wtorek, 8 stycznia 2013

ROZDZIAŁ 31

-Połóż się, ja otworzę okno, przewietrzy się. Głodna jesteś? A może chcesz coś do picia? Wodę Ci podam... kładź się, masz tutaj poduszkę. - Alex bombardował mnie swoim monologiem i nie dawał możliwości wypowiedzenia swojego zdania.
-Alek... - złapałam jego rękę. - Nic mi nie jest...
-Nic Ci nie jest, nic Ci nie jest, ale wodę z cytryną Ci podam. - nakrył mi kocykiem po same uszy i poszedł do kuchni. Po chwili wrócił do mnie z dosyć nie tęgą miną. - Julka... - zaczął.
-Hm? - odebrałam od niego szklankę z napojem.
-A może Ty jesteś w ciąży?
W tamtym momencie wyplułam wszystko na szary dywan.
-Co?! - pisnęłam. - Nawet nie brałam takiej opcji pod uwagę!
-Może lepiej zrobić test? - usiadł na brzegu sofy.
-Nie, nie ma takiej potrzeby. - uśmiechnęłam się krzywo i pogładziłam jego policzek.
-Ale zrobisz?
-Alek!
-Pięć minut, a potem będzie wszystko z głowy! Albo nie... - mruknął.
-Tak Ci zależy? - wywróciłam oczami, a Alek niepewnie przytaknął kiwając głową. - Pójdę po test, wrócę do domu, a po wszystkim od razu do Ciebie zadzwonię, okej?
-Ja pójdę z Tobą!
-Jestem dużą dziewczynką. - pocałowałam go i poszłam się ubrać.
-Ale od razu zadzwoń... - mocno mnie przytulił, gdy już miałam wychodzić z mieszkania.
-Obiecuję... - odparłam i wyszłam z mieszkania. Po schodach zeszłam bardzo powoli, wszystkie stopnie zlewały się ze sobą, nie za dobrze się czułam. Gdy doszłam do drzwi klatki schodowej otworzyłam je i wyszłam na zewnątrz, a przed oczami zrobiło mi się ciemno. Nic więcej już nie pamiętam...
~***~
Czułam swój każdy mięsień, krew przepływającą w żyłach i tą trudność z złapaniu oddechu, jakby olbrzymie kowadło spadło na moje płuca. Z każdym oddechem bolało coraz bardziej, a powieki były jak sklejone ze sobą, nie mogłam zobaczyć co wokół mnie się dzieje i gdzie w ogóle się znajduję. W głowie jeden wielki mętlik, zero wspomnień. Poczułam dosyć silny uścisk na mojej dłoni, którego nie potrafiłam odwzajemnić. Z bólu i bezsilności zmarszczyłam czoło, a obok mnie wywołało się wielkie poruszenie.
-Julka... - usłyszałam cichy szept, lecz nie umiałam go rozpoznać. Z wielkim trudem otworzyłam oczy, lecz postacie wokół mnie były bardzo rozmazane.
-Paweł, idź po lekarza!
-Mamo? - powiedziałam prawie nieusłyszalnie. Ona jeszcze bardziej ścisnęła moją rękę i odgarnęła włosy z twarzy zaczesując je za ucho. Słyszałam jak łkała. Po kilku mrugnięciach wzrok nieco się wyostrzył i mogłam zidentyfikować osoby siedzące niedaleko. Po lewej stronie łóżka siedziała mama, a po drugiej Alex opierający się o metalowe obrzeża. Spał. Zdołałam tylko delikatnie przeczesać jego włosy, dopóki pod szpitalną ścianą nie zobaczyłam kogoś jeszcze. Przykryty był zielonym fartuchem, który dostają osoby odwiedzające pacjentów. Głową opierał się o ścianę i także spał, lecz obydwóch panów wybudził właśnie wchodzący do sali lekarz. Zbyszek, gdy zobaczył, że się obudziłam posłał mi promienny uśmiech, którego ja nie byłam w stanie powtórzyć. Alek czule pocałował mój policzek i ustąpił miejsca na pierwszy rzut oka wrednemu doktorowi.
