-Pierścionek. - ucięła, przekręcając go sobie.
-Jaki pierścionek!? Co to ma znaczyć?! - lekko nią potrząsnęłam. Nie wierzyłam w to co słyszę i widzę.
-Zaręczynowy... - szybko otarła pojedynczą łzę, która ponownie wydostała się spod jej powieki. - Powiedział, że zrozumiał co tak naprawdę jest dla niego ważne, że mnie kocha i chce spędzić ze mną resztę swojego życia... - kolejny raz całkiem się rozkleiła. Podeszła do ściany i wolno zsunęła się po niej, siadając na ziemi i chowając twarz w kolana.
-Zgodziłaś się?! - stanęłam nad nią. Na łeb jej padło... kompletnie.
-Tak. - rzuciła. - To był taki impuls...
-Jaki impuls?! Słyszysz Ty się dziewczyno?! To jest Zbyszek! Ty jesteś Basią, Basia i Zbyszek to nie może być jedność!
-Powiedział, że zajmie się dzieckiem...
-Jakim dzie... aha. - zamknęłam się. Zaczęłam gadać bzdury, jak to podczas szoku przypada. - To co Ci niemiłego powiedział?!
-Że ciąża mi służy...
-No to chyba dobrze... czy nie? Bo nie rozumiem.
-To znaczy, że przytyłam Julka! Przytyłam! - warknęła.
-Załamka. - schowałam twarz w dłonie i przejechałam nimi po niej. - To co, teraz ślub, wspólne mieszkanie, przykładna rodzinka...?
-Przecież ja miałam pozbyć się tego dziecka. - szepnęła, aby nikt na około nie usłyszał.
-Niczego, ani nikogo nie będziesz się pozbywała! Masz teraz dowód, że Zbyszek chce być z Tobą niezależnie od sytuacji, a to chyba wystarczający powód? - usiadłam obok niej. - Co nie zmienia faktu, że i tak dziesięć razy zastanowiłabym się nad przyjęciem jego oświadczyn... - zamyśliłam się głęboko.
-Nie chrzań, jakby Alex Ci się oświadczył od razu rzuciłabyś mu się na szyję!
-Nie przeginaj. - syknęłam. Miałam zamiar zapomnieć o tamtym osobniku i już nigdy do tego nie wracać.
-Ale mówię Ci, wyprowadził mnie na zewnątrz, niebo było takie gwieździste, wiał przyjemny, ciepły wiatr, on uklęknął na jedno kolano i wyjął czerwone pudełeczko. Otworzył je i takim niepewnym głosem zapytał, czy zostanę jego żoną... - rozmarzyła się całkowicie, a na jej twarzy widniał zachwyt. Oczy błyszczały jak jeszcze nigdy, a usta mimowolnie układały się w uśmiech.
-A on, w spoconej koszulce, śmierdzący, mokry, zmęczony... - westchnęłam głęboko, lecz po sekundzie dostałam mocnego kuksańca w ramię.
-Zazdrościsz po prostu! Będę miała piękną, białą suknię, bukiet bladoróżowych piwonii, pełno druhen, Zbyszek w smokingu, marsz Mendelsona, potem wesele...
-A potem praca, dom, jedzenie, sen, praca... - poruszyłam ramieniem.
-Nie da się z Tobą normalnie pogadać! - podniosła się z ziemi i otrzepała ubranie. - Spóźnimy się na pociąg powrotny!
-Pójdę się pożegnać z resztą. - odrzekłam i pobiegłam do Zatiego. - My się już zmywamy... pociąg mamy za chwilę. - spojrzałam na wyświetlacz komórki.
-Już? Myślałem, że zostaniecie w Łodzi, a potem wrócimy razem...
-Nie mamy kasy na żadne hotele. - posłałam blady uśmiech. - Jeszcze raz serdeczne gratulacje. - objęłam brata. On także odwzajemnił uśmiech. - Idę do Winiara i Kurasia. - mrugnęłam okiem i pobiegłam do wcześniej wymienionych kolegów.
