. - O wilku mowa. - uśmiechnęłam się szeroko i pociągnęłam przyjaciół za dłonie. Na wesele zaproszona była znaczna część reprezentacji, Asseco Resovia, cała rodzina Zbyszka, jak i Basi. To był ich wielki dzień.
-Nie dało się mniejszego auta załatwić?! - bąknęła Mróz, nie mogąc wepchnąć się do samochodu.
-Poczekaj, poczekaj... Poczekaj cholero! - wrzasnęłam, ciągnąc przyjaciółkę za biały tren.
-Może zadzwonię po Michała? - wspomniał Bartman.
-A on czym przyjedzie, motorynką?! - fuknęła Barbara.
-Spokojnie, damy radę... - oznajmiłam.
-Nie, to nie ma sensu. Nie zmieszczę się tu. - posmutniała.
-Zadzwonię po Kubiaka, na pewno jest już w Rzeszowie. - Zbyszek wyjął komórkę z kieszeni spodni, co przecież nie powinno mieć miejsca i wybrał numer do przyjaciela. Zamienił z nim kilka zdań i umówił się pod domem narzeczeństwa.
-Mam zostać z Wami, czy mogę już jechać? - wtrącił nieco znudzony Atanasijević.
-Poradzą sobie, w samochodzie Michała na pewno będzie tłok. Do zobaczenia pod Kościołem. - ucałowałam przyjaciółkę i wsiadłam do Mustanga Serba. Z moją sukienką na szczęście nie było problemu i już za chwilę, z piskiem opon ruszyliśmy w kierunku Kościoła.
-Trzęsiesz się. - zauważył rozbawiony siatkarz.
-Z zimna. - odparłam. Julka kłamczuch, denerwowałam się jak nigdy.
-W takiej kurteczce, to nie dziwne. - westchnął.
Po kilkunastu minutach byliśmy już na miejscu. Przed budynkiem zgromadziło się już sporo ludzi, czekając na tę szczególną parę. Przyjechali srebrnym Infinity FX, a z niego wyłoniła się przeszczęśliwa Basia, wraz ze swym ukochanym.
-Świadkowa? - podszedł do mnie Michał i wystawił dłoń. Skinęłam głową i uścisnęłam rękę siatkarza. - To od teraz trzymamy się razem...
Osoba towarzysząca Kubiaka pomagała Barbarze w ostatnich poprawkach, a zaraz potem zaprosiliśmy wszystkich do wnętrza Kościoła. Kiedy zabrzmiał marsz Mendelsona, oczy mimowolnie zaszły mi łzami.
-Masz obrączki? - szturchnęłam bok Michała. On nerwowo poklepał się po kieszeniach i spojrzał na mnie z przerażoną miną. Serce podeszło mi do gardła. - Powiedz mi, że żartujesz...
-Cholera. - syknął i pacnął się w czoło. Natychmiast odpokutował przykre słowa i wybiegł z Kościoła, na co przyszłe małżeństwo zareagowało ze zdziwieniem.
-Co jest? - szepnął Bartman, dyskretnie przysuwając się do mnie.
-Zapomniał obrączek. - powstrzymywałam się tylko, aby nie wybuchnąć śmiechem.
-Wiedziałem, wiedziałem, że coś pójdzie nie tak. - pokręcił z niedowierzaniem głową.
-Nie mów nic Baśce, zejdzie na zawał. - wspomniałam, z uśmiechem na twarzy. Ta, szła właśnie po dywanie z różowych kwiatów, trzymając pod rękę swojego ojca. Mrugnęłam do niej okiem, a ta odwzajemniła gest. Uradowany Zbyszek przejął przyszłą małżonkę i obydwoje stanęli na ślubnym kobiercu. Kubiaka jak nie było, to nie ma, a Gabryś w międzyczasie zdążył rozwalić bukiet białych róż, wiszących na filarze.
-Wcięło je. - szepnął Michał, który nawet nie wiem kiedy usiadł obok mnie.
-Jak to wcięło!? - obruszyłam się.
-Nie ma ich! - nieco podniósł ton, ale ciągle niesłyszalnie dla innych.
-Nie rób sobie ze mnie jaj, wyciągaj je!
-Nie mam ich!
-Gdzie widziałeś je ostatni raz? - zapytałam. Śledztwo czas rozpocząć.
-Noo... - podrapał się po głowie. - Nie wiem. - chlipnął.
-Nie mam słów. - przetarłam swoją twarz dłońmi. Nawet nie zauważyliśmy, że oczy całego Kościoła zwrócone są na nas.
-Coś nie tak? - palnął przyjmujący.
-Zakłócają państwo przebieg Mszy Świętej. - odrzekł kapłan.
-Myślałem, że już trzeba dać obrączki. - szepnął, nerwowo ocierając pot z czoła. - Co robimy?
-Nie wiem. Nie wiem, nie wiem, nie wiem. - pokręciłam głową. - Najwyżej, pobiorą się bez obrączek. - poruszyłam ramionami. Dalsza msza minęła mi na obmyślaniu planu, w jaki sposób wydobyć ślubne pierścionki. Totalna pustka, nic nie przychodziło mi do głowy.
-Podajcie sobie prawe dłonie... - nakazał ksiądz, a ja poczułam falę gorąca.
-Klops. - skrzywił się Michał.
-To Twoja wina, wszystko będzie na Ciebie!
-Przyjmę to z pokorą. - opuścił głowę. Po przysiędze małżeńskiej przyszedł czas na wymianę obrączek.
-Kubi, obrączki. - upomniał się zdenerwowany nieco Zbyszek. On tylko głupio pokręcił głową. - Obrączki!
-Nie mam! - odkrzyknął Michał.
-Zapomniałeś ode mnie wziąć przed Kościołem. - obok nas znalazł się Wojtaszek i wręczył Kubiakowi granatowe pudełeczko z dwoma, błyszczącymi pierścionkami. Obydwoje i chyba nie tylko, odetchnęliśmy z ulgą.
-Nigdy więcej nie będę świadkiem. - burknął siatkarz, z powrotem stając obok mnie.
-Teraz już tylko z górki. - trąciłam go łokciem, a on chcąc nie chcąc, uśmiechnął się od ucha do ucha.