-Ojj, panno Zatorska... - westchnął głęboko przyglądając się karcie wiszącej przy łóżku. - Balowało się w Sylwestra, hmm?
-Jak to w Sylwestra... - odparłam i usłyszałam cichy chichot Bartmana. Doktor zgromił go wzrokiem.
-Wie panienka doskonale, że...
-Nie toleruję zwrotu "panienka". - przerwałam mu, a on popatrzył się na mnie znad okularów z lekką zniewagą.
-Wie pani, że jest pani poważnie chora i powinna przestrzegać zaleceń lekarza, prawda?
-Owszem. - odparłam pewna siebie.
-Dlaczego więc postąpiła panien... pani tak lekkomyślnie i nieodpowiedzialnie?
-Może dlatego, że trzeba było uczcić rozpoczęcie nowego roku, a pożegnanie tego starego?
-Można było świętować z soczkiem jabłkowym...
-Wolę pomarańczowy.
-Julka! - moja rodzicielka skarciła moje zachowanie, a Zibi razem z Alkiem i Pawłem siedzieli pod ścianą i nabijali się z naszej dyskusji.
-Przez pani głupotę krew była na tyle rzadka, że czerwone krwinki...
-Wiem, że straciłam przytomność, bo mam anemię! - kolejny raz się wtrąciłam.
-Czyli jest pani poinformowana o możliwych powikłaniach?
-Można tak powiedzieć...
-Mogła zapłacić pani za to nawet życiem!
-Kiedy stąd wyjdę? - westchnęłam.
-Nie prędko... - odpowiedział namiętnie zapisując coś w swoich pogiętych notatkach. - Musi pani najpierw wrócić do pełnego zdrowia... - schował długopis do malutkiej kieszonki na piersi i z cwaniackim uśmieszkiem dodał: - No i nabyć trochę oleju w głowie...
-Oleju w głowie!? - oburzyłam się. - Niech pan pomyśli, jak zwraca się pan do pacjentów! Od razu wiedziałam, że jest pan chamski i pozbawiony ludzkich uczuć! Nie dziwię się, że nie ma pan żony! - zauważyłam jego brak obrączki na serdecznym palcu.
-Przekracza pani wszelkie granice. - fuknął.
-Ja przekraczam?! Myśli pan, że jest wszechwiedzącym doktorkiem, ale tak naprawdę gówno pan wie o leczeniu!
-Podważasz moje zdolności i umiejętności...
-A pan podważa moją godność osobistą! - skwitowałam, a reszta zebranych w szpitalnej sali przypatrywała nam się zszokowana.
-Wypis na żądanie? - zapytał niewinnie.
-Poproszę!
Po chwili nie było go już w pomieszczeniu.
-No jak Ty się zachowujesz?! - obruszyła się mama.
-Mógł mnie nie prowokować! Doktor od siedmiu boleści... - parsknęłam. - Pomożcie mi się spakować...
Wszyscy zabrali się za pakowanie moich rzeczy, jednak ja osobiście nie mogłam, ledwo słaniałam się na nogach. Z "anielską" cierpliwością czekałam na wypis. Do końca nie wiedziałam, czy to był dobry pomysł, ale nie wytrzymałabym tutaj z tym zarozumiałym gościem ani chwili dłużej.
-Pójdę po ten wypis... - westchnęła mama i wyszła z sali.
-Nie wiedziałem, że możesz tak komuś nagadać. - zdziwił się Paweł.
-Wkurzył mnie...
-Cicha woda, brzegi rwie... - lekko szturchnął mnie łokciem.