-Gratulacje dzisiejszy MVP! - poklepałam Bartka po policzku.
-Dzięki. - siatkarz teatralnie przeczesał swoje włosy. - Już jedziecie? - popatrzył na Basię.
-Taa, pociąg niedługo. - westchnęłam.
-To kiedy się jeszcze zobaczymy? - wyraźnie posmutniał.
-Zorganizuj takie urodziny jak rok temu, to wpadnę. - uśmiechnęłam się szeroko.
-Będą nawet lepsze! - poruszał brwiami.
-Trzymam za słowo! Pa. - cmoknęłam jego policzek i pognałam do Winiarskiego.
-Już przestałaś się fochać? - zapytał urażonym głosem.
-Powiedzmy. Przyszłam się pożegnać. - uniosłam jeden kącik ust.
-Pa. - uciął.
-Trzymaj się. - przytuliłam go najmocniej jak tylko mogłam. - Do następnego miłego zobaczenia. - mrugnęłam okiem i wróciłam do Basi, która w tym samym momencie czule żegnała się z Bartmanem.
-Wszystkiego najlepszego młodej parze. - klasnęłam w dłonie. - My się zwijamy, pociąg niedługo, Baśka chodź. - pociągnęłam ją za rękaw.
-Nie pogratulujesz mi?! - krzyknął za nami Zibi.
-Gratulacje! - wrzasnęłam i wybiegłyśmy z hali.
-Jesteś nienormalna. - burknęła Mróz.
-Miło mi to słyszeć. - pomachałam ręką, aby zatrzymać taksówkę właśnie stającą na postoju. Wsiadłyśmy do niej i poprosiłśmy na dworzec PKP. Kierowca od razu ruszył z miejsca. Po kilkunastu minutach byłyśmy na miejscu, zapłaciliśmy wcześniej odliczoną sumę i skierowałyśmy się na odpowiedni peron, bo miałyśmy już mało czasu, aby zdążyć na pociąg do Bełka. Gdy dotarłyśmy na wyznaczony peron, nasz pociąg akurat podjechał na stację, a my wpakowałyśmy się do środka.
-Muszę odwołać wizytę u lekarza. - powiedziała Basia przerywając nieco dłuższą ciszę. Zdumiła mnie ta zmiana decyzji. - I oddać pieniądze rodzicom...
-I w końcu wszytko im powiedzieć. - wcięłam się.
-Jak myślisz, jak zareagują? - wpatrywała się w krajobrazy migające za oknem.
-Nie wiem... - poruszyłam ramionami. - Na pewno będą zszokowani...
-Że ich mała, grzeczna Basia zaręczyła się i będzie miała dziecko. - zacisnęła wargi.
-Właśnie... - westchnęłam głęboko opierając głowę o zagłówek. W przedziale byłyśmy same, mogłyśmy normalnie sobie porozmawiać.
-Ale zmieńmy obiekt zainteresowania. - Basia jakby rozpromieniała. - Gadałaś z Alkiem?
-Nie. - rzuciłam krótko. - I nie mam zamiaru. - zaplotłam ręce na klatce piersiowej.
-Kiedy w końcu się pogodzicie? - jęknęła.
-Nigdy.
-Dwoje najlepiej pasujących do siebie ludzi, rozstało się przez jedną pierdołę! Czy to normalne?!
-Nie.
-To było pytanie retoryczne... - Mrozówna wywróciła ślepiami.
-Nie zrozumiałam aluzji... - zacisnęłam zęby. - Baśka, ja naprawdę nie chce o tym gadać... nie mam sił, ochoty i humoru. Cieszmy się Twoim szczęściem, okej?
-Moim szczęściem? Kto przed godziną mówił, że Basia i Zbyszek to nie może być jedność. - uniosła brwi.
-Zmęczona jestem, idę spać. - podłożyłam bluzę pod głowę i oparłam się o okno. Zamknęłam powieki, a w uszach dudniało tylko "dwoje najlepiej pasujących do siebie ludzi". Trudno, przepadło, nie ma już dla nas szans. Choć brzmi to jak słowa dennej, polskiej piosenki, tak naprawdę jest to stwierdzony naukowo fakt.