_____________________________________________________________________

Nie wiem czy wiecie, bo może wiecie, ale może też nie, w poniedziałek jadę do Hiszpanii na wycieczkę. ;-) Nie będzie mnie tydzień. Miałam plany napisać 352536 rozdziałów na zapas, ale wyszło jak zawsze. .__. 
Także więc, może jeszcze jutro uda mi się coś naskrobać, o ile nie pochłonę się pakowaniem. : o 
Pozdrawiam, Sissi. ♥

24 komentarze:

  1. Bardzo fajny rozdzialik ;)Ach, ten Kubiak xD

    Życzę udanej wycieczki i pozdrawiam! :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Wreszcie się układa ;) No, tylko Michałek trochę chciał namieszać :p Ale komu jak komu, Jemu wybaczamy <3
    Mam nadzieję, że pogoda dopisze i wrócisz do nas z naładowanymi akumulatorami ;) Ja się do Hiszpanii wybieram we wrześniu, więc czekam na Twoją relację!
    Pozdrawiam,
    K.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. pojawił się 2. rozdział nowej historii gdybyś miała ochotę zajrzeć :)
      http://us-against-the-world-xx.blogspot.com/2013/05/2-sometimes-its-better-to-never-ask-why.html

      Usuń
  3. tak długo czekałam na nowy rozdział *.* mam nadzieję, że następny pojawi się w miarę szybko ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Kubiak, kocham Cię! :3 Nie ma to jak zapomnieć gdzie się położyło albo komu oddało obrączki. Zakochałam się w tym fragmencie, a gdy czytałam to szczerzyłam się do monitora jak głupia. Jak to fajnie, że Baśka i Zbyszek się pobrali. No, to teraz już tylko z górki ;D
    Pozdrawiam i czekam na kolejny rozdział :3

    P.S Udanej wycieczki. Ja jadę za parę tygodni do Czech, ale szczerze to też bym chciała do Hiszpanii, awww *.*
    Gdybyś miała czas to zapraszam, będzie mi bardzo miło: http://grasz-wygrywasz.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  5. o jaaa *.* jadę z Tobą! :3 jak ja bym chciała pojechać na taką wycieczkę :>
    Co to by był za rozdział, gdyby Kubi nie zgubił obrączek XD
    Miłej wycieczki ^^
    Olgaaa xd

    OdpowiedzUsuń
  6. Kubiak pierdoła. Już myślałam, że będzie jakaś afera, ale wtem Wojtaszek uratował całą ceremonię. Co do Julki to cieszę sie razem z nią, że w końcu jej się układa no i mam nadzieję że będzie z Aleksem jak za dawnych, dobrych czasów ;) Oczywiście nie mogę doczekać się następnego. Życzę udanej i bezpiecznej wycieczki ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. No nie Kubiak, jak można zapomnieć?! ;) Rozdział bardzo fajny i w ogóle opko :) Po raz pierwszy tu komentuję :) Niedawno odkryłam to opko ;)
    Zapraszam na mojego bloga : lifecansurprise.blogspot.com
    Jest tam Winiarski, Wrona i Atanasijević :)
    Pozdrawiam i miłej podróży :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Kubiak jaka ciapa :) Pozytywna Ciapa :) Bardzo pozytywny rozdział. Cieszę się ,że Alek się trochę opamiętał i mam nadzieję ,że będzie między nimi jeszcze dobrze. Troszkę zdenerwowała mnie ta pani Zosia ,ja rozumiem wszystko ,ale no bez przesady. Nie wiem co bym zrobiła ,gdybym miała taką mamuncie. Zapraszam do siebie na dwa nowe rozdziały niezwykleinteresujacahistoria.blogspot.com oraz
    volleyball-inspiratioon.blogspot.com
    Pozdrawiam Annie

