-Co? - burknęłam zachrypnięta.
-Płakałaś? - rzekł łamiącym głosem.
-Wydaje Ci się. - z powrotem odwróciłam się w tyłem do niego.
-Julsonik... - wolno do mnie podszedł i usiadł na brzegu łóżka. - Ktoś Ci coś zrobił? - głaskał mnie po włosach. Zaprzeczyłam kiwając głową. - Dlaczego jesteś smutna? - nachylił się nade mną. Nie chciałam nic mówić i przytuliłam się do brata. Zrozumiał, że i tak nic ze mnie nie wyciśnie, więc dał sobie spokój i po prostu ze mną był. Obejmowałam go mocno, tusz z moich rzęs poplamił mu Bełchatowską bluzę, a on co chwila odgarniał grzywkę opadającą na moją twarz.
-Zrobimy kolację? - zapytał po chwili. Przytaknęłam i obydwoje ruszyliśmy do kuchni. Usiadłam na moim ulubionym miejscu przy kuchennej wysepce i zabrałam się za krojenie warzyw na sałatkę. Paweł włączył wieżę i akurat leciała piosenka. Zatorski podrygiwał w rytm, a po chwili maksymalnie podgłośnił. Mimowolny uśmiech wkradł się na moją twarz i śpiewałam razem z bratem. Po chwili Zati wyciągnął mnie na środek mieszkania i porwał w obroty. Tańczyliśmy drąc się na cały głos i powtarzając słowa piosenki. Może z Pawła profesjonalnego tancerza by nie było, ale ruszał się w miarę dobrze i co najważniejsze rytmicznie. Dzięki niemu chociaż na chwilę zapomniałam o całej sytuacji z Alexem, o Zbyszku... Zmęczeni i zasapani wróciliśmy do pracy. Włożyliśmy wszystkie składniki do jednej miski, zalaliśmy zrobionym własnoręcznie przez Pawła sosem i dokładnie wymieszaliśmy. Do tego kilka grzanek i kolacja na sto. Przenieśliśmy się do salonu. Rozłożyliśmy wszystko na stoliku i wcześniej wyłączając wieżę, odpaliliśmy telewizor. Po przejrzeniu tysiąca kanałów nie znaleźliśmy nic fajnego, więc zadecydowaliśmy, że obejrzymy film z naszej kolekcji.
-Nowożeńcy? - Zati wyszczerzył się, wskazując na opakowanie z płytą.
-Puszczaj. - zatarłam dłonie i nałożyłam sobie kolejnej porcji sałatki, rozkładając nogi na stole. Seans się rozpoczął, a ja już na starcie zjadłam 3/4 zawartości kolorowej miski. Choć znałam już ten film na wylot, to i tak śmiałam się ze śmiesznych sytuacji. Co najlepsze śmiałam się przed tą sytuacją, bo wiedziałam co mnie czeka... takiego wieczoru było mi trzeba. Było po 23 kiedy skończyliśmy oglądać film. Poszłam do łazienki, umyłam się i życząc dobrej nocy poszłam do siebie. Otworzyłam moją księgę kibica i przejrzałam wszystkie autografy. Byłam z nich taka dumna! Uśmiechnęłam się sama do siebie i odłożyłam zeszyt na półkę, po czym przykryłam się kołdrą i zamknęłam powieki. Nagle ni stąd, ni zowąd po moich policzkach zaczęły płynąć łzy...
***
-Julson, ja już muszę jechać! - usłyszałam z korytarza.
-Pa! - odkrzyknęłam.
-Będziesz na meczu?
-Zobaczę... - spojrzałam na zeszyt z autografami.
-To narazie, jak coś to dzwoń!