-Zbyszek napisał, że jak dojedziemy, to mamy dać znać. - moje rozmyślania przerwała Baśka.
-Okej. - mruknęłam. O mnie nie miał się kto tak martwić. Nawet własny, rodzony brat.
Tak właśnie rozmawiamy sobie z chłopakami i organizujemy moją imprezę. :D
Czujcie się zaproszone. ;)
-Kuraś napisał, że organizuje urodziny... - nie do końca ostrym wzrokiem odczytałam SMS'a.
-Kiedy? - zapytała moja przyjaciółka.
-W sierpniu... - wsunęłam telefon z powrotem do kieszeni.
-To pójdziesz się bawić?
-My pójdziemy, w końcu teraz należysz do siatkarskiej elity, co nie? - charakterystycznie poruszałam brwiami, a na jej twarzy znów zawitał promienny uśmiech.
Pod dwóch godzinach dojechałyśmy do Bełchatowa. Wysiadłyśmy z pociągu i powędrowałyśmy na postój dla taksówek. Barbara od razu dała sygnał Zibiemu, że jesteśmy całe i zdrowe.
-Jeśli tylko porozmawiasz z rodzicami, masz mnie poinformować! - pogroziłam dziewczynie palcem.
-Tak jest! - zasalutowała.
-No! - uśmiechnęłam się i pocałowałam jej policzek. - Trzymaj się. - pomachałam na pożegnanie i Basia wsiadła do taksówki, która po chwili odjechała. Ja także już miałam wsiadać do swojej, kiedy niedaleko mnie, z piskiem opon zahamował ciemny samochód.
-Cześć Julka! - usłyszałam entuzjastyczne powitanie. Próbowałam rozpoznać twarz tego osobnika, lecz całkowita ciemność, która panowała wokół nie ułatwiała mi tego.
-Wsiada pani, czy nie?! - warknął zdenerwowany kierowca taksówki.
-Wsiadam, wsiadam... - powiedziałam, po czym zatrzasnęłam za sobą drzwi taksówki. Podałam adres mojego zamieszkania i ruszyliśmy z miejsca. Nie widziałam, aby samochód z dworca podążał za nami, więc nieco się uspokoiłam. Po pewnym czasie dotarliśmy pod mój blok, zapłaciłam i wysiadłam z auta, w pospiechu biegnąc do klatki schodowej. Weszłam do niej i popędziłam na górę otwierając drzw, które za chwilę zamknęłam na trzy spusty. Odetchnęłam z ulgą i rzuciłam torbę na podłogę w salonie. Powędrowałam do kuchni i nalałam sobie soku porzeczkowego do szklanki. Wtedy rozległ się dzwonek do drzwi. Przeraziłam się, było już nieźle po 23. Powoli odstawiłam szklankę na blat i chwyciłam to, co miałam pod ręką, czyli w tym wypadku patelnię. Po cichu podeszłam do drzwi wejściowych i wyjrzałam przez judasza.
-Szczepan? - zapytałam zdziwiona otwierając je.
-Cześć. - wyszczerzył się. - Czemu nie przywitałaś się ze mną na dworcu? - od razu wtargnął do środka.
-Nie poznałam Cię. - zmieszałam się nieco, próbując ukryć narzędzie zbrodni za plecami.
-Po co Ci patelnia? - zapytał rozbawiony.
-Dziwisz się jeszcze? - wymamrotałam i zamknęłam za nim drzwi. - Raczej nikt nie wpada w gości po 23...
-Zdziwiłabyś się... sama jesteś? - rozejrzał się po mieszkaniu.
-Sama, Paweł z reprezentacją na wyjeździe. - skierowałam się do kuchni odkładając patelnię. - Chcesz czegoś?
-Herbatę poproszę. - rozsiadł się na kanapie w salonie.
