-Jak Ci nie smakuje, to możesz mi oddać... - Zati od razu zabrał się za pustoszenie mojego talerza.
-Spadaj, powiedziałam, że mi nie smakuje?! - odepchnęłam brata.
-Mogłem wywnioskować to po Twojej zniesmaczonej minie... - zmrużył oczy, w skupieniu mi się przyglądając.
-Nie mów, że aż tak bardzo interesuje Cię moja obecna mina. - prychnęłam, oddzielając ości od rybiego mięsa.
-Jesteś moją małą siostrzyczką... - rozczulił się. Brakowało jeszcze tego prymitywnego złapania za policzki i próby rozerwania ich na strzępy. Reszta Skrzatów zaśmiała się pod nosem.
-Paweł proszę Cię... - uniosłam brew.
-Zati, wzorowy brat... - Winiarski trącił jego ramię łokciem.
-Śmiejcie się, śmiejcie, ludzik chce dobrze, a Ci go wcale nie traktują poważnie! - bąknął libero i do końca posiłku nie wypowiedział ani jednego słowa. Po obiedzie siatkarze ruszyli do pokoi, aby się przebrać, spakować i przygotować psychicznie na starcie tytanów... przesadziłam, po prostu Skrzatów z Brygadą Dzików. Zza ściany, gdzie pokój dzielili ze sobą Winiar razem z Mariuszem i Boninfante usłyszałam siarczyste przekleństwo, niosące się po całym Jastrzębiu. Nie musieliśmy długo czekać na wizytę w naszym pokoju.
-Macie igłę i nitkę?! - do pokoju jak poparzony wparował Michał.
-No mamy. - odparłam, spokojnie mieląc jabłko.
-Zarzuć szybko! - praktycznie skakał w miejscu z tej swojej niecierpliwości.
-Co się stało? - zapytałam w drodze po kosmetyczkę z przyborami.
-Rozerwałem spodenki w kroku... - uciął.
-Nie pytam jak do tego doszło... - westchnęłam rzucając w niego czarną nitką.
-Nie masz żółtej? - skrzywił się, pokazując mi swoje żółte spodenki.
-Mam. - siatkarz odrzucił mi czarną, a ja rzuciłam żółtą. Szybko podziękował i wybiegł z pokoju tak szybko, jak szybko tutaj trafił. Cud, że nie poprosił mnie o to, żebym ja mu to zrobiła...
-Julson... - wrócił. - A mogłabyś mi to zszyć, ja w tym czasie spakowałbym resztę rzeczy? - wyszczerzył się niemiłosiernie.
-A ja już miałam odzyskiwać wiarę w mężczyzn. - zrobiłam gest, oznaczający zarzucenie spodenek i wgryzłam się w czerwony owoc. Z niemałym trudem nawlekłam nitkę na igłę i przystąpiłam do działania.
-Chyba mam wszystko... - z łazienki wyszedł Alek, niosąc na plecach olbrzymią torbę z logo Skry.
-Chyba? - spojrzałam na niego spode łba.
-Nigdy nie ma się tej pewności. - westchnął opadając na łóżko. - Co robisz?
-Szyję. - odrzekłam.
-Co? - zmarszczył brwi unosząc się na łokciach.
-Spodenki.
-Twa wylewność mnie przeraża. - zaśmiał się.
-Idź, zanieś je Winiarowi. - rzuciłam w atakującego żółtymi spodenkami.
-A co ja, listonosz? - bąknął leniwie podnosząc się z materaca i kierując się do pokoju Miśka. Usłyszałam tylko głośne pukanie i "masz". Ach ta życzliwość...
Po zbiórce na dole, sprawdzeniu obecności i krótkiej odprawie wpakowaliśmy się do autokaru, zmierzając na halę. Większość motywowała się przed meczem słuchając muzyki, a ta mniejszość po prostu podziwiała widoki. Ja należałam do tych dwóch ekip, bo słuchałam muzyki i podziwiałam miejskie aglomeracje. Po kilkunastu minutach byliśmy już na hali. Chłopcy ruszyli się przebierać, a ja jak zwykle pokazując wcześniej plakietkę weszłam na boisko, wybierając sobie najlepszą miejscówkę do robienia zdjęć. Wszelkie występy cheerleaderek zaczynają mnie pomału denerwować. Dlaczego one mogą być takie wysportowane i gibkie, a ja nie?!