-No... - westchnęłam i znów przykryłam się kołdrą po same uszy. Słyszałam jak Paweł odpala samochód i rusza z miejsca. Mieli dzisiaj jeszcze jeden trening, potem do samego wieczora zostają na hali, a następnie grają mecz z Resovią. Doszłam do wniosku, że i tak nie zasnę, więc powróciłam do pozycji siedzącej i przeciągnęłam się we wszystkie strony. Jednym szybkim ruchem odgarnęłam kołdrę i szukałam kapci pod łóżkiem. Gdy już obydwa znajdowały się na moich stopach poczłapałam w stronę łazienki. Po drodze wzięłam bluzę i legginsy. Weszłam do pomieszczenia i zrzuciłam z siebie pidżamę, po czym weszłam do kabiny. Odkręciłam kurek z ciepłą wodą i obmyłam całe ciało. Po kilkunastu minutach wyszłam spod prysznica, ubrałam się, włosy związałam w niedbałego koczka, zrobiłam delikatny, prawie nie zauważalny makijaż i wyszłam z łazienki. Skierowałam się do kuchni i zrobiłam sobie śniadanie. Potem chwilę spędziłam przed telewizorem i wróciłam do siebie. Odpaliłam komputer. Gdy zalogowałam się na Facebook'u odczytałam wiadomość od Basi:
Matko! Ty szczęściaro jedna! Jak chciałabym być teraz z Tobą i wziąć osobiście autograf od ZB9. Jaki on jest? Przystojnieszy niż w TV? :D Na pewno nie, bo nie da się już być przystojniejszym... a Lotmana masz?! Jak nie, to ukatrupię!!!!!!!!! Ja się nudzę tutaj na wykładach, a ona się po hali wozi, ze swoją "księgą". Wiecie co, do czego to doszło! Przyjadę niedługo, to chcę widzieć te podpisy na czyściutkiej karteczce. I mam nadzieję, że zrobiłaś sobie z nimi zdjęcie? :D Zazdroszczę jak cholera! ;3 A jak tam z Alkiem? W końcu natchnęło Cię do bliskiego kontaktu? ;>
Pozdrawiam Cię cieplutko z mroźnego jak cholera Wrocka! ;-***** Barbara eM. :D
Pamiętaj, że Cię kocham! <3
Nie ma co, ona zawsze umie wyłapać odpowiedni moment... odpisałam jej:
Nie trzeba było do jakiegoś zapyziałego Wrocławia się wyprowadzać, tylko w Bełchatowie zostać! :p Czy ja wiem, czy przystojnieszy......... zdaje mi się, że chudszy. Ale i tak przystojny. *.* Podpis Lotmana ładnie prezentuje się tuż Grzyba, Igły, Zbyszka i Nowakowskiego. Wyluzuj! :D Zdjęcie zrobiłam. Grupowe, takie "soł słit". Naprawdę mili goście, więc masz czego zazdrościć mała. ;33 :D
W Bełku też mroźno, więc ubieraj się ciepło, czapeczka i szaliczek! Julia Zet. :D
Ja Ciebie też kocham! ;***
Temat Alka pominęłam, nie chciałam tego poruszać. Wystarczy, że na samą myśl miałam łzy w oczach. Przejrzałam jeszcze stronę główną i wylogowałam się. Weszłam jeszcze na pocztę, usunęłam kilkanaście wiadomości SPAM, przeczytałam ofertę nowego sklepu internetowego i dowiedziałam się, że w tydzień można schudnąć 7 kilogramów. Skrzynka została pusta, a ja przeniosłam się na stronę Skry. Tam też nic ciekawego nie zastałam, więc całkowicie wyłączyłam laptopa. Postanowiłam, że przejdę się, nie pada, więc trzeba korzystać. Ubrałam kurtkę, buty, przepasałam się brązową, skórzaną torbą, do której włożyłam lustrzankę i wyszłam z mieszkania zamykając za sobą drzwi. Zeszłam po schodach na zewnątrz i gdy przekroczyłam próg domu zapięłam się pod samą szyję. Głęboko odetchnęłam i ruszyłam w stronę galerii handlowej.
-Kłosu? - szepnęłam pod nosem, gdy zobaczyłam chłopaka w oddali. - Karol! - krzyknęłam machając mu. On szybko do mnie podbiegł i przywitał się ze mną. - Ty nie na treningu?
-Zaspałem. - speszony podrapał się po karku.
-To leć, bo oni już na pewno zaczęli! - uśmiechnęłam się.
-A Ciebie nie będzie? - zmarszczył brwi.