-Co Cię sprowadza tak późno? - wstawiłam wodę w czajniku.
-Odwoziłem kolegę na dworzec i Cię zobaczyłem, więc postanowiłem, że fajna okazja, żeby w końcu normalnie pogadać...
-O 23. - podkreśliłam.
-Każda pora jest dobra. - skwitował. Po paru minutach postawiłam przed nim kubek z gorącym napojem. - I jak tam leci?
-Jakoś. - wzruszyłam ramionami, siadając po turecku na sofie.
-Wyczerpująca odpowiedź... - westchnął. - Pracujesz, uczysz się...
-Pracuję w tutejszym klubie siatkarskim jako fotograf, ale to w sezonie ligowym... nie studiuję.
-Czyli Paweł Cię utrzymuje? - prychnął cicho.
-Niekoniecznie... podczas sezonu reprezentacyjnego żyję z oszczędności podczas ligowych rozgrywek, daję radę...
-A Zati Ci nie pomaga?
-Staram się być niezależna. - odparłam ozięble.
-Niezależna przy takim bracie? - zaśmiał się. - Ja bym korzystał jak tylko mogę!
-No popatrz, ja to nie Ty. - uniosłam wzrok w górę.
-Jesteś za ładna, żeby być mną. - zanurzył usta w herbacie.
-Masz rację. - uśmiechnęłam się szelmowsko. Co będę się kłócić, skoro taka jest prawda?
-Skromność. - pokręcił głową. - A masz kogoś?
-To chyba nie Twoja sprawa, nie sądzisz? - mruknęłam, okazując swoje niezadowolenie.
-Aż tak bardzo drażni Cię ten temat? - zdziwił się. - Jak to możliwe, że taka piękna i mądra dziewczyna nie ma chłopaka...
-Skończmy ten temat, okej? - syknęłam. - W ogóle, nie wiem po co zadajesz te durne pytania!
-Nie unoś się, chcę po prostu pogadać... - zdecydowanym ruchem chwycił moją dłoń.
-Skoro chcesz po prostu pogadać, to się spytaj o pogodę! - wyrwałam się z jego uścisku.
-Na ten temat pewnie więcej byś mi powiedziała, co? - powiedział subtelnym głosem, odgarniając kosmyki włosów z mojej szyi.
-Co Ty robisz? - spytałam drżącym głosem.
-Próbuję jakoś rozluźnić atmosferę, jesteś taka spięta... - przysunął swoją twarz do mojej i dokładnie ją przestudiował.
-Odsuń się, bo zacznę krzyczeć...
-Dlaczego miałabyś zacząć krzyczeć? Zobaczysz, spodoba Ci się... - jego ręka powędrowała na moje udo.
-Przestań. - powiedziałam, gdy poczułam jego ciepłą dłoń na brzuchu. Próbowałam się wyrwać, lecz na nic mi się to zdało. Napierał na mnie coraz bardziej nachalnie i mocniej. Krzyczałam, wierzgałam, ale on tylko wybuchał śmiechem na kolejną próbę mojego uwolnienia się. Jednym szybkim ruchem ściągnął ze mnie koszulkę i całował moje piersi. Już miał rozpinać swoje ciemne dżinsy, kiedy ja kopnęłam go w krocze. Zwinął się z bólu, a ja ostatkami sił wyrwałam się spod jego ciężaru. Nie wiele myśląc złapałam kubek z herbatą i chlusnęłam nim w jego stronę. Krzyknął, a ja nie wiedziałam co mam zrobić. Zamurowało mnie.
-Co się stało!? - do mieszkania wbiegł jakiś mężczyzna.
__________________________________________________________________________
Pomysłów 642787678 na minutę, a z żadnego nie potrafię się wywiązać. -.-'
Rozdział dzisiaj wcześniej, co nie zmienia faktu, że i tak pisałam go pięć godzin razem z przerwą na obiad. ^_^
Tymczasem idę szybko zrobić lekcje, pouczyć się i mecz! *_*
A jutro starcie tytanów, którego nie obejrzę. :c So sad.
