-Odbijany! - Cupko klasnął w dłonie i zaraz po tym byłam w jego objęciach. Pomijam to, że ledwo stał na nogach. Ale tańczył! - Fajne macie te polskie piosenki!
-Dziwne? - uśmiechnęłam się, a już po chwili Kostek zakręcił mną i trzymając mnie za plecy opuścił w dół. Reszcie towarzystwa aż zaparło dech w piersiach. Nie dlatego, że było to takie efektowne, ale dlatego, że wylądowałam na drewnianych panelach z obolałą kością ogonową.
-Przepraszam! - lamentował siatkarz pomagając mi wstać. Nawet mi sukienkę otrzepał...
-Okej, żyję... - uspokoiłam go, ale jak narazie miałam dość. Usiadłam na kanapie przypatrując się szalejącemu Alkowi wraz z Dagmarą, a Zatorski podchwycił Paulinę Wlazły. Mario został bez pary, a że zrobiło mi się go szkoda, po sekundzie znalazłam się obok niego.
-Kłosu ma cały czas ten sam repertuar. - zaśmiał się siatkarz.
-Nie dziwię się, przy tym najlepiej się bawić. - uniosłam kącik ust i pochłonęłam się w tańcu. Kiedy wspaniałomyślny Daniel zauważył, że za trzy minuty północ, wszyscy w pośpiechu zabrali petardy, kieliszki i szampana. Prawie zabijając się na schodach zbiegliśmy przed blok, a tam już całe osiedle.
-10...9...8...7... - zaczęło się wielkie odliczanie, a wcale nie pijany (ehe, tak...) Winiar siłował się z butelką szampana. Gdy już udało mu się rozplątać metalowy drucik pozostało wystrzelenie nim, ale na to zaczekał do tego legendarnego "0".
-Zero! - krzyknęli wszyscy i zawyli ze szczęścia, a nasz szampan wystrzelił... prosto w okno samochodu sąsiada Kłoska.
-Michał! - krzyknęła jego małżonka, a wszyscy aż prawie wytrzeźwieli z nadmariu tych emocji.
-Zostawię mu namiary na siebie za wycieraczką. - mrugnął okiem i wlał alkohol do kieliszków. Fajerwerki rozbłyskujące się na niebie były oszałamiające. Patrzyłam na nie przypominając sobie cały ubiegły rok i rozmyślając nad tym co mogłabym zrobić lepiej, lub w ogóle zrobić. Stałam patrząc w górę i trzymając lampkę z szampanem. Wszyscy składali sobie życzenia i rzucali w objęcia, a ja poczułam czuły uścisk i pocałunek w czubek głowy.
-Wszystkiego najlepszego. - szepnął Alek, a ja odwróciłam się w jego stronę i mocno objęłam.
-Wszystkiego najlepszego. - popatrzyłam w górę, a siatkarz musnął moje wargi.
-No siostra, sto lat, wszystkiego najlepszego, zdrowia, pieniędzy i w ogóle tam czego sobie chcesz... - Paweł wyszczerzył się i mocno mnie przytulił. Już nie pamiętam kiedy ostatni raz mnie przytulał.
-Julkaaa! - napadł na mnie Winiarski. - Szczęścia, zdrowia, pomarańczy, niech Ci Alek nago tańczy! - muszę powiedzieć szczerze. Najlepsze życzenia jakie kiedykolwiek usłyszałam.
-Aż nie wiem co powiedzieć... - zaśmiałam się.
-Życz mi pieniędzy i będzie okej. - szturchnął mnie łokciem.
-No to pieniędzy. - poklepałam go po ramieniu.
-Zero kreatywności u tej młodzieży. - pokręcił z niedowierzaniem głową i poszedł składać życzenia pozostałym ofiarom. Petardy odpalał Woicki razem z Cupkiem. Do tego drugiego nie byłam za bardzo przekonana, ale na szczęście obyło się bez urwanej ręki. Geniusz Plina kupił petardę, która rozsadziła butelkę, a wszyscy wokół uciekli z krzykiem. Gdy zabrakło nam już ekwipunku wróciliśmy do mieszkania, a ja w międzyczasie zadzwoniłam do rodziców.
-Halo? - usłyszałam głośny krzyk w słuchawce. U nich chyba też zabawa trwała w najlepsze.