-Przyjdę na mecz. - poklepałam go po ramieniu i mrugnęłam okiem. Siatkarz posłał mi szczery uśmiech i pobiegł w stronę postoju taksówek. Ja ponownie ruszyłam w kierunku galerii. Po drodze zrobiłam kilka fotek gołębi na placu przed ratuszem, już bezlistnych drzew na tle jasnego nieba i kałuży, w której odbijały się stare kamienice. Wkroczyłam do budynku i od razu czuć było ten specyficzny zapach centrum handlowego. Lekko rozpięłam kurtkę i schowałam aparat do torby. Przeszłam się po kilku sklepach z odzieżą, lecz nie znalazłam niczego, co by mnie zachwyciło. Bez konkretnego celu łaziłam po wszystkich piętrach, aż w końcu natknęłam się na Nowakowskiego.
-Witam. - wyszczerzył się siatkarz.
-Dzień dobry. - przywitałam się.
-Co tam słychać? - napił się z plastikowego kubka.
-W porządku, jakoś leci. - uśmiechnęłam się. - A Wy nie macie treningu?
-Mamy, ale potem. - wzruszył ramionami. - Chwila dla nas, przyszliśmy po prowiant, bo te wyżywienie w hotelu to istna katorga...
-Mhmm... - mruknęłam rozglądając się wokół. - Sam jesteś?
-Niee, z Paul'em, Grzybkiem i Krzysiem. - odparł.
-A Zbyszka nie ma? - zapytałam niepewnie.
-Nie chciało mu się tego leniwego tyłka ruszać. - zaśmiał się. - Idziesz z nami do Maca?
-Dlaczego nie. - uśmiechnęłam się wzruszając ramionami. Poczekaliśmy chwilę przed supermarketem na siatkarzy, a oni po kilkunastu minutach w końcu się pojawili.
-Oo, kogo to moje śliczne oczy widzą. - zaśmiał się Ignaczak. - Śledzisz nas? - zmrużył oczy.
-Po co. - parsknęłam. - Przyszłam poprawić sobie humor, ale nic odpowiedniego dla mnie nie ma.
-Jak niee ma. - skrzywił się Piotrek. - No to najpierw na wyżerkę, a potem na zakupy panowie. - wyszczerzył się.
-To beze mnie. - jęknął Lotman.
-Damy radę. - Wojciech szturchnął go łokciem.
-Kierunek McDonald, bo burczy mi w brzuchu. - Nowakowski chwycił mnie pod rękę. Nie obyło się bez zazdrosnych spojrzeń nastolatek, które mają za mało pewności, żeby podejść i poprosić o autograf, ale to dobrze, przynajmniej szybciej zaczniemy jeść. Każdy zamówił sobie sprawdzony i ulubiony zestaw, a ja pomarańczowy soczek, sałatka i truskawkowe ciastko. Wiem, że ma ono więcej kalorii niż hamburger, ale mówi się trudno. Siatkarze zajadali, aż im się uszy trzęsły, a ja powoli pochłaniałam swoją sałatkę.
-Idę jeszcze po Twistera. - oznajmił Paul.
-To weź mi dwa cheeseburgery! - Pit zaczął szukać drobnych w portfelu.
-A to mi też. - Igła dał mu odliczoną sumkę pieniędzy.
-Oszaleliście? - spojrzałam na nich wszystkich z szeroko otwartymi oczami.
-Z głodu. - zaśmiał się Grzyb. Paul poszedł do kasy, aby zamówić jedzenie, a oni dokańczali swój posiłek. Gdy Lotman przyszedł już z następnym zamówieniem ja skończyłam dopiero sałatkę.
-Po znajomości dostałem jeszcze kubek Pepsi. - oznajmił zadowolony Paul.
-Przyznaj się, musiałeś nieźle zbajerować tą biedną dziewczynę. - prychnął Krzysiek. Wszyscy przenieśliśmy wzrok na panią wydającą zamówienia, a ona speszona odwróciła się do nas tyłem.
