-Co się cieszysz? - burknęłam.
-Bo lubię jak się złościsz... - teatralnie cmoknął w powietrzu.
-Nie złoszczę się. - parsknęłam.
-W co jeszcze mam uwierzyć? - chłopak poprawił sobie torbę na ramieniu i objął mnie w pasie jedną ręką. Zdziwiona zmierzyłam go i uderzyłam jego dłoń, a w pomieszczeniu uniósł się jeden, głośny plask. - Ała... - Alex potrząsał ręką, robiąc smutną minę.
-Pilnuj się. - warknęłam i wsiadłam do autokaru.
-Uu, jaka grooźna. - Alek zagwizdał, śmiejąc się głośno.
Rzuciłam się na miejsce i od razu włożyłam słuchawki do uszu. Dzięki tej piosence kompletnie się rozluźniłam i nawet zapomniałam o docinkach Atanasijevića.
-Upss... - poczułam mocne kopnięcie w oparcie siedzenia. Odwróciłam się dynamicznie i ujrzałam przestraszonego atakującego. Wywróciłam oczami i powróciłam do oddawania się muzyce. - Sorry jeszcze raz! - odparł, gdy zrzucił na moją głowę swoją sportową torbę. Niby przypadkiem, ale co ja tam wiem...
-Nie wytrzymam... - mruknęłam pod nosem. - Zator, zamień się miejscem! - krzyknęłam do brata, który siedział na drugim końcu autokaru.
-Oszalałaś? - prychnął. - Nie mogę siedzieć na końcu, mam chorobę lokomocyjną!
-No, jasne. - szepnęłam. - Winiar?
-Mi tutaj wygodnie, dzięki za troskę. - uśmiechnął się, a Alek bez przerwy się szczerzył. Denerwował mnie! - Jeszcze raz naruszysz mój spokój... - pogroziłam mu palcem i odwróciłam się w kierunku jazdy. Jeszcze jedno kopnięcie w krzesełko...
-To co? - poruszał brwiami. Rzuciłam się na siatkarza, okładając go rękoma. - Za co tooo!? - piszczał.
-Za wszystko! - wrzasnęłam i poszłam usiąść obok Pawła.
-I tak mnie kochasz! - krzyknął chłopak.
-Na pewno nie! - wystawiłam język w jego stronę.
-Mnie się nie da nie kochać!
-Zaskoczę Cię... - uśmiechnęłam się sztucznie.
-Skończcie, bo nie słyszę muzyki! - wydarł się Pliński. Posłusznie ucichliśmy. Po kilkunastu minutach drogi, byliśmy już na Podpromiu. Weszliśmy na halę i akurat spotkaliśmy przechadzających się Resoviaków.
-Witam! - przywitał się ze mną Wojtek Grzyb.
-Dzień dobry. - wyszczerzyłam się, a Alexowi widzącego rozmawiającą mnie z Rzeszowianami wyraźnie zrzedła mina.
-I jak tam samopoczucie? - zapytał Bartman.
-Dziękuję, dobrze. - odparłam.
-Dobra Zibi, idziemy się przygotowywać. - Lotman pociągnął kolegę za rękaw.
-Ładnie Ci w żółtym! - krzyknął atakujący na wychodnym.
-Wiem. - mruknęłam pod nosem i usiadłam na krzesełkach. Po chwili obok mnie ponownie pojawił się Bartman. Przestraszyłam się, zjawił się tak niespodziewanie.
-Miałeś się przebierać. - zmarszczyłam brwi.
-Tak, zaraz tam pójdę, ale... - odetchnął. - Chciałem Cię przeprosić za tamto... no wiesz. - podrapał się po karku.
-Przestań, już dawno zapomniałam. - uśmiechnęłam się i machnęłam ręką.
-To fajnie. - ukazał rząd zębów. - A dasz się namówić na małą kolację w ramach przeprosin?
-Chyba nie dam rady, po meczu będzie strasznie późno. - spojrzałam na wyświetlacz telefonu.
-To na poranny spacer. - poruszał brwiami.
-Z samego rana wyjeżdżamy... - uniosłam jeden kącik ust.
-Naprawdę nie znajdziesz dla mnie chwili? - zrobił smutną minę.
-Tam jest automat, kawy możemy napić się teraz. - wyszczerzyłam się, a Bartman przytaknął. Od razu ruszyliśmy w stronę wcześniej przeze mnie wskazaną.
-Bartman! Zaraz masz mecz! - Igła wydzierał się na całą halę, a atakujący uciszył go ruchem ręki. Zaśmiałam się cicho i chwyciłam portfel w celu odliczenia pieniędzy.
-Daj spokój, ja stawiam. - Zbyszek wrzucił kilka monet do automatu, a po chwili trzymałam już małą, czarną.
-Zdążysz na mecz? - zanurzyłam usta w gorącym napoju.
-Nawet jeśli bym nie zdążył, to warto było... - uśmiechnął się i mrugnął okiem. Julka, zachowaj spokój. Keep calm, keep calm. Przeszliśmy wzdłuż korytarza dwa razy, dopóki skończyliśmy kawę.
-Miło się gawędziło, ale śmigam. - wskazał na szatnię Sovii.
-Pewnie, rozumiem. Powodzenia. - pomachałam mu ręką i zapukałam do szatni Skry. Gdy usłyszałam głośne "Prosze" wykrzyczane przez tłum zawodników wtargnęłam do środka.
-No. Zbierać się! - klasnęłam w dłonie.
-Nie chce mi się. - wymamrotał Winiarski, prawie przysypiający oparty na łokciu. Nie mogłam się powstrzymać żeby nie zrobić im zdjęcia. Wszyscy znudzeni i wyczerpani. Tak właśnie wyglądali przed rewanżem z Mistrzem Polski. Trener Nawrocki zawołał swoich podopiecznych, a oni ruszyli na salę. Co jak co, ale zapał to oni mieli straszny. Ospale wkroczyli na boisko i zaczęli krótką rozgrzewkę. Ja spokojnie rozgościłam się za bandami ze sponsorami drużyń. Razem ze mną stało tam pełno fotografów. Aby mieć najlepsze zdjęcia ustawiłam się z samego przodu.
Tym razem Skra w pełni nie wykorzystała swoich możliwości i dała ugrać Resovii 3 punkty. Załamani Bełchatowianie wrócili do szatni.
-Doobrze było! - krzyknęłam, klepiąc Maria po plecach.
-Coś jeszcze chcesz wtrącić? - burknął Zatorski.
-Wyluzujcie... - uniosłam brew. - Cieszcie się, że nie przegraliście dwa razy. - parsknęłam, ale wzrok wszystkich był zabójczy, więc wolałam stamtąd wyjść jak najszybciej. Zamknęłam za sobą drzwi i zauważyłam wracających z boiska Soviaków.
-Dobry mecz. - wyszczerzyłam się przybijając każdemu po kolei głośną piątkę.
-Pogratuluj kolegom. - powiedział Igła.
-Jak mnie nie zabiją spojrzeniem, to pogratuluję. - zaśmiałam się. Rzeszowianie poszli do swojej szatni, a ja jak zwykle usiadłam na korytarzu przeglądając niedawno zrobione zdjęcia.
-Młoda, dawaj. - zawołał mnie Zatorski. Wywróciłam oczami i chwytając torbę poszłam za bratem do autokaru. Rozsiedliśmy się wygodnie i w ekspresowym tempie wróciliśmy do hotelu. Tam szybka i lekka kolacja, i spać, bo jutro rano wyjazd. Wzięłam długi i gorący prysznic, po czym przebrałam się w pidżamę i wskoczyłam pod kołdrę.
-Myślałem, że już nie wyjdziesz spod tego prysznica! - usłyszałam krzyk Cupka z korytarza.
-Też Cię kocham! - odkrzyknęłam i poprawiłam sobie poduszkę pod głową. Przed długi czas słyszałam jeszcze jakieś szmery, szepty i chichy na korytarzu, ale starałam się nie zwracać na to uwagi i chciałam jak najszybciej wpaść w ramiona Morfeusza.
***
Przebudziłam się około 7, razem z dźwiękiem budzika. Przeciągnęłam się we wszystkie strony, odsłoniłam zasłony i biorąc wsześniej wybrane ciuchy poszłam pod prysznic. Na moje nieszczęście nie było ciepłej wody, więc równie szybko wyszłam z kabiny, jak tam weszłam. Rozczesałam włosy i związałam je w wysoką kitkę. Gdy wyszłam już z pomieszczenia nie wiedziałam, czy mamy już się zbierać, czy zostajemy na śniadaniu, więc poszłam poradzić się chłopaków. Zajrzałam do Zatorskiego i Kłosa.
-Siemano mistrzowie. - odkaszlnęłam i dostałam kuksańca w ramię od mojego własnego, rodzonego brata.
-Co chcesz? - zapytał.
-Kiedy się zbieramy? Mam już znosić walizki? - rzuciłam się na łóżko.
-Przestań, jeszcze śniadanko. - Karol podłożył ręce pod kark.
-Okeej... - westchnęłam i rozejrzałam się po pokoju. - Nawet czysto macie, jak na 2 dni mieszkania tutaj.
-Też się dziwię. - odparł Paweł.