-Mamuś! Wszystkiego najlepszego w Nowym Roku!
-Ooo, dziękuję córeczko, Wam też wszystkiego naj! Bawicie się?! - musiałam odsunąć telefon od ucha, bo nie dawałam rady tego słuchać.
-Tak, bawimy! Jesteśmy u znajomego!
-Julka, nie drzyj się, u ludzi jesteś. - skarcił mnie Paweł.
-Paweł chce z Tobą pogadać. No to miłego! - cmoknęłam do telefonu i oddałam go bratu. Weszliśmy z powrotem do mieszkania nieco zmarznięci, więc Karol nastawił wodę na herbatę dla wszystkich. Nie myślcie sobie tylko, że parkiet opustoszał. Kiedy tylko przekroczyliśmy próg mieszkania, Pliński wyciągnął swoją żonę, która najwyraźniej miała już dość, a nawet nie miała siły żeby upierać się swojemu dwu metrowemu mężowi.
Około 4 w nocy lub nad ranem jak kto woli, wszyscy powoli zasypiali oparci o łokieć. Nawet głośne śpiewy Cupka nie były w stanie nikogo pobudzić, choć Winiar był w swoim żywiole i mógł popisać się swoimi zdolnościami wokalnymi. Zaraz po tym powoli się wykruszaliśmy. Zator już nie mógł wytrzymać i poszedł na łóżko Kłosa, na którym zasnął, a ja nie miałam serca go budzić.
-To my się też zwijamy... - powiedział Alek.
-Dobry pomysł. - mruknęłam. Powieki same mi się zamykały. - Dziękujemy Karolku za wyśmienitą zabawę. - przytuliłam siatkarza.
-To ja Wam dziękuję... - uśmiechnął się szeroko. Dziwię mu się, że miał jeszcze siłę i był w stanie. Atanasijević pomógł mi założyć ramoneskę i otworzył przede mną drzwi, po czym zeszliśmy do auta. Gdy tylko do niego wsiadłam, oparłam głowę o zagłówek. Mimo woli praktycznie zasypiałam.
-Odwieźć Cię do domu? - zapytał odpalając samochód.
-Twojego. - przysunęłam się do niego i musnęłam jego policzek, po czym przemierzwiłam brąz loki.
-Jak sobie panienka życzy. - zapiął pasy i ruszył w kierunku swojego mieszkania. Droga mijała strasznie monotonnie, stacje radiowe nie nadawały niczego ciekawego, a nie miałam siły, aby poszukać czegoś w skrytce na płyty. Podziwiałam widoki za oknem, a w głowie wspomnienia z całego wieczoru.
-Myślisz, że już wszyscy wiedzą? - zapytał nagle.
-Skoro życzyli mi Ciebie tańczącego nago. - zaśmiałam się.
-Co Ty... - odparł zaskoczony atakujący, a ja entuzjastycznie przytaknęłam. Po kilkunastu minutach dotarliśmy do jego lokum. Nawet się nie rozbierając rzuciłam się na łóżko i już bym zasnęła, gdyby nie właśnie kładący się Alex. Pocałował mnie w plecy i objął ramieniem, a ja sama się do siebie uśmiechnęłam i przykryłam nas kołdrą.
Ranne popołudnie...
Obudziło nas mocne walenie do drzwi. Obydwoje od razu się zerwaliśmy, a Alek jak tornado pobiegł na korytarz.
-O stary... - usłyszałam z przejścia, gdy drzwi tylko zdążyły się otworzyć. - Sucho jak na Saharze!
-Jak się tak szalało... - mruknął zaspany Alex. - Po co przyszedłeś?
-Zostawiłeś dokumenty... - w końcu rozpoznałam ten głos, to Cupković Konstantin.
-O, dzięki...
-Masz kefir jakiś? Kawę chociaż? - mamrotał siatkarz.
-Coś się znajdzie. - westchnął Alek.
-Ej, a to co? - zapytał podejrzliwie. - Damski bucik? - zaśmiał się.
-I?
-I kurtka... jest tutaj któraś?! No chyba, że przebierasz się za laskę. Sorry stary, ale to przypał... ale jak zależy Ci na anonimowości, to buzia na kłódkę!