-E tam. - Paul poruszył ramieniem. - Mały komplement na temat ładnego uśmiechu i Pepsi jest twoje. - chwycił słomkę i zachłannie łykał napój. Ja kręcąc głową odkręciłam butelkę pomarańczowego soku i także się napiłam. Nim się obejrzałam po cheeseburgerach została tylko brudna serwetka.
-Jedzcie, na zdrowie. Przynajmniej nie będziecie mogli ruszyć się na boisku. - wyszczerzyłam się.
-Zobaczysz jak Was rozniesiemy... - dodał Nowakowski.
-W marzeeeeeniach. - oparłam się o dłoń.
-Marzenia staną się rzeczywistością. - Lotman szturchnął mnie łokciem i wszyscy zebraliśmy się do wyjścia. Pani pracująca w Macu odprowadziła nas wzrokiem, a Paul posłał jej urokliwe spojrzenie. Biedna, narobi jej tylko nadzieji...
-To co, wchodzimy tutaj? - Piotrek wskazał na pierwszy lepszy sklep. Przytaknęłam, a reszta chłopaków wlokła się za nami.
-To my tu zaczekamy! - krzyknął za nami Igła, a ja z Pitem popędziłam na damski dział. Wybrałam sobie kilka ciuszków, Piotrek też sporo mi ich przyniósł i z całą górą ubrań poszłam do przymierzalni.
-Już? - środkowy cierpliwie czekał na mnie za kotarą.
-Nie dopinam się. - jęknęłam skacząc i próbując zapiąć obcisłe biodrówki.
-To nie mierz, masz tam tysiąc innych rzeczy... - westchnął chłopak.
-Racja. - przytaknęłam spoglądając na krzesełko pełne odzieży. Moim następnym łupem okazała się kremowa, ażurowa bluzka, z wyciętymi plecami. Pasowała jak ulał. Do tego założyłam zwykłe, jasnoniebieskie rurki.
-Ta da. - wyszłam z przebieralni przybierając pozę modelki.
-Obróć się. - nakazał i stanął przybierając minę myśliciela. Jak powiedział tak zrobiłam.
-Do tego możesz ubrać tę granatową marynarkę, co Ci wybrałem. - wskazał na ciuch.
-Mówisz? - przymierzyłam ją.
-No ideolo. - klasnął w dłonie.
-Biorę. Teraz sukienka! - z powrotem zasłoniłam za sobą kotarę. Ta jednak okazała się za mała, więc poprosiłam siatkarza, aby poszedł po rozmiar większą. W tym czasie przymierzyłam czarne spodnie, z podwijanymi nogawkami. Trochę były za duże w biodrach, ale to da się załatwić stylowym paskiem.
-Masz, rozmiar M. - Piotrek wystawił rękę z sukienką za materiał.
-Dziękuję. - odebrałam ją od niego i natychmiast przymierzyłam. Okazała się idealna. Była cała czarna, z delikatnie rozkloszowanym dołem, a fragment na biuście był koronkowy. Dynamicznie odsunęłam kotarę i pokazałam się Nowakowskiemu.
-Proszę, proszę. - zaśmiał się. - Baardzo ładnie.
-To ją też wezmę. - ponownie obejrzałam się w lustrze.
-Ile tego jeszcze masz? - dołączył do nas znudzony Lotman.
-Poczekaj jeszcze chwilę. - uspokojał go Piotrek.
-Nie dam rady. - skrzywił się. - Ja sobie też czegoś poszukam. - westchnął i ruszył na dział z męską odzieżą. Ja w tamtym momencie przymierzałam luźny, pudrowo różowy sweter, ze słodkim, trochę babcinym wzorkiem. Uznałam, że właśnie do niego wyśmienicie będą pasować te czarne spodnie. Szybko go z siebie zrzuciłam i przymierzyłam kolejną bluzkę. W tamtej się sobie nie spodobałam, więc odrzuciłam ją i została mi tylko szara bluza, z widokiem Nowego Jorku na jej środku. Postanowiłam, że ją też wezmę.
-To oddajemy, a z tym do kasy. - wyszczerzyłam się, podając Piotrkowi rzeczy do odniesienia. Westchnął i poszedł w stronę wieszaków, a ja z resztą ciuchów poszłam do kasy. Końcowa cena nie była niska, ale to tak na poprawę humoru. Raz na jakiś czas zaszaleć można.
