-Alek, dostałeś SMS'a... - mruknęłam. - Ale sorry, coś przypadkowo nacisnęłam i znikł. - głośno westchnęłam.
-Tak? - zdziwił się i chwycił swój telefon.
-Kto tam? Mama chciała powiedzieć "dobranoc"? - zaśmiał się Cupko.
-Nie, operator. - odparł i położył się obok mnie.
-Operator? O tej godzinie? - spytałam.
-Wygraj BMW i takie tam... - wzruszył ramionami.
-Nie próbujesz szczęścia? - kontynowałam przesłuchanie.
-Szczęścia to ja mogę próbować na festynowej loterii... - prychnął.
-A to szczęście nie ma na imię... Basia? - uderzyłam go poduszką.
-Julka! - wrzasnął Alex. - Nie czyta się cudzej korespondencji!
-Sorry, no... - wywróciłam oczami. - Czemu nic mi nie powiedzieliście!?
-A co mieliśmy Ci mówić? Jesteśmy dobrymi znajomymi i tyle... - wzruszył ramionami.
-Ta. - pokiwałam głową. - A te "słodkich snów" i buziaczki?!
-O co Ci chodzi. - podłożył ręce pod kark i oparł się o ścianę.
-O to, że robiliście ze mnie idotkę! Trudno było powiedzieć, że się spotykacie?!
-Nie spotykamy się. - odparł siatkarz.
-Nie łap mnie za słówka... - westchnęłam.
-My naprawdę się nie spotykamy. Po prostu pogadaliśmy pare razy w internecie, wymieniliśmy się numerami telefonu i tyle!
-Ehe... - zacisnęłam wargi, założyłam ręce na klatce piersiowej i także oparłam się o ścianę.
-Nie wnikam. - wciął się Cupko, przypatrujący się naszej rozmowie.
-Zachowujecie się jak nastolatki. - rzuciłam. - Ciężko jest powiedzieć "Julka, fajną masz przyjaciółkę, podoba mi się, umówisz mnie z nią?". Ale niee, Wy wolicie się mizdrzyć po kryjomu!
-Dżul, ale ja.... - atakujący schował twarz w dłoniach.
-Nie Dżuluj mi tutaj! Idę opieprzyć Baśkę! Dobranoc! - wyczołgałam się z łóżka i wyszłam z pokoju. - Kołdra. - uderzyłam się w czoło i wróciłam do chłopaków. Jednym szybkim ruchem, chwyciłam ją i ciągnąc nią po ziemi weszłam do siebie.
-Młodzieniaszki jedne... - parsknęłam i włączyłam komputer. Od razu weszłam na pocztę i napisałam e-maila do Mróz.
Baśka! Ty zakało jedna! To ja się muszę dowiadywać z obcych źródeł, że Ty z Alexem jesteś?! Boże, do czego to doszło.......... podpadłaś mi. Ja Ci się tutaj wyżalam, autografy od Igły biorę, a Ty co?! Mogłaś mi chociaż coś wspomnieć.............. -.-'''''''
Odetchnęłam głęboko i wyłączyłam laptopa, po czym całkowicie weszłam pod kołdrę. Choć była młoda godzina, zasnęłam od razu.
***
Obudził mnie głośny klakson auta zza okna. Otworzyłam z trudem jedną powiekę, a drugiej nie miałam siły podnieść. Przetarłam oczy i spojrzałam na wyświetlacz telefonu. 9:02. Długo spałam. Podniosłam się na łokciach i próbując złapać ostrość, mrugałam kilka razy. Potem jeszcze raz padłam na łóżko i przeciągnęłam się na wszystkie strony, wydając przy tym bliżej mi nieokreślone dźwięki. Odrzuciłam kołdrę i poszukałam pod łóżkiem moich klapek, po czym poszłam do łazienki. Przemyłam twarz wodą i związałam włosy. Następnie wróciłam się po ciuchy i wskoczyłam pod prysznic. Po krótkiej kąpieli założyłam na siebie czarny, obcisły Top, na to narzuciłam luźną, kremową bluzkę ze sporym dekoltem i wycięciami pod pachami oraz jasne, dżinsowe rurki. Na stopy wsunęłam krótkie, czarne Conversy i wyszłam z łazienki. Do kieszeni spodni wcisnęłam komórkę i ruszyłam na stołówkę. Tam, przy stole siedział tylko Bąku razem z Pliną.
