czwartek, 1 listopada 2012

PROLOG

-Julka, pobudka. - usłyszałam cichy szept nad moim uchem.
-No jeszcze 5 minut... - odwróciłam się na drugi bok i przykryłam kołdrą po same uszy.
-Nie ma 5 minut, tylko bierz aparat i lecimy na halę! - mój chory brat wskoczył na mnie i gilgotał.
-Zati! - od razu się obudziłam i pech chciał, abym spadła z łóżka. Otarłam bolące biodro i rzuciłam w Pawła poduszką. - Kretyn... - pokiwałam głową i biorąc ciuchy poszłam do łazienki. Tam wzięłam szybki prysznic, umalowałam się, uczesałam i ubrałam. Wychodząc poczułam przepiękny zapach pieczonych tostów i usłyszałam skwierczenie sera w tosterze.
-Ooo, misiaczku. - od razu pobiegłam w stronę kuchni.
-Myślisz, że to dla Ciebie? Sama sobie zrób, ja też muszę coś jeść! - odrzekł Paweł i wyjął zapiekanki, po czym perfidnie się w nie wgryzł. Obeszłam się smakiem. Zalałam muesli mlekiem i poszłam przed telewizor, a Zatorski cały czas chrupał.
-Wyrodny brat... - parsknęłam i wysiorbałam mleko z miski. On nic sobie z tego nie zrobił tylko się zaśmiał i jeszcze wyjadł wszystkie okruszki!
-Gotowa? Bo zaraz się spóźnimy... - westchnął spoglądając na zegarek. Pokiwałam twierdząco głową i razem z bratem zeszliśmy do auta.
-Aparat! - krzyknęłam na środku parkingu i czym prędzej wróciłam się do mieszkania. Wbiegłam do pokoju i chwyciłam lustrzankę. Gdy już zamykałam drzwi usłyszałam dźwięk telefonu domowego, więc znów wtargnęłam do środka.
-Halo? Mamoo... właśnie idziemy pracować, zadzwonimy potem, pa, kochamy Cię. - powiedziałam jednym tchem i odłożyłam słuchawkę. Zbiegłam na dół i wsiadłam do samochodu, trzaskając drzwiami.
-Ej, ej. Nie tak mocno! - krzyknął Paweł. - A co Cię tak tam zatrzymało? - zapytał ruszając z miejsca parkingowego.
-Mama dzwoniła... - oznajmiłam i zapięłam pasy, odkładając torbę na tylne siedzenia. Podróż do hali minęła nam szybko, mieliśmy szczęście, że nie było wielkich korków. Weszliśmy do środka, a Paweł poszedł w kierunku szatni. Witając się z panem ochroniarzem i panią Wandzią sprzątającą weszłam na boisko i usiadłam na trybunach przygotowując aparat. Uwielbiałam robić zdjęcia, a tym bardziej jeśli mogę robić to zawodowo i do tego siatkarzom. Od zawsze chodziłam na mecze Skry, doskonale znam chłopaków i to dzięki Pawłowi. Skończyłam szkołę artystyczną o kierunku fotografii i zamierzam w przyszłości dokształcać się w tym kierunku, a do tego czasu dostałam robotę jako fotograf PGE Skry Bełchatów, tusz obok żony Mariusza Wlazłego i pod jej okiem uczę się fachu. Dzisiaj Paulinie coś wypadło, także zdjęcia z treningu musiałam robić sama. Nałożyłam tasiemkę od aparatu na szyję i ustawiłam tryb sportowy. Czekałam, kiedy w końcu zawodnicy wyjdą na parkiet. Po kilkunastu minutach pojawili się na boisku, a ja od razu ruszyłam się przywitać. Każdego po kolei wyściskałam.
-Dzisiaj proszę na mnie obiektyw... - wskazał na siebie Winiarski i teatralnie przeczesał włosy, po czym dostał piłką w głowę od Kłosa. Trener zarządził krótkie rozciąganie, więc wszyscy posłusznie usadowili się w kółku i rozciągając się, dzielili się wrażeniami z wczorajszego dnia, a ja miałam doskonałe pole do popisu i narobiłam masę zdjęć. Jakieś na pewno trafią na główną stronę klubu.

__________________________________________

Narazie krótki prolog. Nareszcie zmotywowałam się, aby założyć drugiego bloga! ^_^
Dzisiaj Skra Bełchatów o 19:30! *_*
Pozdrawiam i zachęcam do odwiedzania obydwóch. ;) 

1 komentarz:

  1. ieyrjgasd , genialne :oo
    oczewiście drugi blog już przeczytany i czekam na następny rozdział :) pzodrawiam , Maaajka :)

    OdpowiedzUsuń