Mecz zakończył się wynikiem 3:1 dla gospodarzy. Muszę przyznać nasi chłopcy walczyli, lecz nie tak skutecznie jak Jastrzębianie. W ten sposób przygoda w Pucharze Polski dobiegła końca. Z opuszczonymi głowami weszli do szatni. Bałam się cokolwiek do nich powiedzieć. Jak zawsze po przegranym meczu. Z szatni nie dobiegały już dźwięczne rytmy disco, czy wdzięczne okrzyki. Raczej cisza, każdy bił się z myślami i analizował to, co zrobił źle. Nastrój udzielił się także mi, wzięłam tylko kurtkę z przebieralni chłopców i wyszłam na zewnątrz, aby złapać świeżego powietrza, gdyż miałam dość zaduchu panującego w środku hali. Zapięłam się po samą szyję, jednocześnie chowając aparat do etui. Zawiesiłam je sobie na szyi i wolnym krokiem podeszłam do autokaru, który oblęgały już stada nastoletnich fanek. Nawet nie miałam siły, aby przepychać się wśród nich, po prostu stanęłam za nimi i oczekiwałam przyjścia siatkarzy, którzy raczej nie będą zadowoleni z tego widoku. Kierowca próbował jakoś załagodzić sytuację i uciszyć te dziewczęta, i chyba nie tylko... Krążyłam w tę i z powrotem wdychając świeże powietrze, aż w końcu te tak podrażniło moje nozdrza, że musiałam kichnąć.
-Na zdrowie. - usłyszałam zza siebie. Wycierając zakatarzony nos rękawem ciemnej kurtki odwróciłam się i ujrzałam jakże cudownego osobnika.
-Bartek! - krzyknęłam na całe gardło i zaczęłam biec w stronę chłopaka, od razu rzucając mu się na szyję.
-Ciszej, bo fanki. - powiedział szeptem, ale ja puściłam to swojej uwadze.
-Co Ty tutaj robisz? - zapytałam niezwykle uradowana.
-Przyjechałem do Polski na rehabilitację... a że dowiedziałem się, iż moja ulubiona drużyna jaką jest PGE Skra Bełchatów gra dzisiaj mecz, no to jak mogłem się nie pojawić. - poruszał brwiami.
-Nawet nie wiesz jak się cieszę! - ponownie wtuliłam się w siatkarza. - Tęskniłam...
-Miałem pojawić się na święta, ale nie wypaliło...
-Nie dzwoniłeś, nie pisałeś. - zrobiłam smutną minę uderzając go w ramię.
-Będę trochę w Polsce, to nadrobimy... - przemierzwił moje włosy, które i tak nie wyglądały już najlepiej. Chwyciłam go pod rękę i oddaliliśmy się od autokaru, zostawiając zmarznięte kibicki w tyle. Weszliśmy z powrotem do hali i opierając się o ścianę w holu czekaliśmy na Bełchatowian. Ci, w ciszy wyszli z szatni, ale gdy zobaczyli Kurka, od razu ruszyli, by się z nim przywitać. Mimo że Bartek nie gra już w Skrze, zawsze będzie tutaj mile widzianym gościem. Miejmy nadzieję, że jeszcze do nas wróci...
Po wymienieniu się wrażeniami z dzisiejszego meczu, musieliśmy się rozstać. Bartek przyjechał swoim samochodem, ale obiecał, że przyjdzie na trening. Wsiedliśmy do autobusu, po wcześniejszym rozdaniu kilku podpisów. Ja wsiadłam pierwsza i przyglądałam się nietęgim minom Skrzatów. Jak najszybciej próbowali wyrwać się ze szponów fanów i wsiąść do pojazdu, aby udać się do hotelu i iść spać. Po zamknięciu drzwi autokaru, kierowca odpalił wóz i wyruszyliśmy z parkingowego miejsca. Widząc smutek wymalowany na twarzy Alex'a, dałam mu całusa w policzek, a ten zdobył się na delikatny ruch prawego kącika ust, po czym odwrócił głowę w stronę okna. Rozejrzałam się po wnętrzu autobusu, wszyscy zmieleni i wyczerpani, ze słuchawkami w uszach. Z całej drużyny tylko Winiar oderwał wzrok od widoków za szybą i mrugnął do mnie okiem, co zrobiłam także ja. Po krótkim czasie, znów znajdowaliśmy się w hotelu, lecz w sekundę wszyscy zaszyli się w swoich pokojach.
-Porażka zdarza się nawet najlepszym... - wiem, że głupio to zabrzmiało, ale musiałam w końcu przerwać tę ciszę. Nie potrafiłam wytrzymać bez ich rozmów.
-Jedna tak, ale nie kilka pod rząd. - syknął Atanasijević i poszedł się przebrać.
-Ty też się tak przejmujesz? - jęknęłam, licząc, że Kostek aż tak bardzo nie przeżył tej przegranej.