-Mogłem Cię nie wypuszczać wtedy samej... - Alek mocno przytulił mnie do siebie, ale ja poczułam wtedy ten przeszywający ból w klatce piersiowej i trudność z oddychaniem.
-Było, minęło. - posłałam blady uśmiech.
-Gdyby nie Zbyszek, nie wiem co by się z Tobą stało... - poprawił mi grzywkę.
-Zbyszek? - skierowałam na niego wzrok, a on perfidnie mi się przypatrywał.
-Przejeżdżałem akurat... zauważyłem leżącą na chodniku dziewczynę, którą potem okazałaś się Ty. - zapiął sobie kurtkę.
-Wczoraj jeszcze balangowałeś, a dzisiaj jechałeś samochodem? - prychnęłam.
-Nic nie piłem. - odparł po cichu. Na początku przepuściłam te słowa mimo uszu, ale po chwili połączyłam fakty. Nic nie pił, czyli dzwonił jak był trzeźwy. Mam przecież Alka, do cholery!
-Zbyszek, może wpadniesz do nas na herbatę? - zaproponował Atanasijević, biorąc moją torbę ze szpitalnego łóżka.
-Umawiajcie się, ja wracam do siebie... - odparłam przerażona. - Paweł? - wskazałam na torbę z moimi rzeczami.
-A tak, już. - wyglądał jakbym wyrwała go z transu.
-Dziękuję. - pocałowałam Alexa, a Zbyszkowi posłałam wymuszone uniesienie prawego kącika ust. - Tobie też...
-Nie ma sprawy, raczej każdy postąpiłby tak samo...
-Julka, zbieraj się, mam wypis... - do sali wparowała mama. Bardzo zdenerwowana. Chwytając ją pod rękę wyszłam z pomieszczenia i wszyscy skierowaliśmy się do wyjścia. Po drodze minęliśmy gabinet lekarski pana Nowackiego, tego, który zamierzał mnie prowadzić podczas pobytu tutaj.
-Do widzenia, panie doktorze! - pomachałam mu ręką, a on szeroko otworzył oczy i uniósł brwi. Z mojej winy zakrztusił się kawą. Jaka szkoda...
-Julka, jesteś niemożliwa! - moja mama próbowała mnie skarcić, lecz była za bardzo rozbawiona. Wrzuciliśmy torbę do samochodu naszych rodziców i wsiedliśmy do niego. Podczas podróży było mi trochę nie dobrze, lecz otworzyłam okno i przyjemne, i świeże powietrze załatwiło sprawę.
-Może chcesz pojechać do nas? - zapytała kobieta.
-Nie, zostanę tutaj, przecież nic mi nie jest. - wywróciłam oczami i wysiadłam z samochu, wcześniej żegnając się z rodzicielką. Paweł pomógł mi wejść na górę i poprowadził prosto do salonu, abym od razu się położyła, lecz ja nie miałam na to najmniejszej ochoty.
-Mogę się Ciebie o coś zapytać? - Zator usiadł na małym stoliku, tuż przed telewizorem.
-Chyba... - wzruszyłam ramionami.
-O co chodzi ze Zbyszkiem?
-A o co ma chodzić? Jesteśmy dobrymi znajomymi... - odparłam i położyłam się, wbrew mojej woli.
-Wcale się tak nie zachowujecie... - pokręcił głową.
-Wszystko wyolbrzymiasz... - westchnęłam. Paweł po chwili wyciągnął złożoną w pięść dłoń w moim kierunku. Zdziwiona spojrzałam się na niego i przybiłam mu tzw. żółwika.
-Boże, jaka Ty głupia jesteś! - uderzył się w czoło. - Mam coś Twojego!
-To nie mogłeś mi tego normalnie podać, tylko jakieś łamigłówki sobie urządasz?! - Paweł podrzucił mi łańcuszek, który dostałam od Alka.
-Zgubiłaś u Kłosa... - odparł i poszedł do kuchni. Uśmiechnęłam się sama do siebie i zapięłam go na szyi.