-To teraz poczekamy sobie na Lotmana. - mruknął prawie zasypiający Ignaczak.
-Teraz on buszuje? - odparłam odstawiając dwie, papierowe torby z logo sklepu.
-Nie widać? - zaśmiał się Wojtek. - Gorzej niż Ty.
-Da się? - ponownie wyjęłam pudrowy sweter z torby.
-Trochę babciny. - oznajmił libero spoglądając na nowo zakupiony ciuch.
-Mi tam się podoba. - Grzyb wzruszył ramionami.
-Mi też. Nie zna się pan na modzie. - odpowiedziałam.
-Pan? - Krzysiek wybuchł głośnym śmiechem. - Julka, przestań! Krzysiek jestem. - wystawił dłoń w moim kierunku.
-Julka. - wyszczerzyłam się ściskając jego rękę.
-Dobra, jestem w posiadaniu nowych koszulek, bluzy i koszuli w kratę. Mogę wyjeżdżać z Bełchatowa. - zaśmiał się Paul obładowany zakupami.
-Za stylizacje powinni mi płacić. - westchnął Piotrek.
-Nabyłeś trochę praktyki. - poklepałam go po ramieniu.
-To co, kierunek hotel, a potem hala? - skrzywił się Wojciech.
-Ja tam kierunek domek... - wyszczerzyłam się. Wszyscy doszliśmy do wyjścia, a ja wszystkim serdecznie podziękowałam za mile spędzone przedpołudnie. Życzyłam im powodzenia na meczu i wsiadłam do taksówki, bo nie miałam zamiaru wlec się z tymi tobołami na pieszo. Po kilku minutach jazdy zapłaciłam kierowcy i doczłapałam się do mieszkania. Wrzuciłam wszystko do pokoju i rozebrałam się. Do meczu było jeszcze sporo czasu, więc włączyłam wieżę i w rytm muzyki zaczęłam ogarniać mieszkanie. Nim się obejrzałam cały dom lśnił czystością, a ja wykończona padłam na kanapę i nie wiem kiedy zasnęłam.
Obudził mnie dźwięk telefonu. Zaspana, z ledwo otwartymi oczami odebrałam go.
-Halo? - mruknęłam.
-Gdzie Ty jesteś?! Zaraz mecz się zaczyna! - Paweł krzyczał do słuchawki.
-O fuck. - zerwałam się z kanapy. - Zaraz będę! - rozłączyłam się i pobiegłam do pokoju, aby się przebrać. Narzuciłam na siebie żółto-czarną replikę koszulki Skry, włosy związałam w wysokiego kucyka i tylko narzucając kurtkę na ramiona wybiegłam z mieszkania. Gdy już praktycznie byłam na dole, przypomniałam sobie o aparacie. Wśród przekleństw i wyzwisk wróciłam na górę i chwyciłam etui wraz z lustrzanką. Znów zbiegłam po schodach prawie się zabijając. Nie mogłam złapać żadnego TAXI wszystkie były zajęte. Poszłam na przystanek i na moje szczęście za 2 minuty miał przyjechać autobus. Odczekałam i wsiadłam do niego. Regulując oddech usiadłam na krzesełku i podziwiałam widoki za oknem. Po kilkunastu minutach byłam już na miejscu. Wbiegłam do hali, wcześniej pokazując swój identyfikator, z którego jestem cholernie dumna i wkroczyłam na boisko. Rozejrzałam się wokół, a zawodnicy już się rozgrzewali. Pomachałam bratu i zajęłam miejsce obok trenera Nawrockiego. Naszykowałam aparat i zrobiłam kilka zdjęć kibicom na trybunach. Jak zwykle wszystko było w żółto-czarnych barwach, nasza maskotka zagrzewała siatkarzy do walki. Czuć było tę niesamowitą atmosferę panującą na meczu. Wszystko byłoby okej, gdybym w wizjerze aparatu nie zobaczyła Alexa. Od razu przeniosłam obiektyw na innego siatkarza. Nie uśmiechał się jak zawsze, nie skakał po boisku jak szalony, był wyraźnie przybity. Zmieszana powróciłam na swoje miejsce i z trzęsącymi się