    OdpowiedzUsuń
  9. super rozdział ;)

    OdpowiedzUsuń
  10. A już myślałam, że będzie grubsza afera, bo obrączki się nie znajdą :D Dobrze, że Wojtaszek nad wszystkim czuwał, bo bez niego to by było dopiero... Ogólnie rozdział bardzo, ale to bardzo pozytywny. Zibi i Basia wiele się już nacierpieli więc mam nadzieję, że teraz będzie już tylko lepiej. Pozdrawiam i życzę udanej wycieczki :)

    OdpowiedzUsuń
  11. no myślałam że zejdę ze śmiechu jak doszłam do fragmentu z obrączkami, świetny rozdział, czekam na następny :D

    OdpowiedzUsuń
  12. Super:)Miłej zabawy

    OdpowiedzUsuń
  13. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  14. Bardzo fajny rozdział Kubiak jak to Kubiak coś musiał wykombinować . Ale tak ogólnie to bardzo ciesze się ,że Basia i Zibi końcu są na takiej prostej o i Gabryś i nareszcie wszystko im się poukładało . A Jula i Alek no mam nadzieje ,że nie tylko przyjaźń odbudują ,ale może znów będzie miedzy nimi coś więcej bardzo na to liczę ;) Czekam już z niecierpliwością na następny i życzę udanej wycieczki oj tez bym chciała sobie pojechać ;) a jeśli znajdziesz trochę czasu to zapraszam do siebie ;) http://siatkoholik.blogspot.com/
    Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  15. Przyspieszyłaś akcję :D
    Po przeczytaniu kilku pierwszych zdań obawiałam się, że Jula gdzieś wyjechała albo coś! A nie daj Boże, że to już koniec! ;OOO
    Panna Mrózówna (dobrze odmieniłam? xd) jest już szczęśliwą mężatką i matką:) Zibi stateczny ojciec?;> :D Miło, miło ^^
    Jula z Aleksem -od nowa budują przyjaźń? Czyli wszystko na dobrej drodze. Podobno nie wchodzi się 2x do tej samej rzeki, ale zawsze są wyjątki :P
    Było poważnie, co mnie aż dziwiło to dodałaś akcję z obrączkami :D
    Biedny Dzik :P Wojtaszek opanował sytuację :)
    Pozdrawiam:*
    I baw się dobrze w Hiszpanii :)

    OdpowiedzUsuń
  16. Myślałam, że zawału dostanę przy tej akcji z obrączkami! :O
    A tak ogólnie, nieźle tutaj namieszałaś, zobaczymy co będzie dalej! :*
    Btw. mam prośbę. ;)
    Mogłabyś zareklamować mojego bloga? http://latwiej-jest-uciec.blogspot.com/
    Z góry bardzo dziękuję, zapraszam do mnie i pozdrawiam! :*
    natalie. ;)

    OdpowiedzUsuń
  17. I udanej wycieczki!
    Baw się dobrze <3

    OdpowiedzUsuń
  18. No to baw się dobrze w Hiszpani ;D
    Przeczekam jakoś ten cały tydzień bez twoich rozdziałów;D
    Ta akcja z obrączkami! Boska! Śmiałam się jak głupia.
    No to pozostało mi tylko czekać na kolejny i zaprosić Cię do mnie volleyball-lost-dreams.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  19. jakby wszystko przebiegało bez komplikacji to nie byliby sobą:P dobrze, że Julka jakoś się dogaduje z Aleksem:) Michał przesadził z tymi obrączkami haha wyobrażam sobie Jego strach w oczach jak kapłan poprosił o nie:p na szczęście wszystko dobrze się skończyło (chociaż w tym temacie;p)

    pozdrawiam
    http://www.niedostepni-dla-siebie.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  20. Hiszpania? Zazdroszczęęę!.

    Zapraszam na nowy rozdział! :)http://youcanbemehero.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  21. Hiszpania - moje marzenie ;)Z obrączkami zrobiło się gorąco :P Ale na szczęście wszystko dobrze się skończyło ;) http://all-you-need-is-love-and-volleyball.blogspot.com/ dopiero zaczynam ;)

    OdpowiedzUsuń
  22. świetnie piszesz! rozdział bombowy! wciąga;3

    [spam]
    zapraszam na nowe rozdziały:
    ósemkę - http://our-laugh.blogspot.com/
    dwójkę - http://siatkowkatonietylkosport.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń