-Masz, jeszcze jednego ziemniaczka... - kobieta zabrała się za nakładanie mi kolejnej porcji posiłku.
-Mamo... - wywróciłam ślepiami. - I tak tego nie zjem! Pawłowi włóż, on jest niedożywionym dzieckiem!
-Bo mnie nie karmisz! - burknął.
-Dobre sobie. - wybuchnęłam śmiechem. - Ty mi nie chcesz śniadania robić!
-Dziwisz się? Obiad za śniadanie...
-Spaaadaj. - mruknęłam i podziękowałam za pyszny obiad.
-Zostajecie na deser? - zapytała mama odnosząc brudną zastawę do kuchni.
-Sernik?! - wydarł się Zator.
-Sernik. - zaśmiała.
-Umrę z przejedzenia... - wymamrotałam i rzuciłam się na kanapę. Wtedy usłyszałam dźwięk mojego telefonu, który zawiadamiał mnie o wiadomości.
Co robisz? ;>
Alex...
Jem... -.-'
Smacznego. :D
Dzięki. o.O
A ja właśnie wyleguję się na kanapie, z pilotem w ręce i kubłem czekoladowych lodów na brzuchu..... taki odpoczynek rozumiem. <3 :D
I to chciałeś mi powiedzieć? To fajnie, też się cieszę. ^_^
Nie zrozumiałaś aluzji? -_-'
Popatrz, jakoś nie............
I tak nie wypali, bo jesteś u rodziców, także miłego. ;*
I to chciałeś mi powiedzieć? To fajnie, też się cieszę. ^_^
Nie zrozumiałaś aluzji? -_-'
Popatrz, jakoś nie............
I tak nie wypali, bo jesteś u rodziców, także miłego. ;*
Alek i te jego aluzje...
W tamtym momencie na stole w salonie stanął talerz z równiutko pokrojonym ciastem. Zatorski od razu nałożył sobie dwa kawałki plus pół mojego, bo ja nie byłam w stanie już nic zmieścić. Po zjedzeniu i krótkim odpoczynku postanowiliśmy, że będziemy już zbierać się do domu. Nie obyło się bez zapakowania wypieku. Już muszę obmyślać gdzie go schować, bo Paweł zeżre wszystko i tyle po nim zostanie...
Pożegnaliśmy się z rodzicami i pognaliśmy na najbliższy przystanek z zamiarem złapania autobusu. Na nasze szczęście był jakiś, więc poczekaliśmy kilka minut, a już po chwili jechaliśmy w kierunku naszego mieszkania. Nie obyło się bez autografów, a już myślałam, że Paweł rozdał je całemu miastu. No cóż, na tej ziemi żyją jeszcze tacy, co owego podpisu nie mają. Wysiedliśmy na ustalonym przystanku i praktycznie wbiegliśmy do budynku, bo zaczęło straszliwie lać.
-Chcesz ciasta? - zapytał Paweł. On już znajdował się w kuchni, a ja dopiero rozwiązywałam trampki.
-Oszalałeś?! - pisnęłam. - Idę spać.
-Sugeruję tylko, żebyś nacieszyła się tym wspaniałym smakiem póki możesz... - teatralnie oblizał palce.
-Oszołom. - wywróciłam oczami i wparowałam do swojego pokoju. Od razu rzuciłam się na łóżko i wzięłam laptopa na kolana. Przejrzałam pocztę i zobaczyłam wiadomość od klubu. Zmarszczyłam brwi i od razu ją otworzyłam. Informowała mnie o przesyłce zaadresowanej do mnie. Wzruszyłam ramionami, odbiorę ją jutro na treningu chłopaków. Weszłam na Facebook'a, ale tam nic szczególnego się nie działo, więc odłożyłam komputer na biurko, a sama wygodnie rozłożyłam się na łóżku. Przypomniałam sobie to ogromne lustro na suficie w Rzeszowie. Aż poczułam chęć obejrzenia zdjęć stamtąd. Chwyciłam lustrzankę i przeglądałam fotki. Te z autokaru, z Alexem w sławnym lustrze, z treningu, meczu... tyle wspomnień. I na takim właśnie wspominaniu i odnajdywaniu starych albumów i folderów minęło mi całe popołudnie. Wieczorem poszłam pod prysznic i żegnając się z "braciakiem" poszłam pod kołdrę. Przykryłam się nią i zamknęłam powieki.
***
Kolejna, monotonna pobudka. Otworzyłam oczy, przeciągnęłam się we wszystkie strony, odszukałam kapcie, odsłoniłam rolety i poszłam do kuchni. O dziwo Paweł jeszcze nie szamał sernika naszej mamy. Na blacie ujrzałam kartkę.
Jako że czytasz tę kartkę, to na pewno wstałaś. Pojechałem do Karola, do obiadu powinienem wrócić.