kolanami przypatrywałam się rozgrzewce. Przywitałam się mrugnięciem okiem z resztą zawodników z Resovii i im także zrobiłam kilka zdjęć. W końcu nadszedł czas na rozpoczęcie meczu Pierwszy gwizdek i zagrywka dla Sovii. Piłka jak torpeda przeszła na drugą stronę siatki, Paweł miał drobne kłopoty z przyjęciem. Woicki wyratował ją, a Alek atakował, piłka poleciała na aut. Nic się nie stało, to dopiero początek pierwszego seta. Większości akcji nie widziałam, bo musiałam dokumentować to zdjęciami, ale udało mi się uchwycić kilka idealnych momentów. Do pierwszej przerwy technicznej drużyna z Rzeszowa prowadziła 8:6. Podczas rozmowy z trenerem także zrobiłam im kilka fotek, a Atanasijević starał nie skupiać się na mojej osobie. Starał. Ja też się STARAŁAM. Po głośnym okrzyku, jakże zmotywowani wrócili na boisko. Potem grali punkt za punkt, serw za serw, atak za atak. Nie było przewagi większej niż 2 oczka. Widać było, że to widowisko godne mistrzów. Do końca pierwszego seta Skrzakom brakowało dwóch punktów, a Resovii trzech. Zagrywka Bartmana, Zatorski przyjmuje, Woicki wystawia do Winiarskiego, a ten trafia w podwójny blok, piłka wraca na nasze pole. Rzuca się pod nią Wlazły tym samym wybraniając ją, ta trafia do Zatorskiego, on wybija ją wysoko w górę i leci prosto na Atanasijevića. Ten widząc potrójny blok postawiony przez Rzeszowian decyduje się na kiwkę, lecz nie był to trafny pomysł i piłka z powrotem ląduje na naszym boisku. Zatorski jak lew broni ją, Woicki wystawia i atak Wlazłego! Trybuny wiwatują i piłka setowa dla Skrzaków. W polu zagrywki Alek. Widać pełne skupienie na jego twarzy, kozłuje piłką i podrzuca ją w górę. Uderza i siatka. Kolejny punkt dla Sovii, a dla nas kolejna piłka setowa. Tym razem serwuje Nowakowski. Okrągła piłka jak balonik przelatuje nad siatką, ledwo przechodząc na nasze pole. Wiruje na siatce i spada na nasze boisko, żaden ze Skrzaków nie zdąża do niej podbiec i kolejny punkt dla Resovii. Wynik jest oszałamiający. 24:24. Ponownie serwuje Piotrek. Kolejny delikatny flot ponownie ledwo przelatuje nad siatką. Tym razem skutecznie odbieramy, wystawiamy i atakujemy! Na szczęście w boisko i mamy 25:24 dla Bełchatowian. Na zagrywce Winiarski. Wykonuje swój rytuał i... as serwisowy! Wygrywamy pierwszego seta! Kibice wiwatują i skandują. Mamy 1:0 !
Po wyczerpujących czterech setach, nastał czas na tie break. Jak zwykle walka do ostatnich kropel potu. Jak w każdym secie drużyny szły ze sobą łeb w łeb. Nie było wielkiej przewagi. Gdy w końcówce wynik był 14:13 dla Skry, na zagrywce ponownie stanął Atanasijević. Skupił się i tym razem nie uderzył już w siatkę. Piłka z ogromną mocą i siłą przeleciała na stronę Rzeszowian i nawet Igła miał problem z jej odbiorem. Płaski lot utrudniał wystawę, przez co mieli także problem z atakiem, więc za darmo oddali nam ją. My natychmiast to wykorzystaliśmy i skuteczny atak Atanasijevića zakończył mecz z wynikiem 3:2 dla Bełchatowa. Trybuny szalały i dziękowały swoim graczom. emocje były niesamowite! Obydwie drużyny podziękowały sobie za wyrównaną walkę pod siatką i Skra dziękując za doping udali się do szatni.
