-Cześć! - wydarłam się machając ręką w stronę siatkarza. Od niechcenia podszedł do mnie i ucałował mnie w policzek.
-Zimno. - mruknął.
-Po zakupach w nagrodę pójdziemy na gorącą czekoladę. - wyszczerzyłam się i chwyciłam przyjaciela pod rękę. Chodziliśmy między sklepowymi wystawami i rozglądaliśmy się na wszystkie strony. - Wejdziemy tu? - wskazałam na mały sklepik ze wszystkim i niczym. Na "Mikołajki" w sam raz.
-Chciałabym coś kupić Pawłowi, Winiarowi, Oliemu i Cupkowi... - wyliczałam chodząc między składem z porcelaną.
-A mi nie. - chlipnął Alex.
-Grzeczny byłeś? - spytałam.
-Ja byłbym niegrzeczny? - parsknął, a ja spojrzałam na niego z uniesioną brwią.
-Dostaniesz czekoladę. - poklepałam go po plecach.
-Jaa cie... - wywrócił oczami.
-Dobra, pomyślimy. - uśmiechnęłam się i zaciągnęłam go na zabawki. Przebieraliśmy wśród pluszowych misiów, chcąc wybrać tego najlepszego i niepowtarzalnego.
-Patrz, ten jest podobny do Pliny... - Atanasijević pokazał mi jedną z maskotek.
-Faktycznie. - zaśmiałam się. - Ale nie ryzykujmy kupnem tego, bo mały się wystraszy... - porozrzucałam wszystkie zabawki na wszystkie strony. - Mam! - krzyknęłam i niechcąco uderzyłam jakiegoś mężczyznę łokciem.
-Proszę uważać. - burknął i odszedł, lecz po chwili wrócił i uważnie mi się przyjrzał. - Julka? - zapytał niewinnie. W tamtym momencie przez moją głowę przewinęło się tysiące imion i nazwisk, z którymi mogę kojarzyć tego chłopaka.
-Szczepan?! - rzuciłam się mu w objęcia.
-Kopę lat!
-Kolejny... - wymamrotał siatkarz i zstępował z nogi na nogę.
-Szczepek, to jest Alek, Alek to jest Szczepek. - mężczyźni podali sobie dłonie.
-Ja skądś Cię znam... - zmarszczył brwi, przypatrując się atakującemu.
-Jestem pogodynkiem. - wyszczerzył się.
-Aaa, możliwe. - Szczepan uniósł jeden kącik ust.
-Co Cię sprowadza na stare śmieci? - zapytałam odkładając pluszaki.
-Przyjechałem ze Stanów do rodziny... wiesz, na święta.
-Ze Stanów? - razem z Alkiem otworzyliśmy usta z wrażenia.
-Tak, jestem koszykarzem... - odparł dumny z siebie.
-Koszykarzem?! - Atanasijević prawie dostał ślinotoku.
-Gram w NBA... - urósł jeszcze parenaście centymetrów.
-Nie możliwe, oglądam każdy mecz NBA i jakoś Cię nie widziałem... - siatkarz stanął z rękoma założonymi na torsie.
-Los Angeles Lakers... mówi Ci to coś? - uniósł brew.
-No jasne! - wrzasnął. - Moja ulubiona ekipa!
-To ja pójdę poszukać czegoś jeszcze... - szepnęłam i zaczęłam dalsze poszukiwania prezentów na ten wesoły dzień, gdyż już nie miałam ochoty słuchać o tym, jak Alex podnieca się koszykówką. Po długich poszukiwaniach znalazłam nowy bidon na wodę dla Zatiego, Winiarowi fartuch, żeby częściej przesiadywał w kuchni, a Cupkowi ciepłe kapcie. Tylko dla Alka nic nie mogłam znaleźć, więc postawiłam na prostotę. Niezauważalnie wymknęłam się do jubilera, aby kupić męską bransoletę.Po wielu konsultacjach z panią sprzedającą tam, wybrałam tą najładniejszą, myślę, że przypadnie mu do gustu.
-Dżul, myślałem, że mnie zostawiłaś! Wiesz jaki zawał przeszedłem! - Aleksandar zauważył mnie wychodzącą ze sklepu.