___________________________________________________________________

Krótki, czy nie, zostawiam to Wam. ;-) 
Kiedy macie ferie? Ja dopiero pod koniec stycznia. :C 

Pozdrawiam, Sissi. ♥

https://twitter.com/__Sissi


24 komentarze:

  1. oh ale ty chcesz namącić :( Żadnego Zibiego tutaj, ma być happy z Aleksem ^^

    OdpowiedzUsuń
  2. Ah ta Julka ! :)
    A Zbyszek znowu się tu wtarabanił !
    Już nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału, a co do ferii to zaczynam za kilka dni :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zibi szuka tylko najodpowiedniejszej okazji. ;> :D

      Fajnie masz. ♥ Ja już mam dość szkoły! ;C

      Usuń
  3. Proszę. Niech z Julką się nic nie stanie :) Mam nadzieję, że Zbyszek zbytnio nie namiesza. Rozdział ogólnie fajny, tymczasem zapraszam do Siebie. http://przeciezwieszgdziejestsiatkowka.blogspot.com/
    Właśnie pojawił się nowy rozdział :)

    Ferie? zaczynam od poniedziałku :D Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  4. Hahahahahahahahahaha Aleczek ojcem?;> hahahahahahahaha nie wybrazam sobie xd Czyli mała Zatorska i Alex niegrzeczni są ^^ ahahahahahah Boże nie wiem dlaczego ale mnie to śmieszy :D
    Zbyszek ni stąd ni zowąd pojawia się obok mieszkania Alka?;/ uduszę go własnymi rękami! W Siatkarskich snach jakoś g toleruję ale tutaj nie mogę ;C Jula pamiętaj że masz Alka!!! :P
    Dialog z lekarzem wymiata^^ hahahahaha
    Aaaa i jeszcze jedno Aleksandrze kretynie! Zibi ci laske chce odebrac a ty go na hernatke zapraszasz?! No ogarnij się! I jak możesz nie odporowadzić swojej dziewczyny? Tylko co zostaniesz w domu i bedziesz leżał? Zamiast spędzić czas ze swoją panną!? Oj zawiodłam się na tobie! ;C

    Yyy chyba się rozpisałam ^^
    Tradycyjnie dużo weny, spokoju, siły, cierpliwości xD
    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  5. Aleksandrze, Aleksie, Aleczku, Loczku, Kędziorku, Diabełku xd - jaki Ty jesteś opiekuńczy! Ojej! :D Oj...chyba jednak miałeś rację...
    I dobrze wychowany, bo nawet złodzieja dziewczyny(mam nadzieję niedoszłego!) na herbatkę zapraszasz! Ideał :D
    Pawełku - leć po lekarza! Najlepiej po doktora House, to szybko znajdzie przyczynę, tylko ktoś go natchnie!(Pewnie Wilson albo Cuddy ;D)
    Mamo Dżulsona - nie płaaaakaj!
    Bartmanie - weź spłyń co? Nikt cię nie zapraszał!(Nie, nie zasługujesz na cię z wielkiej litery!)
    Doktorku - nie pozwalaj sobie! Ja wiem, że prosiłam tu o House, no i może jesteś równie niemiły jak on, ale nie dorastasz mu do pięt! :D Dobrze ci tak, krztuś się dziadu!
    Julio, Julko, Juleczko, Dżulsonie - nie wolno bagatelizować chorób! Potem się Aleks martwi, Bartman doczepia( fraaaajeeer! :D), lądujesz w szpitalu, Pawełka i mamę też zmartwiasz(jest takie słowo?), no nieładnie po prostu! Ale wyzwanie doktorka pierwsza klasa, należało mu się, znafffca :D I nie można gubić prezentów od Aleksa! Bo on się tak stara, a jakby się nie znalazło? Dobrze, że zgubione u Kłosika, to wróciło ;D
    Karolku - tak Cię mało było, w sumie tylko byłeś wspomniany, ale ja Cię lubię, chociaż nie zawsze grasz dobrze( tfu, wybacz...nie płacz tylko! Nie chciałam Cię urazić, ale wolę Kooistrę ;D) to powiem Ci, że dobry z Ciebie chłopiec...ekhem...mężczyzna! I bardzo miło z Twojej strony, że znalazłeś zgubę i oddałeś! Ratujesz honor męski!( Bez urazy dla innych panów, Wasz honor też jest na odpowiednim poziomie ;D)

    Takie oto moje podsumowanie :D A ferie niestety dopiero w połowie lutego...ubolewam, ubolewam!
    Pozdrawiam seeerdecznie :**
    VE.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. hahahahaha taki komentarz jest wręcz jak ciąg dalszy rozdziału albo nie, źle napisałam xD Oo jest objaśnieniem do rozdziału! ^^ hahahaha Twoje komentarze są genialne :D Ze wszystkim w 100% się zgadzam :D

      Usuń
  6. Jestem ciekawa jakim sposobem Zbyszek się tam znalazł. W "czysty przypadek" nie wierzę, o! ;D. Ale swoją drogą to nie kombinuj nic z Julką i Zbyszkiem, tak być nie może. ;D.
    A co do ferii.. 25 stycznia może nadchodzić szybciej! *-*
    Czekam na kolejny rozdział! ;)
    Pozdrawiam serdecznie! ;-***