-Doobra spadam, co Wam będę tlen zabierać. - wyszczerzyłam się i wyszłam z pokoju chłopaków. Po drodze jeszcze zahaczyłam o lokum Alka i Kostka.
-Wstawać! - wydarłam się na cały hotel. Te lenie jeszcze smacznie sobie spały. Podeszłam do zasłon i jednym szybkim ruchem odsłoniłam je, a do pokoju wtargnęło pełno słonecznych promieni, pomimo październikowej chlapy.
-Zgaś to świaatło. - jęknął Atanasijević, przykrywając się poduszką.
-Ciesz się słońcem póki możesz! - zrzuciłam z niego kołdrę, co uczyniłam także u Cupka. Gdy szarpałam się z nim, Alex wykorzystał sytuację i dynamicznym ruchem uderzył mnie w zgięcie pod kolanem, przez co nie wiadomo kiedy znalazłam się na jego łóżku, a on dziko się na mnie rzucił. Obydwaj gnietli mnie poduszkami, kołdrami, kocami i czym tam jeszcze mogli, wrzeszcząc jak niewyżyte stado wołów. Niewyżyte stado wołów? Czemu nie... jednym słowem... przegrałam walkę.
-Dobra, bo się udusi. - Cupković chciał zakończyć zabawę.
-O, jak mi przyyykroo... - jęknął Alex i nie zamierzał popuścić.
-Cupko zrób coś! - darłam się na całe gardło.
-Co mam zrobić... - mruknął Kostek.
-Weź go ze mnie!
-Jak?! - no na niego nie mogłam liczyć. Ostatkiem sił odepchnęłam od siebie siatkarza i zdjęłam kołdrę z twarzy. Atanasijević znajdował się bardzo blisko mnie.
-No, ekstra. Jeszcze mi się całować zacznijcie... - atakujący wywrócił oczami i poszedł pod prysznic.
-Całować? Nigdy. - powiedział Alek leżący cały czas w tej samej pozycji.
-Ciebie?
-Brzydzisz się? - poruszał brwiami.
-A co, jeśli powiem, że tak? - wystawiłam język w jego kierunku, a on uniósł brew.
-Nie jedna chciałaby być na Twoim miejscu...
-Proszę Cię. - parsknęłam, a na twarzy chłopaka zagościł lekki uśmiech. - Możesz zejść? - próbowałam uwolnić się od nacisku siatkarza.
-A co, brakuje Ci powietrza? - zaśmiał się.
-Wyobraź sobie, że tak. - wypowiedziałam na bezdechu.
-To takie urzekające... - Alex jeszcze bardziej napierał na moje ciało.
-Aleek! - waliłam go pięściami po plecach. Naprawdę nie mogłam złapać tchu, a siatkarz rozpoczął nucenie piosenki, podrygując przy tym, co spowodowało, że jeszcze bardziej się dusiłam. Chyba ją znienawidzę.
-Boney M. ma naprawdę świetne piosenki, nie uważasz? - wyszczerzył się.
-Jeśli ty je śpiewasz, to nie są świetne!
-Uuu, riposta się wyostrza. - Atanasijević przygryzł język.
-Duszę się... - powiedziałam praktycznie bezdźwięcznie.
-A przyznasz, że i tak mnie lubisz?
-W życiu Romana!
-Umieraj w spokoju... - siatkarz ułożył usta w dziubek i zaczął przyglądać się swoim paznokciom.
-Niemożliwy jesteś! - zaśmiałam się i uderzyłam go w ramię.
-Niemożliwy ii... - nastawił ucho.
-Niemożliwy i nieznośny!
-Zła odpowiedź. - ukazał rząd białych zębów.
-Puścisz mnie jak powiem, że Cię lubię?
-Owszem. - pokiwał głową.
-Lubię Cię. - wywróciłam oczami.
-Gdyby Twoje ślepia patrzyły w moje, to uznałbym tą odpowiedź. - wzruszył ramionami. - Jeszcze raz.
-Lubię Cię. - tym razem spojrzałam głęboko w brązowe tęczówki chłopaka.
-Naprawdę? - zmrużył oczy.
-Nooo... - burknęłam.
-Wypowiedzenie tego, aż tak bolało? - zszedł ze mnie.
-I to jak. - skrzywiłam się i pomasowałam swój mostek, biorąc głębokie wdechy.
-Przepraaaaszam. - wyszczerzył się i mocno mnie objął.
-No dobra, już dobra. - poklepałam jego plecy. - Duszności będę miała przez Ciebie! - lekko przestrzeliłam jego głowę i poprawiając wygląd wyszłam z pokoju.
-A Ty znowu u nich... - westchnął Zator, kiedy ujrzał mnie wychodzącą z pokoju chłopaków.