-Brawo! - krzyczałam. - Mówiłam, że skopiecie im te dupska! - rzuciłam się na Winiarskiego.
-Julka, nie ważysz pięciu kilo, a ja jestem po dwu godzinnym meczu. - jęknął odpychając mnie od siebie. Wszyscy weszli do szatni, a ja jak zwykle usiadłam na korytarzu. Zauważyłam wracającego z sali Alka.
-Gratulacje. - posłałam mu przymusowy uśmiech.
-Dzięki. - minął mnie i trzasnął drzwiami szatni. Mocno zacisnęłam wargi i zdałam sobie sprawę, że ta przyjaźń dobiegła końca....
___________________________________________________
Omatko! : o
Odrobiłam za te 5 dni, które mnie nie było :D
Mam nadzieję, że rozdział się spodoba ;-)))))
Pozdrawiam Was serdecznie i życzę miłego tygodnia i aby jak najszybciej minął. ;-**
Sissi. ♥
Ale ja chcę żeby oni się pogodzili...chcę, chcę, chcę! Zrób mi tak prezent na mikołajki, co? :D
OdpowiedzUsuńI na zakupy z Resoviakami też chętnie pójdę ;d I ze Skrzatami też :D
VE.
Mikołajki są 6 grudnia??? :D
UsuńPozdrawiam. ;-*
a owszem, 6 :D
Usuńale jak prezent będzie wcześniej, to ja się nie obrażę :D
Pozdrawiam :**
VE.
Może coś wykombinuję ciekawego do tego czasu. :D
Usuń;-*
w to nie wątpię :D
UsuńVE.
Hehehe :D
Usuńpodoba, podoba, ale mam nadzieje, ze jutro bedzie kolejny! ^^ i ze alek i julka nadal beda przyjaciolmi, a moze coś wiecej się wydarzy :)
OdpowiedzUsuńPostaram się coś dodać, ale nie obiecuję! ;-)
UsuńEj tylko mi ich pogódź bo inaczej nie zyjesz ;O A tak to naprawdę świetny rozdział ,ale serio proszę niech będzie zgoda :D Pozdrawiam ;*
OdpowiedzUsuń: o
UsuńRównież pozdrawiam. ;-**
Świetny, długi, przyjemny ....fajnie się czytało;p
OdpowiedzUsuńAle mam nadzieje że zdanie ,,Odrobiłam za te 5 dni, które mnie nie było :D " nie oznacza że znowu bedzie jakaś długa przerwa ?hmm;>
Aj mam nadzieje że nie bedziesz nas długo męczyć i w końcu pogodzisz Aleksa i Julsona :P
Dziękuję bardzo. ;-)
UsuńJa też mam taką nadzieję. ;D
Pozdrawiam. ;-*
pierwszy raz komentuje mimo ze bloga czytam od dluzszego czasu. Szczerze mowiac jest to jeden z moich ulubionych blogow :) Bardzo fajna historie opisujesz.
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo. ;-*
UsuńPodoba się, podoba... ;D
OdpowiedzUsuńCodziennie wchodziłam na twój blog i nic się nie pojawiało lecz nastał ten niepotomny dzień, gdy dodałaś kolejny jakże ciekawy rozdział ;D
Zapraszam również do mnie; http://owocowalandryna.blogspot.com/
Pozdrawiam serdecznie ;3
Dziękuję. ;-*
UsuńNa pewno zajrzę do Ciebie. ;-)
Pozdrawiam!
Hmm masz pseudo sissi a ja bym ci napisała SISSIORA! niedobra!
OdpowiedzUsuńMimo, że był długi i przyjemny wyczekiwałam wiesz na co i się nie doczekałam ;C
Ale wierze w Ciebie, że odmienisz ich stosunki:)
Bardzo lubię tych bohaterów ;*
ps. mimo, że rozdział jak wspomniałam przyjemny i miły ale jakoś mi smutno ;c
No przepraszam. :C Muszę Was potrzymać trochę w napięciu i niepewności, a nie zawsze taka sielanka. :C
UsuńPoza tym, że Ci smutno to dziękuję. ;-**
Nie przepraszaj, to ja przepraszam:( Jakoś humor mnie opuścił poszedlobie do kogoś innego a ja zostałąm sama i tak sie 'wyżywam' u Ciebie :|
UsuńWiem, że musisz czasem coś zepsuć ale ja wieczna marzycielka chciałabym wszystko kolorowo...