-Sorry, nie mogłam nic znaleźć dla Pawła, a nie chciałam Wam przeszkadzać w konwersacji... - wymigałam się. - To co, teraz trochę przyjemności? - poruszałam brwiami, a chłopak przytaknął. Gdy ruszyliśmy w stronę kawiarni, usłyszałam krzyk Szczepana.
-Julka! Możemy się jeszcze spotkać?!
Podbiegłam do niego i wymieniliśmy się numerami telefonu w celu uzgodnienia konkretnej daty spotkania. Po chwili razem z Alkiem dotarliśmy do przyjemnej knajpki. Usiedliśmy w samym rogu pomieszczenia i wsadziliśmy nosy w Menu.
-Tak mnie korci, żeby wziąć tę kawę... - syknęłam.
-To weź sobie zbożową. - zaśmiał się. - Zdrowsza.
-Właśnie nie oferują. - skrzywiłam się. Po długich rozmyślaniach mój wybór padł na gorącą czekoladę z dwoma gałkami lodów śmietankowych, plus tiramisu. Alex na moje zamówienie uśmiechnął się, a sam wziął cappuccino z wiórkami czekolady i sernik. Miła kelnerka odebrała od nas kartę z daniami i odeszła wgłąb kuchni.
-Matko, już grudzień, niedługo całe te świąteczne zamieszanie... - oparłam się o łokieć. - Zostajesz, czy wyjeżdżasz do rodziny?
-Chciałbym wyjechać... o ile Nawrocki da mi wolne. - westchnął.
-Jakby co, daj znać to wkroczę. - zaśmiałam się, a Alek zdobył się tylko na lekki uśmiech.
-Alek, co jest? - zapytałam marszcząc brwi. - Czemu nie potrafimy rozmawiać ze sobą jak kiedyś?
-Rozmawiamy cały czas tak samo. - skierował wzrok na swoje dłonie.
-Nie, nie rozmawiamy. Zdaje mi się, że próbujesz mnie unikać. - próbowałam położyć swoją rękę na jego, lecz uniemożliwił mi to, zabierając je ze stołu. Nerwowo rozejrzał się po kawiarni. Kompletnie nie wiedziałam, co mam o tym myśleć.
-Proszę, czekolada i tiramisu dla pani, a cappuccino i sernik dla tego przystojnego pana... - kelnerka położyła przed nami nasze zamówienie, a ja popatrzyłam się na nią zdezorientowana. Chciałam jej przyłożyć z całych swoich sił w tę piękną buźkę!
-Dziękuję. - syknęłam przez zęby. Ona odchodząc zmierzyła mnie wzrokiem, a na jej twarzy pojawił się cwaniacki uśmieszek. - To przez Zbyszka? - zapytałam siatkarza wbijając łyżeczkę w ciasto.
-Przez Zbyszka? Co ty. - oparł się o krzesło zakładając ręce na klatce piersiowej. - Nie wiem o co Ci chodzi... przyszedłem z Tobą na te pieprzone zakupy, a Ty uważasz, że oddaliliśmy się od siebie?! Nagle Cię olśniło, że nie gadamy ze sobą jak kiedyś?! I naprawdę nie wiesz dlaczego tak jest?! Może ja już... może... - westchnął i przeczesał włosy ręką. - Może ja już nie chcę być Twoim przyjacielem? Tylko przyjacielem. - rzucił i wziął swoją kurtkę z oparcia. Kompletnie mnie zatkało, nie wiedziałam co mam powiedzieć, paraliż ogarnął moje ciało. Schowałam twarz w dłoniach i całkiem się rozkleiłam.
-Podać coś jeszcze? - do stolika podeszła ta sama kelnerka, co przed chwilą.
-Rachunek. - odrzekłam.
-A może chusteczki? - parsknęła.
-Rachunek wystarczy. - zacisnęłam zęby spoglądając na nią. Pospiesznie wytarłam mokre policzki i zapłaciłam nie czekając na resztę. Wybiegłam z centrum. Zamówiłam taksówkę i dojechałam do domu, a po drodze przypatrywałam się bransoletce zakupionej dla Alka. Dlaczego wcześniej nie zauważyłam całej tej sytuacji? Dlaczego byłam taka głupia? Wparowałam do domu nawet nie witając się z bratem. Rzuciłam wszystko na biurko i nie zdejmując kurtki padłam na łóżko, znów rycząc w poduszkę.