Paweł.
Do Karola? O proszę... zrobiłam sobie zwyczajne śniadanie i ruszyłam przed telewizor. Potem wzięłam krótki prysznic i miałam wolne przedpołudnie. Nie wiedziałam co mam robić, a nie chciało mi się nigdzie wychodzić, więc zostałam przed ekranem. Około 12 do mieszkania dotarł Zati.
-Siemano. - krzyknął z korytarza.
-No siema, siema... - odparłam.
-Wiesz, że w klubie jakaś przesyłka dla Ciebie jest. - wszedł do kuchni i napił się wody.
-No e-maila mi przysłali. - mruknęłam znudzona, przełączając kanały w telewizorze.
-O widzisz, technika idzie do przodu. - zaśmiał się i usiadł obok mnie. - Co robisz na obiad?
-Nic.
-I okej.
-Na którą trening?
-Szesnastą.
-Okej.
I na tym polegała naszą konwersacja. Obejrzeliśmy kilka polskich seriali, lecz potem poczuliśmy, że doskwiera nam głód. Zamówiliśmy pizzę. Cud, że nie zjedliśmy sernika! Po kilkunastu minutach włoskie danie już dostarczone było do naszego lokum.
Około 16 zwlekliśmy się z kanapy, bo brzuchy zasłoniły nam cały świat. Szybko chwyciłam aparat i poszłam za Pawłem, bo taksówka już na nas czekała. Muszę namówić go, aby poraz drugi przystąpił do kursu na prawo jazdy, ale nie wiem, czy to jeszcze nie za wcześnie... O 15.55 byliśmy pod halą. Zator po wcześniejszym zapłaceniu kierowcy pobiegł do szatni, a ja powoli sobie szłam. Bardzo ciekawiła mnie ta przesyłka!
-Dzień dobry. - przywitałam się z panią w księgowości.
-Dobry, dobry. - wyszczerzyła się.
-Podobno jest tutaj jakaś przesyłka dla mnie. - oparłam się o ladę i wyjrzałam do przodu.
-Julia Zatorska? - zapytała przeglądając paczkę.
-Owszem. - przytaknęłam.
-Proszę podpisać... - wskazała palcem lukę na podpis. Złożyłam go i odebrałam przesyłkę. Strasznie zdziwił mnie nadawca. Wychodząc z pomieszczenia, aż mnie zamurowało. Rozerwałam papier i ujrzałam swoją Księgę Kibica. Jak się dowiedziałam z liściku dołączonego do zeszytu, zostawiłam ją na hali w Rzeszowie, a przysłał ją Bartman. W samym rogu kartki nawet napisał swój numer telefonu. Skrzywiłam się, nie zamierzałam do niego wydzwaniać... w żadnym wypadku. Chciałam już wyrzucić tę kartkę, ale wywnioskowałam, że może mi się przydać, chociażby na pamiątkę. Przejechałam ręką po podpisach Resoviaków i ruszyłam na boisko, gdzie już rozgrzewali się Bełchatowianie. Nawet nie zdążyłam schować księgi, kiedy podbiegł do mnie Alex.
-A Ty co z tym zeszytem przylazłaś? - uniósł brew. - Już masz nasze autografy...
-Długo by gadać. - machnęłam ręką. On marszcząc brwi chwycił ją, a do mnie dotarło, że przecież w środku jest liścik od Zibiego. On jednak puścił to swojej uwadze.
-Co jak co, ale fajne "A" mi tutaj wyszło. - wyszczerzył się, wskazując na swój podpis.
-Czy ja wiem, zwyczajne... - wzruszyłam ramionami.
-Wpadasz dzisiaj do mnie? - zajął się swoimi paznokciami.
-Dzisiaj? - zamyśliłam się.
-No. - przytaknął. - Cupko też będzie...
-A przenocujesz mnie? - poruszałam brwiami.
-Chrapiesz... - skrzywił się.
-To będziesz spał na kanapie. - wystawiłam język w jego kierunku, a w tamtym momencie trener Nawrocki przywołał atakującego do siebie. Włączyłam lustrzankę i udokumentowałam jego rozmowę z trenerem. Potem helikopterek Zatorskiego i mega rozkrok Winiara. Dzisiaj byli w miarę fotogeniczni... w miarę. Pan Jacek skupił się dzisiaj szczególnie na przyjęciu, dlatego ręce chłopaków były całe czerwone od uderzeń piłki. Po skończonym treningu zmęczeni ruszyli do szatni. Pomogłam trenerowi pozbierać piłki i schować je do kosza, po czym pobiegłam pod przebieralnię chłopaków.