-A co, u Ciebie mam siedzieć? - wywróciłam oczami i razem z bratem ruszyłam na stołówkę. Tam już większość Skrzatów.
-Zobacz Julciu, zupka mleczna. - wyszczerzył się Winiarski wskazując na talerz mleka.
-Znowuuuu... - jęknęłam. - To ja może zjem sobie chipsy... - odwróciłam się w kierunku wyjścia, lecz zatrzymał mnie Paweł. - Jedz tę zupę! - nakazał. Wszyscy popatrzyli się na niego ze zdziwieniem, a zaraz potem wybuchnęli śmiechem.
-Jak rozkażesz. - ukłoniłam się nisko i wlałam sobie pół chochli
-Współczuję Twoim dzieciom. - zaśmiał się Bąkiewicz.
-Rygor i dyscyplina, a nie fiuu bździu w głowie! - wrzasnął Pliński. Wzrok wszystkich znowu nie do opisania.
-Przecież jem tę zupę! - bąknęłam i usiadłam przy stole z ogromnym grymasem na twarzy.
___________________________________________________
Przepraszam Was, że wczoraj nie dodałam, ale wszyscy coś ode mnie chcieli + mecz. Meczu nie mogłam sobie odpuścić :D Co sądzicie o tym nowym systemie? Według mnie ten pomysł jest kompletnie poraniony i mam nadzieję, że nie przejdzie. ;/
Tymczasem NAUKO PRZYBYWAM!
Pozdrawiam, Sissi. ♥
Hmm licze na twoją☺ wyobraźnię:D A ty już wiesz ock ^^
OdpowiedzUsuńHmm tak sobie próbuje wyobrazić jak Alex mógł śpiewać 'One way ticket' przygniatając Julę w dodatku się ruszać? ;> hahahah xd
Oglądałam mecz, i nie jestem również zadowolona z takiego systemu:( Fajnie, że się ich dłużej oglądało^^ ale wole krócej a po staremu:) Mam nadzieję, że to nie przejdzie w końcu to tylko pomysł :)
Buźka ;*
Wiem, wieeeem... ;> :D
UsuńWiesz co, z tym śpiewaniem też miałam problem, ale w końcu jakoś to sobie wyobraziłam i nie mogę pozbyć się tego obrazka z głowy! :D
Dziękuję i pozdrawiam. ;-*
Też uważam,że ten system jest głupi ;/
OdpowiedzUsuńCupko miażdży system <33
a co do rozdziału świetny :)
Kiedy będzie coś nowego ??
Dziękuję. ;-)
UsuńCoś nowego możliwe, że jutro albo w środę. ;-)
strasznie fajne to twoje opowiadanie, z humorem co najwazniejsze, pisz jak najdłużej!
OdpowiedzUsuńDziękuję za miłe słowa. ;-)))
UsuńWedług mnie ten system też jest głupi.. A co do meczu to szkoda, że sędziowie wzięli go za bardzo na poważnie, a szczególnie główny, eh.. A mogło być tyle śmiechów. ;<. A Alek jaki uradowany z tymi czekoladkami wpadł, haha ! ;D
OdpowiedzUsuńCo do rozdziału.. Szkoda, że jej nie pocałował ! ;(
Pozdrawiam serdecznie i zapraszam do siebie. ;) ;****
Jak narazie spotkałam się z samymi negatywnymi opiniami co do tego systemu...
UsuńCo do Alka do rzeczywiście.. ja oglądam, oglądam, patrze, atu nagle Alek wyskakuje z bombonierką, a ja od razu śmiech! :D
Również pozdrawiam. ;-***
takiego opowiadania szukałam :D
OdpowiedzUsuńpo 1 - o skrze ( aleks i cupko ,o mamo! *.*)
po 2 - nie jakieś dziwne romansidło , gdzie panna od razu oddaje sie siatkarzowi :D
mam nadzieje,ze takie historie i "nie chęć " Alka i głównej bohaterki bd długo,bo... i love it! <3
To się bardzo cieszę, że moje opowiadanie przypadło Ci do gustu! :D
UsuńDziękuję i pozdrawiam. ;-**
Akcja z czekoladkami świetna :D
OdpowiedzUsuńNowy system straszny, zabija całą radość z oglądania moim zdaniem. Bez sensu totalnie :)
Rozdział cudowny, z resztą jak zawsze :)
Dobranoc :*
VE.
Dokładnie! Zamiast bawić i interesować, to mecz mnie nudził. :C
UsuńDziękuję bardzo i pozdrawiam. ;-**
nowyyyyyyyyyyyyy prosze nowyyyyyyyyyyy ^^
OdpowiedzUsuńkiedy nowy?
OdpowiedzUsuń