-Julson? - Paweł lekko uchylił drzwi od pokoju.
-Nie, porażka życiowa... - szlochałam.
-Chcesz o tym pogadać? - podszedł do mnie i usiadł na brzegu łóżka, odgarniając kosmyki z twarzy. Pokiwałam przecząco głową. On wtedy zauważył reklamówkę z zakupami. Rozchylił ją i wyjął akurat pudełeczko z biżuterią. Otworzył je i zobaczył bransoletę.
-Dla kogo to? - zapytał zdumiony.
-Może być dla Ciebie. - odwróciłam głowę w przeciwną stronę.
-Miało być dla Alexa? - westchnął głośno chowając ją z powrotem.
-Nie wiem...
-Oj młoda, młoda... - pogładził moje plecy i wyszedł z pokoju. Usłyszałam dźwięk telefonu, rzuciłam się na niego w nadziei, że dzwoni Atanasijević, jednak był to Zbyszek. Wahałam się co do odbioru, lecz w końcu postanowiłam, że nie zrobię tego. To od niego wszystko się zaczęło, nienawidzę go! Gdy przestał dzwonić przysłał SMS'a.
Julia, możemy się spotkać?
Czytając tą wiadomość zdziwiłam się. Przecież on gra w Rzeszowie, a ja mieszkam w Bełchatowie, jak on chce się spotkać?!
Masz prywatny odrzutowiec?
Nie, samochód. ;)
Nie wiem czy chcę.....
Proszę.
Gdzie i kiedy?
Jestem niedaleko Bełchatowa, to może za godzinkę w jakiejś fajnej kawiarni?
CubusCafe, w samym centrum, powinieneś trafić.
Nie wiem co ja zrobiłam, płaczę po stracie przyjaciela właśnie przez Zbyszka, a sama się z nim umawiam. Nienawidzę siebie i wszystkich na około!
Po niecałej godzinie postanowiłam, że pójdę już do tej kawiarni. Powiedziałam Pawłowi, że muszę się przejść. Wyszłam z mieszkania i skierowałam się w stronę centrum. Schowałam ręce do kieszeni i szłam ze spuszczoną głową.
-Podwieść panią? - usłyszałam krzyk. Odwróciłam się w stronę jezdni i zobaczyłam auto Bartmana. Wywróciłam oczami i wsiadłam do samochodu.
-Co Ty tutaj w ogóle robisz? - zapytałam z wyrzutem.
-Przyjechałem załatwić kilka spraw... - ruszył w kierunku kawiarni.
-W Bełchatowie? - prychnęłam.
-Miasto jak każde inne... - wzruszył ramionami i po chwili zaparkował pod galerią. - Czemu taka smutna? - otworzył mi drzwi od auta.
-Gorszy dzień. - bąknęłam i wysiadłam z niego. Poczekałam na siatkarza, aż zamknie samochód i wkroczyliśmy do restauracji. Zamówiłam tylko wodę z cytryną, nie miałam na nic ochoty, a Zbyszek małą czarną.
-Mam dla Ciebie propozycję... - wyszczerzył się, a ja rozejrzałam się po pomieszczeniu. - Walnąć prosto z mostu, czy owijać w bawełnę?
-Jak chcesz. - wzruszyłam ramionami.
-Razem z chłopakami uznaliśmy, że byłoby nam miło jeśli dołączyłabyś do naszej ekipy jako fotograf.
Moje oczy wyszły z orbit, a w gardle totalnie mi zaschło.
-Co Ty na to? - poruszał brwiami.
-Nie, nie ma opcji... - pokiwałam głową. - Nie chcę zostawiać rodziny, domu, pracy... tutaj mam wszystko. Dzięki za pamięć. - już chciałam się zbierać do wyjścia, lecz atakujący przytrzymał moją dłoń.
-Może to przemyślisz? - zapytał po cichu.