-Siema! - przywitałam się z Kostkiem, a on wypluł cały kefir, który właśnie miał zamiar połknąć.
-Julka?! - pisnął, a ja objęłam Alka w pasie.
-Nie pamiętasz? - skrzywiłam się.
-Co mam pamiętać?! - burknął. - Wy jesteście razem?! - jeszcze raz pisnął.
-Chcieliśmy Wam powiedzieć, ale jakoś nie wyszło, a potem... a z resztą. - Atanasijević machnął ręką.
-Jaa, mi nie powiedzieć! - Konstantin pokręcił z niedowierzaniem głową. - Kurde, najlepszy przyjaciel, a tu takie cyrki! Dzięki, naprawdę.
-Myśleliśmy, że wiesz... - roześmiałam się.
-O patrz i tutaj Cię zaskoczę... - wywrócił oczami. - No nie mogę tego przeżyć... - westchnął, lecz po chwili szeroko się uśmiechnął. - Swoją drogą ładnie ze sobą wyglądacie...
-Dzięki. - pocałowałam Alka i usłyszałam dźwięk swojego telefonu. - Sorry chłopaki, na pewno Paweł się obudził i mnie szuka. - zaśmiałam się i pobiegłam do sypialni. Zanim odnalazłam swoją komórkę, ona przestała dzwonić. Kiedy wyjęłam ją z kopertówki i zobaczyłam połączenia nie odebrane, ciarki przeszły całe moje ciało. Na środku wyświetlacza widniał napis "Zbyszek". Kompletnie nie wiedziałam co miałam zrobić, lecz raz kozie śmierć. Odkaszlnęłam i odebrałam.
-Halo?
-Cześć Julka! Wszystkiego najlepszego w Nowym Roku! - siatkarz darł się do słuchawki. Chyba jeszcze nie skończyli całej fety.
-Dziękuję, wzajemnie. - odezwałam się po chwili.
-Co tam słychać? Dobrze bawiłaś się na Sylwestrze?!
-Tak, wyśmienicie. - zaakcentowałam ten ostatni wyraz.
-Masz pozdrowienia od Resoviaków!
-Dzięki, też ich pozdrów. - na samo zdanie o Resoviakach uśmiech wkradł się na moją twarz. Miałam z nimi naprawdę świetne wspomnienia, a kiedy chociażby obieram sweter, który kupiłam razem z Pitem, przenoszę się do tamtej przebieralni.
-No to jeszcze raz wszystkiego dobrego, pozdrów Skrzatów, tam swojego wybranka, ale wiedz, że ja też Cię kocham! - zacisnęłam zęby i głośno przełknęłam ślinę. Nie pozostało mi nic innego, jak tylko rozłączyć się i cisnąć telefonem o łóżko. Wyjaśniałam sobie to całe zajście tym, że jest pijany i nie wie co gada... lecz to nie pomagało.
-Dżul z ilu jajek chcesz jajecznicę?! - usłyszałam krzyk z kuchni. Ja jednak nie odpowiedziałam. - Julka!
-Co? - odrzekłam.
-Z ilu jajek chcesz jajecznicę?!
-Dwóch. - oznajmiłam i rzuciłam się na łóżko cały czas wspominając słowa Zbyszka. Nie mogłam pozbyć się ich z głowy, cały czas dudniało tylko "też Cię kocham". Wróciło uczucie, to uczucie którego tak naprawdę nie było. Nagle poczułam jego namiętny pocałunek na ustach i silne dłonie oplatające moje ciało, przeszywające dreszcze i motyle w brzuchu. Nie wiem dlaczego, ale tego brakuje mi przy Alku, a przecież to jego tak naprawdę kocham. A może jednak nie? Może jednak oszukuję się, że kocham Alexa, żeby zapomnieć o Zbyszku? Nie chcę do tego wracać... nie chcę znów spieprzyć sobie całego życia i kolejny raz przez Bartmana. Choć teraz nie zepsuję życia tylko sobie, bo zrobię to także Alkowi. Jestem taka głupia, że nie potrafię określić kogo tak na serio darzę prawdziwym uczuciem.
-Julia, wołam Cię już od dłuższego czasu... - w drzwiach pojawił się Alek. - Chodź na śniadanie.
-Nie słyszałam, przepraszam. - mruknęłam i ominęłam siatkarza, aby jak najszybciej usiąść przy stole.