-Dobry... - przywitałam się z siatkarzami.
-Siema, siema. - odparł Bąkiewicz, bo Daniel akurat coś przeżuwał, więc wyłącznie przytaknął głową.
-Kurczę, zupa mleczna. - skrzywiłam się podchodząc do stolika z talerzem mleka i makaronu.
-Są jeszcze parówki... - Daniel nabił parówkę na widelec i uniósł ją ku górze.
-Śmiem twierdzić, że właśnie wżerasz ostatnią. - uśmiechnęłam się sztucznie. - Gdzie reszta? - zapytałam zbliżając łyżkę zupy do ust.
-Nie wstali jeszcze. - odrzekł Michał. Na te słowa uniosłam brwi. Oni? Te ranne ptaszki?!
-To o której się położyliście? - z trudem przełknęłam mleko.
-O drugiej... maksymalnie czwartej. - odparł Pliński. O tej godzinie, to ja się przewracałam na drugi bok!
-Życzę powodzenia w wygranej...
-Nie dziękujemy. - obok pojawił się Winiarski. - Zupka mleczna? Twoja ulubiona? - zaśmiał się, szturchając mnie łokciem.
-O tak! Najulubieńsza! - odpowiedziałam z pełnią sarkazmu w głosie. Wzięłam jeszcze góra 3 łyżki rozwodnionej zupy do ust i odsunęłam talerz od siebie. - Idę po suchy chleb. - mruknęłam i wstałam od stołu.
-Dziecko drogie, będziesz sam chleb jadła?! - oburzyła się jedna z pań kucharek. Dziwnie się na nią spojrzałam i przytaknęłam kiwając głową. - Daj, ja Ci chociaż masłem posmaruję i szyneczkę położę! - odebrała ode mnie kromki pieczywa i poszła z nimi wgłąb kuchni. Odwróciłam się w stronę chłopaków, a oni zajadali się zupą mleczną. Ohyda! Po chwili na moich rękach widniały smakowite kanapki.
-Dziękuję bardzo. - wyszczerzyłam się.
-Na zdrowie. - kobieta mrugnęła do mnie okiem, a ja wróciłam się do stolika.
-Tutaj jest zajęte... - mruknęłam, gdy Alek usiadł na moim miejscu.
-Podpisane jest?
-Tak! - odłożyłam kanapki na stół i stanęłam nad chłopakiem, zakładając ręce na klatce piersiowej.
-Afera... - wywrócił oczami i ustąpił mi krzesło, po czym poszedł po inne. Wygodnie się usadowiłam i pochłaniałam pieczywo.
-Julka jakie względy... - parsknął Woicki, czytając najświeższy przegląd sportowy.
-Trzeba sobie radzić w życiu. - westchnęłam teatralnie.
-Lizus. - burknął Aleksandar.
-Spadaj Atanasijević! - przestrzeliłam mu tył głowy.
-A ci znowu...Boże jedyny... - rzekł z politowaniem Winiarski. - Jak dzieci...
-Bo Alex to dziecko, które nie umie się przyznać!
-Ile razy mam Ci mówić, że to tylko znajoma?!
-Ej, ej! Nie przy ludziach... - uspokoił nas Wlazły.
-Jaka znajoma? Zdradasz Julkę? - Winiarski podchwycił temat.
-Od razu zdradzam. - atakujący wywrócił oczami. - Robi aferę nie wiadomo o co! - wskazał na mnie.
-Jasne, nie wiadomo. - przedrzeźniałam go.
-Raz dostałem SMS'a od Baśki, a ty wielce obrażona, o byle g...
-Jemy. - wciął się Cupko.
-O byle błahostkę!
-Nie byłabym, jeśli powiedzielibyście mi o tym! Potraktowaliście mnie jak jakiegoś odludka! Skończoną kretynkę!
-Bo razem z Basią jesteśmy tylko znajomymi!
-Wmawiaj sobie... - prychnęłam.