-Już nie, czekolada dała mi ukojenie. - uśmiechnął się szeroko i powrócił do szamania wielkiem tabliczki kakaowego przysmaku. Naburmuszony Alexandar wyszedł z łazienki i pierwsze co zrobił to podszedł do mnie, mocno mnie objął całując w skroń i przepraszając.
-Rozumiem. - pogładziłam jego plecy.
-Może czekolady? - zapytał Cupko, a siatkarz z chęcią ułamał sobie kawałek słodyczy.
Na drugi dzień już wracaliśmy do Bełchatowa. Bez większych radości, ale na pewno z lepszymi humorami niż wczoraj. Przynajmniej Winiar, ten nucił sobie dosyć znany utwór hip-hopowy, bo zapomniał, że jedzie autokarem wśród większej liczbie osób, a dobrej akustyki to tu nie było. Po dwóch postojach, odsłuchaniu całej playlisty na Ipodzie i wysłuchaniu paru utworów w intonacji Winiarskiego dojechaliśmy do Bełchatowa.
-Młoda, masz klucze do domu? - zapytał Paweł, odbierając nasze bagaże z luku.
-Raczej tak. - wzruszyłam ramieniem i chwyciłam rączkę walizki, podchodząc do Alka, aby się z nim pożegnać. - Kiedy się widzimy? - wyrzuciłam ręce w górę, aby położyć je na jego szyi.
-Dzisiaj? - uśmiechnął się lekko.
-U mnie?
-Może być. - schylił się, aby mnie pocałować. Znudzony Paweł pociągnął mnie za kurtkę, abym w końcu odessała się od Atanasijevića. Mrugnęłam do niego okiem i podążałam za Pawłem. W czasie czekania na TAXI napisałam SMS'a do Basi.
Jestem w Bełku, chcesz wpaść? ;>
O, dobrze się składa. :D Kiedy, gdzie i o której?
Dzisiaj, u mnie, za dwie godziny?
Okej, okej, okej. :*
Wsunęłam telefon do kieszeni i opierając się o ramię Pawła czekaliśmy na transport do cieplutkiego domu z prysznicem. Tak bardzo mi tego trzeba! Po paru minutach taksówka w końcu się pojawiła, a my bezpiecznie dotarliśmy do mieszkania. Od razu napadłam na łazienke, zaszywając się w kabinie. Po długiej kąpieli rozpakowałam bagaż i powierzchownie posprzątałam dom. Przygotowując też szybki obiad, czyli zalewając sobie zupkę z proszku, czekałam na Basię i Alka. Paweł uznał, że nie chce wysłuchiwać naszych plotek, dlatego zakluczy się w pokoju i zrobi tysiące testów na prawko, aby w końcu je zdać.
Około godziny 15 przed drzwiami naszego mieszkania pojawił się Alex z pięknie opakowanymi ciasteczkami prosto z piekarni na rogu. Serdecznie mu podziękowałam i od razu wyłożyłam je na talerz. Usiedliśmy w salonie, załączając pierwszy lepszy film, lecz niedługo potem zadzwonił kolejny dzwonek do drzwi.
-Mam nadzieję, że zapach ciasteczek nie przywołał niechcianych gości. - zaśmiał się siatkarz i uwolnił mnie z objęć, abym mogła iść otworzyć.
-To na pewno Basia. - powiedziałam i pobiegłam na korytarz, w pośpiechu rzucając się na drzwi wejściowe. Gdy je otworzyłam zamarłam.
-Cześć! - usłyszałam entuzjastyczne powitanie, lecz ja tylko ze zdenerwowania przełknęłam ślinę.
______________________________________________________________
Jestem! :D
Rozdział miał pojawić się wczoraj, ale brat siedział praktycznie całą sobotę w domu, to nie miałam jak się włamać. -.-' Ten to też ma wyczucie sytuacji.. ;/
Enjoy!
Pozdrawiam, Sissi. <3
dzisiejszej-nocy.blogspot.com
OdpowiedzUsuńSzósty rozdział ;)
Dzięki za info. ;-)
Usuńkiedy ty w końcu odzyskasz lapka?:D hmm kogo tam znowu niesie, Zbysia?XD
OdpowiedzUsuńNie wiem! :C
UsuńDowiecie się następnym razem. ;>
coś czuje że tak, ale w sumie to po tym liście by przyjechał? zobaczymy co nam Sissi wymyśliła :) :P
UsuńJak tam jest Bartman to się zdenerwuje :D niech Jula powie Alkowi ten przemówi do rozumu ZB9 i bd koniec:P a nie będzie się wtrącał:D
OdpowiedzUsuńPrzyjechał Bartek :D ^^
Jesteśmy wdzięczne, że dla nas się włamujesz na lapka brata :P Tylko nie podkradaj mu hasła jak Pit Bartkowi bo będzie foch :( a tego nie chcemy :(
:D
Pozdrawiam :*
Przyjechał, przyjechał. :D
UsuńNie podkradnę, bo rzeczywiście podpadnę i zero rozdziałów! :C
Ooo, jak milusio. <3
OdpowiedzUsuńNo ciekawe kogo ona tam zobaczyła;p Zapraszam
OdpowiedzUsuńhttp://parkiet-siatka-mikasa-moje-marzenie.blogspot.com/
No, no, no. ;D. Robi się ciekawie. ;>. Przyjazd Bartka jak najbardziej na plus ! ;D. Ale teraz będę się zastanawiała kto to przyszedł, że Julka aż zamarła, eh.. ;(. Stawiam na Zbyszka, ale no nie wiem, nie wiem..