    OdpowiedzUsuń
  7. Uff. dobrze to nie stalo sie jej nic powaznego (choc wcale nie mowie ze anemia nie jest powazna)... ;P
    A w sparwie feri to teoretycznie zaczynaja sie 21 stycznia ale pratkycznie to juz 18 po szkole. ;D

    OdpowiedzUsuń
  8. Grrrrr.... Znowu Zbychuuu usszzzz... jestem zła...
    A co do feriii.... Mam za 3 dni :D

    OdpowiedzUsuń
  9. taki Aleczek to i mną mógłby się opiekować ^^ jak zwykle świetnie!
    zaglądałaś do mnie? jeśli jeszcze nie miałaś okazji to zapraszam :)
    http://the-best-is-yet-to-come-xx.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  10. Świetne :) Tylko szkoda że Zbyszek ;// Zapraszam do mnie :) http://tylko-dzieki-tobie.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  11. Długość jest ok :D rozdział też świetny ale jak już mówiłam Bartman UOT! :> za każdym razem jak widzę zdjęcie tego typa albo o nim słyszę lub czytam to aż mi ciśnienie skacze..nie lubię go.

    Co to ferii to ja też mam pod koniec stycznia a dokładnie 28..więc jeszcze sobie trochę poczekam ;>

    A już dziś meczyk Skry mam nadzieję że się wezmą do roboty i to wygrają bo byłoby szkoda jakby odpadli z PP :D

    OdpowiedzUsuń
  12. Już myślałam , ze Julka będzie dzieciaczka miła z Alkiem, ale "na szczęście" to tylko choroba ;p i dobrze, bo na dzieci za szybko :D
    co ten Zbyszek robi w Bełchatowie ja się pytam? Niech siedzi w Rzeszowie na tyłku i nie zawraca Juli głowy, a Aleks w komitywie z im ? Czy co ? ;o
    Ooo się rozpisałam trochę :)Ale to za sprawą kolejnego dobrego rozdziału :) Czekam z niecierpliwością na następny <3
    Pozdrawiam, A. :*

    OdpowiedzUsuń
  13. Dżul może być z Zibim, co Alek jest mój :D -> jak hotka ;o


    zapraszam do siebie
    maybevolleylove.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  14. Bardzo ciekawie piszesz :)
    Czekam na kolejny rozdział.
    Zapraszam do śledzenia moich poczynań.
    http://bowoczachjestwszystko.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  15. Krótki ,ale jaki ciekawy! :D
    ja tak samo myślałam ,że ciąża... :D

    OdpowiedzUsuń
  16. Cześć rozdział świetny. A tak z innej paki to wie ktoś może jak się nazywa blog o takiej dziewczynie która była statystką w jakimś klubie kobiet. A później dostała prace w ZAKSIE i zaprzyjaźniła się z Łukaszem Wiśniewskim i Patrykiem czarnowskim(któremu z resztą się spodobała). Jak ktoś wie to piszcie tu proszę.:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. nie jestem pewna, ale to jest chyba ten <3 http://your-love-is-my-love-volleyball.blogspot.com/

      Usuń
  17. super jak zwykle :)
    na początku mysle kurde ciąża??? ale jednak niee ciekawe jak to sie dlaej rozwinie. powodzenia zawsze nie moge sie doczekać i na jednym i na drugim blogu rozdziału
    Olka

    OdpowiedzUsuń
  18. Świetne ;) Alek jest strasznie słodki, tylko Zibi trochę mi tutaj zawadza, niech Bartman znajdzie sobie jakąś dziewczynę np Basie i wtedy będzie happy end :D
    Pozdrawiam
    http://lonesome-tears-in-my-eyes.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  19. Jezu, czyli nie tylko ja pomyslalam o ciazy :D Juz myslalam, ze jestem przewrazliwiona :D A Zibi - psik! Dopiero dzis nadrobilam, ale nie mialam czasu kiedy.. Co tu duzo pisac, super! ;*

    jednospotkanie.blogspot.com ------------> zapraszam do przeczytania rozdzialu 9 i zachecam do komentowania. :)

    OdpowiedzUsuń