-Kurna, nie wytrzymam. - Alek czołem oparł się o blat stołu.
-Czujesz coś do Baśki?! - Winiarski zwrócił się do Alexa.
-Nie. - odparł zdziwiony.
-Podoba Ci się?!
-No ładna jest, ale...
-No widzisz! - wrzasnęłam.
-Ale nie kocham jej! - wydarł się na cały hotel. Wszyscy wyglądali mniej więcej jak mina "what the fuck" połączona z "o.O".
-To grubo. - oznajmił Kostek.
-Julka... - powiedział Michał. - Do Ciebie mówię! - lekko trzepnął mnie w głowę.
-Ała! - pisnęłam.
-Wychodzi na to, że winną awantury jesteś Ty. Ogłaszam więc wyrok, iż jesteś zmuszona przeprosić Alexandara. - usiadł na krześle. Popatrzyłam się na przyjaciela, a on siedział wyszczerzony z rękoma założonymi na torsie. Jego czynność powtórzył Cupković.
-I tak jestem zdania, że powinniście mi powiedzieć... - wymamrotałam.
-Ciężko Ci wypowiedzieć to słowo? - ponaglał Winiar.
-Przepraaaszam. - wywróciłam oczami, a Alex wskazał na swój policzek. Wywróciłam oczami po raz drugi i cmoknęłam go.
-Przeprosiny przyjęte. - odparł zadowolony.
-Jakbyś wielką łaskę mi robił...
-Julka do cholery jasnej, bo Pawła zawołam! - wydarł się Michał.
-Doobra, wyluzuj. - pogłaskałam go po głowie.
-Grabisz sobie młoda, grabisz. Jest prawie 10, a ja już mam Cię dość. - uśmiechnął się sztucznie.
-Teeeż Cię kocham. - odrzekłam i chwyciłam drugą kanapkę. Na śniadanie schodzili się zaspani i trochę nie kontaktujący jeszcze ze światem siatkarze. Kooistra na przykład, nie zauważył szklanych drzwi, Kłos kiedy usiadł przy stole, od razu oparł się o łokieć i próbował przypomnieć swój sen, a Zatorski niczym młody Bóg, wszedł, zjadł i wyszedł. Trener zagonił jeszcze na trening, a oni posłusznie poszli po torby i zeszli do autokaru. Po pół godzinie drogi, przez olbrzymie korki dotarliśmy na miejsce. Wyładowaliśmy się z pojazdu i wkroczyliśmy na Podpromie. Razem z chłopakami weszłam do szatni. Tylko na chwilę, zostawić torbę! Wyjęłam z niej lustrzankę i czym prędzej wyszłam, bo nie chciałam żeby mi oczy wyżarło. Usiadłam na krzesełkach i rozglądałam się wokół poszukując Rzeszowian, lecz nikt tędy nie przechodził. Gdy chłopcy byli już gotowi na trening, poszłam razem z nimi na salę i usiadłam na parkiecie. Byli dzisiaj niefotogeniczni, to nawet nie chciałam marnować baterii w aparacie, przez co cały ich trening spędziłam na bieganiu po trybunach. Przynajmniej się nie obijałam. Siatkarze ćwiczyli przede wszystkim zagrywkę i przyjęcie. Taką taktykę objęli na Resovię. Spocona i zasapana zbiegłam na dół.
-Zator, masz wodę? - zapytałam brata.
-No... ta po prawo. Nie ta. O, no. - kierował mną, którą butelkę mam wziąć. Odkręciłam ją i wzięłam sporego łyka, bo byłam naprawdę spragniona.
-Ty! Ale mi też zostaw!
-Spoko. - parsknęłam i odłożyłam plastik na miejsce. - Trenerze, ile jeszcze będą ćwiczyć? - pan Nawrocki spojrzał na zegarek.
-Z godzinkę, półtorej... - odparł.
-Treneeerzee... - usłyszeliśmy jęk z boiska.