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejny! ;D
Pozdrawiam serdecznie! ;-**
Czyżby przyjechał Zibi? Mam takie dziwne przeczucie. Cóż zobaczymy. Nie mogę się doczekać następnego rozdziału :) W wolnej chwili zapraszam tez do siebie na: http://przeciezwieszgdziejestsiatkowka.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, no_princess :D
jak zawsze świetnie, ciekawe kto stoi pod drzwiami czyżby Zibi? ale po tym liście... no nie wiem kto to by mógł być
OdpowiedzUsuńOlka
nie mogę się doczekać następnego! <3
OdpowiedzUsuńzapraszam do mnie http://the-best-is-yet-to-come-xx.blogspot.com/
Też obstawiam Bartmana. Już nie mogę doczekać się kolejnego by zobaczyć czy to rzeczywiście on....Fajnie,że Bartek przyjechał :)
OdpowiedzUsuńPojawił się u mnie 3 rozdział więc jak chcesz to zapraszam :)
http://zaczac--od--nowa.blogspot.com
Nowy rozdział u mnie
OdpowiedzUsuńpieprznieta.blogspot.com
Pozdrawiam ~~>Annie
Jak mogłaś przerwać w takiej sytuacji?! -,-'
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Natka *_*
PS.
Zapraszam do mnie: http://owocowalandryna.blogspot.com/
kur$^$% obstawiam że to Bartman ;/ kij mu w oko niech znika!
OdpowiedzUsuńNie! żeby to nie był Bartman..no po prostu nienawidzę tego gościa! tylko gwiazdorzyć umie.....!
OdpowiedzUsuńMam nadzieje że kolejny rozdział juz niedługo :D
Pozdrawiam :P
Coś wyczuwam, że tajemniczą osobą może być Bartman ;) Jakoś w tym opowiadaniu za nim nie przepadam, zdecydowanie wolę Alka!
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie na ósmy rozdział, ponadto zostałaś nominowana do Liebster Award :)
http://lonesome-tears-in-my-eyes.blogspot.com/
Daje piątaka , że to Bartman :D Szkoda tych meczów, ale sport jest nieprzewidywalny i nie można wiecznie wygrywać :) Rozdział jak zwykle bez zarzutu - po prostu świetny <3
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i powodzenia, A. ;*
achhh i żeby przerywać w takim momencie...
OdpowiedzUsuńnie pozostaje nic innego jak czekać na następny rozdział:)
pozdrawiam
http://www.niedostepni-dla-siebie.blogspot.com/
stówa na Bartmana :D
OdpowiedzUsuńbardzo podoba mi się to jak piszesz :)
zapraszam do siebie..
http://co-zlego-to-nie-my.blogspot.com/ :))
buziaki ;**
Hmmm...to pewnie Bartman! W ogóle uwielbiam Winiara w Twoim opowiadaniu. "Po dwóch postojach, odsłuchaniu całej playlisty na Ipodzie i wysłuchaniu paru utworów w intonacji Winiarskiego dojechaliśmy do Bełchatowa." - wymiata! :) Śmiałam się sama do siebie wyobrażając sobie jak Michał śpiewa :))
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
+ Zapraszam do mnie na ósemkę!
http://bowoczachjestwszystko.blogspot.com/
z okazji walentynek dodaję rozdział rodem z opowiadan XXX zapraszam serdecznie
OdpowiedzUsuńhttp://chwile-ulotne-jak-ulotki.blogspot.com
i dalej nie mogę uwierzyć ze Aleks odszedł... smutek udzielił się nawet mi, i jak czytałam to po prostu ryczałam jak bóbr:C
pozdrawiam NawiedzonaWiedźma ;*
Świetny blog ;D Uwielbiam Winiara w twoim opowiadaniu ;D
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie na http://volleyball-lost-dreams.blogspot.com/