-Kto dzwonił? - zapytał przeżuwający jajecznicę Cupko.
-Paweł, już jest w domu... - odparłam.
-Już!? Jak wychodziłem, to jeszcze sobie spał. Dobre ma tempo. - pokiwał z uznaniem głową i skupił swoją uwagę na posiłku. Cały czas czułam przeszywający wzrok Alka na sobie, aż w końcu popatrzyłam się na niego.
-Czemu nie jesz? - zapytał, kładąc swoją ręką na mojej.
-Nie mam apetytu. - świdrowałam widelcem po talerzu.
-Może jesteś chora? - dodał przerażony.
-Nie, po prostu nie chce mi się jeść. - bąknęłam i nalałam sobie wody do szklanki, po czym zachłannie ją łykałam.
-Nie chcę Cię krytykować Aluś, ale na moim talerzu jest kilka skorupek. - Kostek skrzywił się pokazując przyjacielowi beżowe kawałki skorupki.
-Jak je zjesz, to raczej nie umrzesz. - odparł.
-Muszę do toalety, przepraszam Was. - odsunęłam się od stołu i pobiegłam do łazienki, zamykając się w niej, a łzy same pociekły po moich policzkach. Wolno zsunęłam się po drzwiach i schowałam głowę w kolanach.
-Julka, co Ci jest?! - usłyszałam głos Atanasijevića.
-Nic, po prostu zrobiło mi się nie dobrze. - wydukałam.
-Na pewno wszystko okej? - zapytał czule.
-Tak, jest okej, idź sobie! - burknęłam. Słyszałam tylko jak odszedł od drzwi. Ponownie się rozkleiłam, obwiniając się o wszystko. On jest taki dobry, a ja odtrącam go, bo Zbyszek wykonał do mnie głupi telefon po pijaku. Gdy przywróciłam się do w miarę normalnego stanu, delikatnie otworzyłam drzwi i wyszłam z łazienki. Cupka już nie było, a Alek sprzątał po śniadaniu. Stanęłam opierając się o kuchenną wysepkę.
-Alex... - zaczęłam.
-Hm? - mruknął.
-Chciałam Cię przeprosić... - zacisnęłam wargi.
-Za co? - zdziwiony spojrzał się na mnie.
-Za to, że jestem taką idiotką, a Ty wciąż mnie kochasz. - podeszłam do niego i przytuliłam go od tyłu.
-Ty idiotką? - zaśmiał się i pocałował moje ramię. Wtedy naprawdę zrobiło mi się nie dobrze. Jak najszybciej pobiegłam do łazienki, nawet nie zdążając zamknąć drzwi, a siatkarz pobiegł za mną, z rękoma całymi w pianie.
____________________________________________________________
Niedziela, dzień nauki... taaaaaaa...... xD Robiłam wszytko, tylko się nie ucząc. Nawet poskładałam ciuchy w szafie.
Nie lubię poniedziałków. :C
Oglądaliście tańczącego Wlazłego? ;-))
Pozdrawiam, Sissi. ♥
głupi Bartman, no nie mów, że ona jednak będzie z nim :///////
OdpowiedzUsuń;>>> :D
Usuńfajnie by było, tak inaczej :D Mogłaby sobie uświadomić co i jak i być z ZB9 :D Ale to już zależy od Sissi i jej pomysłu na to :)
OdpowiedzUsuń;-)))
Usuńzbyszka jest wszedzie pelno! a sissi aleksa fajnie z jula tutaj polaczyla. przyjaznia sie tyle czasu, tak dlugo wyczekiwany przez nas wszystkie zwiazek alka i julki i jakis zbyszek wszystko rozpierniczy po pijaku dzwoniac!? nie zgadzam sie! :P
UsuńNie zgadzasz, ale autorem nie jesteś i nie decydujesz o losach bohaterów. ;) Wszystko się okaże w następnych rozdziałach. :>
Usuńwiedziałam, że Zibi w końcu z czymś wyskoczy! tylko niech nie miesza za bardzo...