-Nie jęczeć, ćwiczyć! - pogoniłam ich do pracy. Zarzuciłam na siebie sweter i wyszłam z sali przymykając drzwi. Miałam nadzieję, że w pobliżu znajdę automat z kawą i słodyczami. Wśród tych krętych korytarzy nie da się nie zgubić, więc ostrożnie oddalałam się od boiska. W końcu jest! Upragniony automat. Wrzuciłam do niego kilka drobniaków i wybrałam małą czarną. Po chwili odebrałam kubeczek utrzymywający ciepło i ruszyłam z powrotem do chłopaków. Posiedziałam jeszcze chwilę dopóki skończyli i poszli się przebierać.
-To co, na obiadek i z powrotem... - mruknął Woicki.
-Taki los... co poradzisz. - westchnął Winiarski i zamknął drzwi od szatni. Po kilkunastu minutach wszyscy siedzieliśmy w autobusie i zmierzaliśmy do hotelu.
-Obiad, obiad, obiad... - na samą myśl o jedzeniu Kostkowi aż oczy błyszczały. Wpadł do stołówki i nabrał na talerz czego tylko się da. Zaśmiałam się i pokiwałam głową. Usiadłam razem z nim i Alkiem, z którym dzisiaj w ogóle nie rozmawiałam. Chociaż jeśli można tutaj zaliczyć kłótnie, no to rozmawiałam. W tamtej chwili dostałam wiadomość.
-Dziecko drogie, będziesz sam chleb jadła?! - oburzyła się jedna z pań kucharek. Dziwnie się na nią spojrzałam i przytaknęłam kiwając głową. - Daj, ja Ci chociaż masłem posmaruję i szyneczkę położę! - odebrała ode mnie kromki pieczywa i poszła z nimi wgłąb kuchni. Odwróciłam się w stronę chłopaków, a oni zajadali się zupą mleczną. Ohyda! Po chwili na moich rękach widniały smakowite kanapki.
-Dziękuję bardzo. - wyszczerzyłam się.
-Na zdrowie. - kobieta mrugnęła do mnie okiem, a ja wróciłam się do stolika.
-Tutaj jest zajęte... - mruknęłam, gdy Alek usiadł na moim miejscu.
-Podpisane jest?
-Tak! - odłożyłam kanapki na stół i stanęłam nad chłopakiem, zakładając ręce na klatce piersiowej.
-Afera... - wywrócił oczami i ustąpił mi krzesło, po czym poszedł po inne. Wygodnie się usadowiłam i pochłaniałam pieczywo.
-Julka jakie względy... - parsknął Woicki, czytając najświeższy przegląd sportowy.
-Trzeba sobie radzić w życiu. - westchnęłam teatralnie.
-Lizus. - burknął Aleksandar.
-Spadaj Atanasijević! - przestrzeliłam mu tył głowy.
-A ci znowu...Boże jedyny... - rzekł z politowaniem Winiarski. - Jak dzieci...
-Bo Alex to dziecko, które nie umie się przyznać!
-Ile razy mam Ci mówić, że to tylko znajoma?!
-Ej, ej! Nie przy ludziach... - uspokoił nas Wlazły.
-Jaka znajoma? Zdradasz Julkę? - Winiarski podchwycił temat.
-Od razu zdradzam. - atakujący wywrócił oczami. - Robi aferę nie wiadomo o co! - wskazał na mnie.
-Jasne, nie wiadomo. - przedrzeźniałam go.
-Raz dostałem SMS'a od Baśki, a ty wielce obrażona, o byle g...
-Jemy. - wciął się Cupko.
-O byle błahostkę!
-Nie byłabym, jeśli powiedzielibyście mi o tym! Potraktowaliście mnie jak jakiegoś odludka! Skończoną kretynkę!
-Bo razem z Basią jesteśmy tylko znajomymi!
-Wmawiaj sobie... - prychnęłam.
-Kurna, nie wytrzymam. - Alek czołem oparł się o blat stołu.
-Czujesz coś do Baśki?! - Winiarski zwrócił się do Alexa.
-Nie. - odparł zdziwiony.
-Podoba Ci się?!
-No ładna jest, ale...
-No widzisz! - wrzasnęłam.
-Ale nie kocham jej! - wydarł się na cały hotel. Wszyscy wyglądali mniej więcej jak mina "what the fuck" połączona z "o.O".
-To grubo. - oznajmił Kostek.