-Nie mam nad czym myśleć... - odpowiedziałam bez przekonania i spojrzałam mu w oczy. Były takie duże i błyszczące... Głośno przełknęłam ślinę i zaciskając wargi z powrotem usiadłam na krześle.
-Nie musisz odpowiadać teraz. Wiem, że to dla Ciebie trudna decyzja, ale jak coś, to masz mój numer. - mrugnął okiem. Uśmiechnęłam się przymusowo i spuściłam głowę. Zaraz po tym, przede mną stała szklanka z wodą, a na nią nabity był plaster cytryny. Zbyszek zanurzył swoje usta w kawie cały czas nachalnie mi się przypatrując. Ogólnie rozmowa nie kleiła nam się, byłam za bardzo rozkojarzona, na niczym nie potrafiłam się skupić.
-Julka, coś nie tak? - zapytał kładąc swoją dłoń na mojej. Chciałam się wyrwać, lecz nie potrafiłam. Nie mogłam.
-Nie, wszystko okej. - pociągnęłam zakatarzonym nosem.
-Nie jesteś taka jak zawsze... - pogłaskał moją rękę kciukiem. Było naprawdę przyjemnie.
-Mówiłam Ci, że mam gorszy dzień. - uwolniłam się z jego uścisku i poprawiłam włosy. Potem swój wzrok skupiłam na przezroczystej wodzie.
-Mi możesz powiedzieć.
-Ale nie mam o czym. - odparłam i przeniosłam spojrzenie na niego. Wyraźnie przejął się moim humorem.
-Chcesz już wracać? - zapytał, a ja przytaknęłam kiwając głową. Siatkarz pomógł mi założyć kurtkę i zapłacił za wszystko. Wsiedliśmy do jego auta. Puścił piosenkę, którą znałam doskonale i wbrew mojej woli zaczęłam śpiewać ją pod nosem. Zibi wystukiwał rytm o kierownicę, a ja nogami o podłoże. Po chwili śpiewaliśmy już na cały głos.
-Teraz będę wiedział gdzie mieszkasz. - zaśmiał się, gdy podwiózł mnie pod samą klatkę mojego bloku.
-Naprawdę cenna wiedza. - uniosłam kąciki ust. - Dziękuję za podwózkę.
-Do usług. - zasalutował i wysiadł z auta. Zmarszczyłam brwi, ale wtedy zauważyłam, że okrąża auto i otwiera mi drzwi. Wysiadłam i jeszcze raz podziękowałam. Zbyszek złapał moją dłoń, a ja nie sprzeciwiłam mu się. Spojrzał mi głęboko w oczy i zbliżył swoje wargi do moich. Musnął je delikatnie, a po chwili zrobiłam to ja. Mocno przyciągnął mnie do siebie kładąc ręce na moich biodrach i całował coraz namiętniej i bardziej zdecydowanie. Błądziłam rękami w jego włosach i czułam jego mocny chwyt w pasie. Oparł mnie o samochód i całował po szyi. Odgięłam głowę do tyłu, aby ułatwić mu do niej dostęp i zacisnęłam powieki. Następnie jeszcze raz złożył pocałunek na moich ustach i uśmiechnął się lekko. Dopiero dotarło do mnie to wszystko co przed chwilą się działo. Zacisnęłam wargi, a po moim policzku spłynęła pojedyncza łza. Wyrwałam się z objęć Zbyszka i pobiegłam do mieszkania.
-Zadzwoń! - usłyszałam zza siebie. Oparłam się o ścianę na klatce schodowej i wolno się po niej zsunęłam. Schowałam twarz w dłoniach i rozpłakałam się na dobre. Mijało mnie pełno ludzi kiwając tylko głowami. Miałam wszystko gdzieś. Po chwili jednak zebrałam się i weszłam na górę. Delikatnie otworzyłam drzwi od mieszkania i weszłam do niego. Zdjęłam kurtkę i powiesiłam ją na wieszaku, a buty włożyłam do szafki.
-Jestem. - powiedziałam tylko i znów zaszyłam się w pokoju. Wyjrzałam przez okno, Zibi ciągle tam stał. Szybko zasłoniłam okna zasłonami i wbiłam twarz w poduszkę.