OdpowiedzUsuńa tańczący Wlazły mmmmm <3
zapraszam do siebie, również nasz wspaniały Aleczek się pojawia :)
http://the-best-is-yet-to-come-xx.blogspot.com/
Tak, Wlazły całkiem dobrze się poruszał. ;> :D ♥
UsuńDzięki za info, na pewno zajrzę! ;-))
Booooooże, Zbyszek jak zawsze wszystko musi spieprzyć. -,-. No jak on tak może?! Eh..
OdpowiedzUsuńTańczącego Wlazłego?! ;o. Nie widziałam. Coś takiego mnie ominęło. ;<
Pozdrawiam serdecznie! ;-***
Nasz Mario tańczył w relacji z balu mistrzów sportu na TVP 1. ;-))
UsuńJa również pozdrawiam. ;-*
Uważam, że każdy kolejny rozdział jest lepszy od poprzedniego ! :)
OdpowiedzUsuńPrzyznam iż bardzo bym chciała żeby Julka była nadal z Alkiem, aczkolwiek wiem, że czasem jakiś zwrot akcji jest potrzebny bo życie żadnej z nas nie jest usłane różami :)
Ale zdaję się na twoją wyobraźnię.
Pozdrawiam do następnego ! :*
właśnie ! kiedy kolejny ?
Dziękuję i również pozdrawiam! ;-*
UsuńKolejny, jeśli wszystko wypali i pójdzie dobrze, to pojutrze. ;-)
ZBYSZEK! Nie wiem co mam powiedzieć?:D Z pewnością kolejny świetny rozdział! I ten czuły Aleks! Mmmmmmmmm ^^
OdpowiedzUsuńZbyszku nie wracaj! :D Nikt Ciebie nie kocha! A sio! hahahahah :D
Do następnego tutaj i na drugim:*
I Mariusza z żoną widziałam^^ haha xD
UsuńNo właśnie nie wiadomo, czy nie kocha! ;> :d Hehehehe! :D
Usuń;-*
Pijane Skrzaty :3 Kocham po prostu twoje opowiadanie! nie ma innej opcji! *.*
OdpowiedzUsuńNIE! wszyscy, tylko nie Zibi! lubię go, ale nie! zdecydowanie nie! jak będą razem to ci tyłek skopię! :c
Dodaj jak najszybciej następny rozdział! :3
U mnie nowy :))
Dziękuję bardzo! ;-*
OdpowiedzUsuńOoo, koniecznie muszę zajrzeć! :D
dokładnie jak będzie z Zibim to ja też skopie Ci tyłek ;p
Usuńdołączam się do bicia! ^^ haha xD
UsuńSuper. Nasuwa mi się tylko jedno pytanie. Czy Julka przypadkiem coś czuje do Zibiego? Bo sądząc po jej zachowaniu to chyba tak. Tymczasem u mnie też już nowy rozdział :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :*
dlaczego Zibi się wtrąca w moją ulubioną parę ;C
OdpowiedzUsuńKostek poszkodowany, podoba mi się!
pozwól, że zaspamuję http://chwile-ulotne-jak-ulotki.blogspot.com/
zapraszam serdecznie i do przeczytania, NW :*
Ale ty mieszasz!
OdpowiedzUsuńCiekawe, czy związek przetrwa, czy jednak Julka będzie z ZB9...
a mogłaby być z ZB9, byłoby inaczej niż w większości opowiadań ;>
OdpowiedzUsuńale rozdział jak zwykle świetny, czekam na następny! :)
ale właśnie większość opowiadań jest o Zbyszku! A tutaj coś innego, owszem powstało już kilka o Aleksie ale żaden nie pisany w taki sposób jak prowadzi Sissi!
UsuńNie chce Zbyszka ;(
Ok chciałam żebyś trochę namieszała ale nie tak żeby ona była z Bartmanem...nie nie nie.. Bartmanowi mówimy zdecydowanie OUT!
OdpowiedzUsuńBynajmniej ja mam takie podejście ...nie lubię tego człowieka.
Mam nadzieje że się jednak Jula opamięta i będzie z Aleksem :D
Świetny rozdział ! Mam przeczucie ,że Zbyszek będzie chciał odebrać Alkowi Julke ^^
OdpowiedzUsuńMarzę o takim sylwestrze jaki opisałaś :D wrrr wredny Zbych dzwoni do Dżul, a już miało być tak pięknie :( jak mogłaś to zrobić ?! :D Świetny rozdział ! <3
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, A. ;*