-Julka... - powiedział Michał. - Do Ciebie mówię! - lekko trzepnął mnie w głowę.
-Ała! - pisnęłam.
-Wychodzi na to, że winną awantury jesteś Ty. Ogłaszam więc wyrok, iż jesteś zmuszona przeprosić Alexandara. - usiadł na krześle. Popatrzyłam się na przyjaciela, a on siedział wyszczerzony z rękoma założonymi na torsie. Jego czynność powtórzył Cupković.
-I tak jestem zdania, że powinniście mi powiedzieć... - wymamrotałam.
-Ciężko Ci wypowiedzieć to słowo? - ponaglał Winiar.
-Przepraaaszam. - wywróciłam oczami, a Alex wskazał na swój policzek. Wywróciłam oczami po raz drugi i cmoknęłam go.
-Przeprosiny przyjęte. - odparł zadowolony.
-Jakbyś wielką łaskę mi robił...
-Julka do cholery jasnej, bo Pawła zawołam! - wydarł się Michał.
-Doobra, wyluzuj. - pogłaskałam go po głowie.
-Grabisz sobie młoda, grabisz. Jest prawie 10, a ja już mam Cię dość. - uśmiechnął się sztucznie.
-Teeeż Cię kocham. - odrzekłam i chwyciłam drugą kanapkę. Na śniadanie schodzili się zaspani i trochę nie kontaktujący jeszcze ze światem siatkarze. Kooistra na przykład, nie zauważył szklanych drzwi, Kłos kiedy usiadł przy stole, od razu oparł się o łokieć i próbował przypomnieć swój sen, a Zatorski niczym młody Bóg, wszedł, zjadł i wyszedł. Trener zagonił jeszcze na trening, a oni posłusznie poszli po torby i zeszli do autokaru. Po pół godzinie drogi, przez olbrzymie korki dotarliśmy na miejsce. Wyładowaliśmy się z pojazdu i wkroczyliśmy na Podpromie. Razem z chłopakami weszłam do szatni. Tylko na chwilę, zostawić torbę! Wyjęłam z niej lustrzankę i czym prędzej wyszłam, bo nie chciałam żeby mi oczy wyżarło. Usiadłam na krzesełkach i rozglądałam się wokół poszukując Rzeszowian, lecz nikt tędy nie przechodził. Gdy chłopcy byli już gotowi na trening, poszłam razem z nimi na salę i usiadłam na parkiecie. Byli dzisiaj niefotogeniczni, to nawet nie chciałam marnować baterii w aparacie, przez co cały ich trening spędziłam na bieganiu po trybunach. Przynajmniej się nie obijałam. Siatkarze ćwiczyli przede wszystkim zagrywkę i przyjęcie. Taką taktykę objęli na Resovię. Spocona i zasapana zbiegłam na dół.
-Zator, masz wodę? - zapytałam brata.
-No... ta po prawo. Nie ta. O, no. - kierował mną, którą butelkę mam wziąć. Odkręciłam ją i wzięłam sporego łyka, bo byłam naprawdę spragniona.
-Ty! Ale mi też zostaw!
-Spoko. - parsknęłam i odłożyłam plastik na miejsce. - Trenerze, ile jeszcze będą ćwiczyć? - pan Nawrocki spojrzał na zegarek.
-Z godzinkę, półtorej... - odparł.
-Treneeerzee... - usłyszeliśmy jęk z boiska.
-Nie jęczeć, ćwiczyć! - pogoniłam ich do pracy. Zarzuciłam na siebie sweter i wyszłam z sali przymykając drzwi. Miałam nadzieję, że w pobliżu znajdę automat z kawą i słodyczami. Wśród tych krętych korytarzy nie da się nie zgubić, więc ostrożnie oddalałam się od boiska. W końcu jest! Upragniony automat. Wrzuciłam do niego kilka drobniaków i wybrałam małą czarną. Po chwili odebrałam kubeczek utrzymywający ciepło i ruszyłam z powrotem do chłopaków. Posiedziałam jeszcze chwilę dopóki skończyli i poszli się przebierać.
-To co, na obiadek i z powrotem... - mruknął Woicki.