Widzieliście świętującego Alka?
Tak, ja też jestem w szoku. ._.
+fajne bokserki. :3
CO CZERWONE, TO ZBOCZONE!
+fajne bokserki. :3
CO CZERWONE, TO ZBOCZONE!
Pozdrawiam, Sissi. ♥
Rozdział- jak zwykle genialny. Mam nadzieję, że Aleks się w końcu opamięta i wróci do Julki. Tymczasem zapraszam do mnie, na http://latwiej-jest-uciec.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, panna natalie :*
Ciekawa jestem cóż to za tajemniczy mężczyzna w mieszkaniu Julki ;) Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńKurde! Debil Szczepan! No jak mógł tak wykorzystać sytuację, że Pawła nie ma!? ;O
OdpowiedzUsuńA Baśka czego ryczy?;P
Ciekawe co to za tajemniczy mężczyzna?;> Może Alek? Bo dawno go nie było, zaszył się w tej Serbii czy co? Ale co on by mógł robić o północy a Juli mieszkaniu?;/ Cholercia a mogło by być tak pięknie gdyby ten bohater ją uratował^^ Już sobie wyobrażam to :)
Pozdrawiam ;*
Jezu Szczepan to jakiś idiota.Kim był ten tajemniczy mężczyzna.Czekam na następny i zapraszam.
OdpowiedzUsuńhttp://parkiet-siatka-mikasa-moje-marzenie.blogspot.com
szczepan to kretyn, totalny! To mógłby być Alek, bardzo bym chciała, żeby w końcu wrócił z tej cholernej Serbii, odnoszę wrażenie, że rozpłynął się tam jak kamfora...:/ jeju jaka szkoda, że tak rzadko możesz pisać :(
OdpowiedzUsuńpozdrawiam ciepło i zapraszam do siebie
http://volleyball-always-in-my-head.blogspot.com/
In my head :*
Szczepan to kretyn, tak myślałam ,ze coś namiesza -.- Może kurde wreszcie Aleks wróci z tej cholernej Serbi a moooże to o wilku mowa i on akurat niczym wybawiciel wrócił? :D nie mogę doczekać się kolejnego rozdziału! :D
OdpowiedzUsuńpozdrawiam i zapraszam do siebie c:
kolejny kapitalny rozdział !
OdpowiedzUsuńjuż nie wiem co mam napisać..brakuje mi słów by opisać tego bloga! oby tak dalej, piona!
a tak przy okazji: http://ask.fm/volleyball77 zapraszam na swojego ask'a. jeśli chcesz pogadać o siatkówce lub o czymś innym pytaj śmiało :)
Szczepan to debil czułam to od początku! Mógłby w końcu do niej wrócić :D Hej, hej, a może to on ją uratował? :O Rozdział świetny, naprawdę, tylko szkoda, że taki krótki ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
PS Zapraszam do siebie http://thisissportsbyhope.blogspot.com/
wiedziałam że jak wpuści go do mieszkania to coś się stanie.Zastanawia mnie tylko kim jest ten facet? pisz szybciutko czekam z niecierpliwością ;D
OdpowiedzUsuńJezu kobieto! Już myślałam, że Zibi chce zerwać z Baśką. A tu takie suprise! :D fajnie, że się zgodziła i że Zibi przyjął dzieciaka. Julka-matko jedyna. Co odbiło temu Szczepanowi??? Ło matko. Ja chyba na zawał padnę. Dobrze, że ktoś wszedł i jej pomoże. Chociaż miała genialny pomysł z tą herbatą. Dobrze, że jej nic nie zrobił. Czekam za kolejnym :)
OdpowiedzUsuńBłagam! dodaj na siatkarskie-piruety :) plis plis :D
UsuńBoże, ale wkurzył mnie ten Szczepan! Debil, no debil! Tylko takie słowa mi przychodzą do głowy, nie ma co! A teraz mnie ciekawi to, kto przyszedł na ratunek Julce. ;>
OdpowiedzUsuńZapraszam do siebie. ;)
Pozdrawiam serdecznie! ;-**
W TAKIM MOMENCIE KOŃCZYSZ?! ZABIĆ TO MALO! :C
OdpowiedzUsuńNiech to będzie Alek *-* plis plis plis niech sie już pogodzą plis zrób to dla mnie ;(
OdpowiedzUsuńZibi-romantyk ? :D hyhy ;p pasuje mi to ;d
OdpowiedzUsuńSzczepaaaan oj przegiąłeś ! No ciekawe kto to taki.. :-)
Oj kurcze współczuje ci, że nie będziesz mogła obejrzeć. Najważniejsze starcie play-off'ów ;/ Wygra lepszy ;)
Zapraszam do mnie :-) Nowy rozdział czeka.