-Michale Kretynale…-dało się słyszeć zza drzwi szatni. Norma w tych stronach…
-Mariuszu prosto z buszu…- małe, głupie, nierozumne dzieciaki się wyzywają? Nie, to dorośli mężczyźni dogryzają sobie nawzajem, bo tyle czasu spędzonego ze sobą musi odbić się na ich psychice.
-Śmieszne.- skomentował rozdrażniony już Mariusz.
-Danielu chudy cw…- Winiarski ugryzł się w język
-Jak?! - oburzył się Plina
-Cwelu?- wyszeptał Michał i schował się za Woickim.
-Winiar rósł na wymiar. - po szatni rozeszła się salwa śmiechu.
-Pliński ciągle śliski…
-To do Ciebie nie pasuje. - odburknął Bąkiewicz.
-Woicki wygląd ma epicki... - skwitował Wlazły.
-Wlazły cały rozlazły... - dodał Paweł.
-Zatorski odbiór ma juniorski. - zaśmiał się Winiarski.
-Kłosu jest bez włosów. - cała szatnia chłopaków już leżała na ziemi i nawet nie zauważyli kiedy do pomieszczenia weszłam ja.
-Skrzaty zasób słów mają bogaty... - wiem, zabłysnęłam i jestem z siebie dumna.
-Julka to mała smarkulka... - wtrącił Alex, a wszyscy parsknęli śmiechem.
-Pośmialiśmy się, a teraz pod prysznic! - zagoniłam wszystkich. - Paweł, pamiętaj, że w lodówce sernik czeka. - poruszałam brwiami. Jego oczy od razu zabłysnęły i uznał, że umyje się w domu, po spożyciu ciasta. Pożegnaliśmy się ze śliskimi, rozłazłymi i tymi prosto z buszu, i skierowaliśmy się w stronę mieszkania. Na pieszo. Na TAXI nie mieliśmy, a autobusu nie było... przynajmniej nawdychamy się "świeżego" powietrza.
___________________________________________________
Przepraszam, że tak późno, ale nie wyrobiłam się, aby dodać wcześniej. :C
W święta też dodawać będę w miarę możliwości, mam nadzieję, że uda mi się to robić jak najczęściej. ;-)
Tegoroczna wigilia klasową była najlepszą ever! *_______________* Dodam zdjęcie mojego prezentu, ale to kiedy indziej, bo mój telefon stroi fochy i nie mogę ich zgrać. :C
Pozdrawiam, Sissi, ♥
wazne, ze dodalas :D jutro blagam o kolejny ^^ i czekam na foto prezentu! ^^
OdpowiedzUsuń;-))))
Usuńi na siatkarskich tez nowy poprosze :D
OdpowiedzUsuńTe rymowanki genialne. ;D. I w sumie to zachowują się jak dzieci, masz rację, haha. ;D
OdpowiedzUsuńZapraszam do siebie. ;)
Pozdrawiam serdecznie ! ;***
Czasem każdy musi się trochę powygłupiać, ale oni przesadzają! : o
UsuńDziękuję za info, na pewno zajrzę. ;-)
Pozdrawiam. ;-*
Ten dialog z szatni, po prostu cudo :D Z każdym zdaniem śmiałam się coraz bardziej! :D Ale Danielu chudy cwelu wygrało :DD
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie :*
VE.
Dziękuję! :D
UsuńRównież pozdrawiam. ;-*
danielu chudy cwelu - wiem jak bd mowic na kolege z klasy :D
OdpowiedzUsuńkocham twoje opowiadanie
pisz pisz do nastepnego konca swiata! :d
O widzisz. :D
UsuńDziękuję bardzo! ;-*
Wczoraj nie było mnie w domu, także nie dałam rady przeczytać xd
OdpowiedzUsuńCo Ty bierzesz, że potrafisz coś takiego wymyślić?:D
Dialog z szatni wymiata! :)
Hmm ciekawe czy Cupko też będzie?^^ Co ten Aleks knuje :D
To tajemnica, nie mogę ujawnić mojego dilera. ;> :D
UsuńDziękuję bardzo i pozdrawiam. ;-**
Hahaha.. Sernik :D <3
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział!
Zapraszamy do nas http://milosc-na-boisku-siatkowka.blogspot.com
Myślałam, że tylko mnie bawi to słowo! :D hahah. ♥
UsuńDZiękuję za info i pozdrawiam. ;-*
I gdy spojrzę w święta na sernik.. będzie mi się kojarzył z Twoim blogiem :D
UsuńTo będą świetne święta <3 :D
Hahahha. ♥ A właśnie dzisiaj moja mama upiekła sernik... ;> :D
Usuń;-*
Przepraszam że zwrócę Ci uwagę ale te rymowanki czytałam już na innym blogu starszym od twojego tak więc to chyba plagiat że tak powiem ale co tam opowiadanie i tak świetne :*
OdpowiedzUsuń