-Taki los... co poradzisz. - westchnął Winiarski i zamknął drzwi od szatni. Po kilkunastu minutach wszyscy siedzieliśmy w autobusie i zmierzaliśmy do hotelu.
-Obiad, obiad, obiad... - na samą myśl o jedzeniu Kostkowi aż oczy błyszczały. Wpadł do stołówki i nabrał na talerz czego tylko się da. Zaśmiałam się i pokiwałam głową. Usiadłam razem z nim i Alkiem, z którym dzisiaj w ogóle nie rozmawiałam. Chociaż jeśli można tutaj zaliczyć kłótnie, no to rozmawiałam. W tamtej chwili dostałam wiadomość.
Zatorska! Na komputer, raz!
No któż to mógł być, jak nie Basieńka? Zablokowałam telefon i powróciłam do spożywania posiłku. Cupko w mgnieniu oka pochłonął swoją porcję i poszedł po następną. Jak on się ruszy na tym boisku?! Gdy skończyłam jeść, podziękowałam serdecznie i wróciłam do pokoju. Odpaliłam ten nieszczęsny komputer i odczytałam meila od Baśki.
Skąd o nas wiesz!?
O Was? Czyli jednak coś Was łączy, a Alex wszystkiego się wypierał....... szczęścia. : *
Julka, nie przeginaj. Nic między nami nie ma!!!
Jasne......... a ja jestem komarem. -.-'
Czyli z łatwością mogę Cię zabić! Jesteśmy kumplami. Najzwyklejszymi w świecie znajomymi!
A te wirtualne całuski?!
Jaka Ty poinformowana. Alexowi nie wysyłasz takich emotek? Albo Kłosowi, albo Winiarskiemu?!
Wyobraź sobie, że nie. ;]
Ehe......... porozmawialiśmy na fejsie, wymieniliśmy się telefonami i tak sobie żyjemy.
Nie chce mi się na ten temat gadać, idę się przebrać i idę na mecz. Możesz kibicować swojemu lowelaskowi przed telewizorem. Trzymaj się.
Julka...... -.-'
Tak mam na imię. ;-)
Proszę Cię, zrozum. NIC NAS NIE ŁĄCZY! Możesz się za niego zabierać!
Nie chcę się za niego zabierać. o.O
To czemu taka zazdrosna?! ;>
Nie jestem zazdrosna Pf. Tylko denerwuje mnie to, że nie powiedzieliście mi, że utrzymujecie ze sobą kontakt. Idę. Pa.
I tak wiem swoje. ^____^ Paaaaaa. : *
Nie wiem co mam o tym myśleć. Może rzeczywiście wszystko za bardzo wyolbrzymiam? Co nie zmienia faktu, że mnie pominęli! Poszłam się przebrać w Skrzatową koszulkę i po chwili stałam już w recepcji przygotowana do pracy.
________________________________________________
Lecę na mecz! *-*
JEDNO SERCE, JEDNO BICIE, SKRA BEŁCHATÓW PONAD ŻYCIE!
Pozdrawiam, Sissi. ♥
P.S. Siatkarskie jutro. : *
ale tutaj nowy tez jutro poprosze :D
OdpowiedzUsuńZazdrosna jest i to bardzo :D Ale się nie przyzna widzę :DD
OdpowiedzUsuńVE.
No uwielbiam tego bloga !!! :)
OdpowiedzUsuńJesteś świetna dziewczyno, pisz tak dalej.
Świeeeetny rozdział :D
OdpowiedzUsuńJesteśmy ciekawe co będzie w następnym :D
Pozdrawiamy i zapraszamy do nas!
http://milosc-na-boisku-siatkowka.blogspot.com/
Uwielbiam Julsona :D
OdpowiedzUsuńTo, że piszesz megahipersuper to wiesz :*
Oczywiście jutro na obu blogach widzimy nowe wpisy ^^
No to w Julce włączyła się opcja "zazdrość", haha. ;D. Ale co tam, ma o kogo być zazdrosna ! ;D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie ! ;***
Super super!dawaj nową notke!:P
OdpowiedzUsuńnowyyyyyyyyyyyyyyyy prosze :D
OdpowiedzUsuń