Www.volleyball-passionforlife.blogspot.com
Świetny :) No Zibi mnie troszkę zaskoczył. Nie spodziewałam się, że z niego taki romantyk. Ale przynajmniej dzięki niemu Baśka zmądrzała. A Szczepana to bym chyba tą patelnią zatłukła. Kretyn -.- Dobrze, że ktoś jej pomógł. Nie mogę się doczekać następnego :)
OdpowiedzUsuńNareszcie coś dotarło do Basi :D Cieszę się, że nie usunie tej ciąży. Co do tych zaręczyn...lubię Bartmana, więc jestem jak najbardziej za :)) Co za typ z tego Szczepana! Od razu wydawał mi się podejrzany :@ Ciekawe kto też przybył z odsieczą(pierwsze skojarzenie to Alek). Ogólnie świetny rozdział. Bardzo lubie sposób w jaki piszesz :DD Czekam na ciąg dalszy i zapraszam do mnie! Pozdrawiam, blueberrysmile ;)
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział! Z resztą jak wszystkie xd
OdpowiedzUsuńhttp://aloone321.blogspot.com/
Zapraszam do siebie ;) Już kolejny rozdział! <3
Szczepan=idiota
OdpowiedzUsuńSuuuper rozdział:)
czyżby Julka zaczęła nowe love story z bohaterem który ją uratuje ? ;>
OdpowiedzUsuńświetny rozdział , nie spodziewałam się takiego obrotu wydarzeń :)
pozdrawiam , dzikawika :)
no to szczerze zachowanie Zbyszka mnie zszokowało na plus jak najbardziej:) dobrze, że znalazł się ktoś kto mam nadzieję uratuje Julkę z rąk Szczepana...
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
http://www.niedostepni-dla-siebie.blogspot.com
końcówka zachwyca. chcę więcej...
OdpowiedzUsuńw takim momencie się nie kończy nooo! dodawaj szybko następny rozdział! + mam nadzieję że ten tajemniczy facio to Aleks <3
OdpowiedzUsuńZapraszam do siebie na nowe coś pieprznieta.blogspot.com
OdpowiedzUsuńAlek, ogarnij sie! Dobrze, ze Baska zrozumiala i nie usunie ciazy.. Czekam na kolejne, jakie ty masz pomysly ♥ !
OdpowiedzUsuńmasz wspaniałego bloga! będzie mi miło jeśli spodoba Ci się mój i również go zaobserwujesz ;))
OdpowiedzUsuńŚwietny blog ! Chyba się od niego uzależniłam ! W wolnym czasie zapraszam do mnie http://volleyball-lost-dreams.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńjejjjciuuu mam nadzieję, że w końcu wszystko się ułoży...
OdpowiedzUsuńz niecierpliwością czekam na nowy rozdział :)
pozdrawiam,
http://the-best-is-yet-to-come-xx.blogspot.com/
Blog boski jak i rozdziały. Ciekawe kto jest tym tajemniczym wybawicielem czy, aby Aleks lub Winiar. Czekam do następnego rozdziału i napewno bd tak niesamowity jak wszystkie. Pozdrawiam cieplutko :*
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział :) Mam nadzieję, że dzisiaj będzie coś nowego!
OdpowiedzUsuń