Chyba Cię pokochałem. Przepraszam.
Wiadomość o takiej treści dostałam od Bartmana. Cisnęłam telefonem o ziemię, a ten rozleciał się w drobny mak. Wtedy ktoś zapukał do drzwi. Nie miałam zamiaru ruszać się z łóżka, więc liczyłam, że Zator to zrobi. Otworzył drzwi i usłyszałam tylko:
-Jest Julka?
-Jest. - Paweł przytaknął i wpuścił tego osobnika do mojego pokoju.
___________________________________________________
Drugi dzień świąt już nieco spokojniejszy, mogłam co nie co napisać. ;-)
Pozdrawiam, Sissi. ♥
wolałabym żeby Julia była z Bartmanem i żeby wyjechała do Rzeszowa . :)) i świetny rozdział, pozdrawiam . ;dd
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo i również pozdrawiam. ;)
UsuńDlaczego każdy mi to robi i kończy w takim momencie? :( Aż taka zła jestem? :C Dobra, do rzeczy... Normalnie lubię Bartmana, ale w tym opowiadaniu taki strasznie nachalny jest i wkurza mnie jego zachowanie. Oby Julka pogodziła się z Alkiem i z nim była.. Jakoś to o wiele lepiej widzę :) Oby do jej pokoju wszedł Alek. Oby, oby, oby! :) Kiedy dodasz następny rozdział ? :)
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie na nowy (zboczony. tralala :D ) rozdział :))
Pozdrawiam :3
Zła? Skądże! ;)
UsuńNowy jutro albo pojutrze. ;-)
Również pozdrawiam. ;*
oh nie ona nie może być z Bartmanem, musi być z Alkieeeem :(
OdpowiedzUsuńbłagaaaam o nowy jutro
;-))
UsuńJestem pogodynkiem <333
OdpowiedzUsuńNie, nie, nie. Nie chcę Bartmana, nie, nie, nie. Ma być Aleks. Bo Bartman jest be, jest nachalny i go nie lubię. A pfe ;d
Ja chcę żeby ona była z Aleksem. Bo jak nie z Aleksem, to z nikim. ;D Only Aleks :D
Pozdrawiam :*
VE.
:D:D
UsuńRównież pozdrawiam! ;-**
No nie ! Jak ten Bartman mnie wkurza ! Julka mogłaby się go już pozbyć, niech się w końcu zajmie Alkiem, eh... :)
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że coś jutro dodasz bo uwielbiam twoje opowiadanie.
Do kolejnego rozdziału ! :*
To nie takie proste........ ;-)))
UsuńDziękuję bardzo i pozdrawiam! ;-**
zrób nam prezent i dodaj jeszcze dzisiaj jeden nowy :D
OdpowiedzUsuńZdaje mi się, że wyczerpałam dzisiejszą wenę, ale nic nie wykluczam. ;>
Usuńdasz radę :D a jak nie tu to na siatkarskich ;D
UsuńJak mogłaś skończyć w takim momencie?! o.O
OdpowiedzUsuńMasz szybko dodać następny! A ten rozdział jest genialny, ale ja chcę żeby Julka była z Aleksem ;(
Pozdrawiam ^,^ ;**
Ja zła. :D
UsuńRównież pozdrawiam. ;-*
Aż taka chyba nie ;P
UsuńAleks, Zibi ? I kto jeszcze ? W sumie ciekawi mnie kto to przyszedł, ale stawiam na jednego z tych osobników, jednak bardziej bym była skłonna ku Zibiemu. ;D.
OdpowiedzUsuńCzekam na następny ! ;)
Pozdrawiam ! ;***
;-)
UsuńRównież pozdrawiam. ;-*
Ale i tak mam nadzieję, że ona będzie z Aleksem ! ;D
UsuńAleeeeeeeeeeks ! kocham to opowiadanie. jest takie autentyczne a zarazem magiczne. SISSI jest niesamowita! :)
OdpowiedzUsuńPS: pisz kolejny rozdział jak najszybciej :))
Jeeeej, dziękuję za tak miłe słowa. ♥ To niezwykle motywuje. ;-)
UsuńPozdrawiam. ;-**
Jeeeej.! Dlaczego w takim momencie.?