Kochana jesteś;* Za te blogi i za rozmowy gg ;*
:CCCCCCCCCCCCCCCCCCCCCCCCCCCCC
UsuńNie ma sprawy. ;-****
Teraz nie mogę wejść, bo jestem na innym komputerze i nie mam tam gg. -.-''''''
Życzę Ci jaaaaaak największego uśmiechu! ;))))))
Bo się zaraz poryczę...
UsuńJasne, rozumiem. Nie zawsze będziesz 'lała *upę'
:*
Staram się uśmiechać ale coś mi to krzywo wychodzi, jak lubię li lykke i follow rivers tak mnie dołuje teraz ale nie poddam się od tak! :)
Nie rycz mała nie rycz! :D ;-****
UsuńNie możesz się poddawać! : o Pomyśl sobie o naszych złotkach z Sofii. ;> Mi tam pomaga. ^__^
Dasz radę! ;-*
To mi przypomniałaś akurat taki moment że aż oczy mi się szklą! :)
UsuńAle okej czasem dobrze oczy naturalnie przemyć:) Już mi ciut lepiej:)
Ale szklą raczej w pozytywnym sensie. ^__^
Usuń;-))
z jednej strony w pozytywnym , a z drugiej chciałabym ich w całości razem widzieć i emocjonować się meczem, a nie jak teraz każdego w swoim klubie szukać:)
Usuńale to napisałam...rozumiesz ock mi?:)
Rozumiem, rozumiem. ;-)
UsuńJa też bym tak chciała, tęsknie za majem, kiedy zaczynają się zgrupowania.............. ;C
Kochana nie możemy ubolewać tylko cieszyć się z racji 16 grudnia:)
UsuńNie będzie pewnie wszystkich, Kurka z pewnością ( :| ) ale część chłopaków na pewno:) Do tego nasza Skra! Widok? Bezcenny:)
Łooo ♥♥♥♥
UsuńJestem ciekawa jak tam Winiar i jego rozdwojenie jaźni... ;>
:D
tez się zastanawiam w której drużynie zagra:PP
Usuńdzisiaj mamy 3 a mecz 16 może za nie długo dowiemy się jakie składy:D
Długi i zarazem świetny rozdział. ;D. Ale to żadna nowość, każdy jest genialny. ;). Jednak mam nadzieje, że między nimi się wszystko ułoży, bo inaczej sobie tego nie wyobrażam. ;>
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ! ;***
Dziękuję bardzo. ;-**
UsuńRównież pozdrawiam. ;-))
Rozdział oczywiście boski. :D Jak ja uwielbiam Twoje blogi. *-* Ten jest wspaniały. <3 A Siatkarskie Sny to czysta poezja i mogę przyznać, że to mój ulubiony blog. <3 <3 <3 Hahahah, ja teraz mieskzam w Londynie j=tak jak nasza Agatka Werner... :) Ogólnie muszę przyznać, że masz talent, wyobraźnię i pięknie to łączysz. Poszanowanie. :D Pozdrawiam. :***
OdpowiedzUsuńDziękuję baardzo za tak miłe słowa! ♥♥♥♥ *-*
UsuńTrochę zazdroszczę Ci tego mieszkania w Londynie. ;> Zawsze chciałam tam pojechać! *__* Może kiedyś mi się uda. ;-))
Jeszcze raz dziękuję i również pozdrawiam! ;-****
Niech się już pogodzą nooo. Proooooszę ;* Rozdział mega długi co znaczy że także świetny ja każdy *.* a tak ogólnie prowadzisz jakąś stronkę na facebook'u o siatkarzach ? :D
OdpowiedzUsuńDziękuję. ;-*
UsuńNiee, nie prowadzę, ale kiedyś się nad tym zastanawiałam. ;D