UsuńDżul ma być z Bartmanem i wyjechać do Rzeszowa :D
PS: Czekam na kolejny :) Pisz szybko ;P
Nie ma takiej opcji !!! :)
UsuńJula tylko z Aleksem! :P
UsuńZbychu niech spada :D
Usuńflo jeszcze chwila i zaczniemy mieszać Sissi w głowie :P
UsuńDroga autorko nie zabijaj nas :D ale ja muszę przeprowadzić z tb poważna rozmowę ale to lepiej na gg :D
Nie wiem jak ty Paulino ale ja się bardzo zaangażowałam w to opowiadanie, zresztą jak i w kilka innych :)
UsuńCzasem się zapominam i muszę wtrącić swoje " trzy grosze"
Czuję się jakbym tych wszystkich bohaterów znała od lat i chcę żeby wszystko szło po mojej myśli :D
flo, ja się zbyt często zapominam :D i się czuję jakbym miała założoną czapkę niewidkę i jestem tam razem z nimi i 'wiem co dla nich będzie najlepiej" :D chyba trochę przesadziłam :P
UsuńTo taki trochę nasz drugi świat :)
UsuńI w pełni zgadzam się z twoimi słowami.
Lubię się angażować w te opowiadania bo to takie przyjemne oderwanie się od rzeczywistości :)
Miło mi, że się rozumiemy :D Ale Kasia nas zabije albo w dobrym wypadku 'tylko' usunie nasze komentarze xD
UsuńAle jeszcze moja cierpliwość się nie wyczerpała jednak obiecuję, że jak nic z Alkiem nie będzie to ja\ą znajdę gdziekolwiek się schowa :D Przecież wiem co mim ziomkom potrzeba :D haha :)
Nie usunę w życiu! ♥ Miło mi, że tak interesujecie się tym blogiem i tak Wam się podoba. ♥ Miód na me serduszko! ^_^
UsuńPozdrawiaaaaam serdecznie. ;-***
No nie! Kurde, czemu ten Bartman wszystko psuje i komplikuje! Urwe mu leb jak go spotkam.. :D Alek zachowuje sie strasznie, nie dziwie sie ze dziewczynie bylo przykro. I jeszcze ta kelnerka, jak wypalila z tymi chusteczkami.. No zabilabym chyba sikse! Alez sie unioslam ;d Kasiu, jutro nowy, blagam ;*
OdpowiedzUsuńProbably, spotkasz go w Rzeszowie tudzież w MH na zakupach :D A na miejscu Alka też bym się tak zachowywała jednak od razu bym powiedziała tej osobie co czuję. kuri ona ma być z Aleksem no :)BUZIAKI!
UsuńAh ten Zbychu wszystko komplikuje! XD
OdpowiedzUsuńŚwietny jest, bardzo mi się podoba i chyba normalnie zostanę wierną fanką opowiadania! :D
no zgadzam się ! Komplikuje tylko cudowną znajomość z Aleksem ! ;<
UsuńKocham czytać to opowiadanie i z niecierpliwością czekam na kolejne rozdziały ! :D <3
OdpowiedzUsuńZły Zbychu "ukradł" Julkę Alexowi :(
Cudoo. Ten dreszczyk emocji. Ahh ten Alek. Niech się w końcu odważy i powie Julce co naprawdę do niej czuje.Do Zbycha nic nie mam ale to nie jego bajka :)
OdpowiedzUsuńZapraszam: http://niemownie.blogspot.com/
Proooszę złącz w następnym Alka i Julkę a Zbychu niech... Zniknie. Tak mi żal Alexa ;( Przecież to taka kochana chłopina a tak musi 'cierpieć' <3 Oczywiście świetny bo w rozdziale musi się coś dziać :D Proszę także o ten rozdział jutro ;3 Pozdrawiam ;*
OdpowiedzUsuńJestem zdecydowanie za tym, żeby opierać związki na przyjaźni. Jeżeli ZB9 nie umiał jej pocieszyć, to nic z tego nie wyjdzie. Zbyszka w tym opowiadaniu nie lubię, nawet bardzo, więc nawet się nie waż ich ze sobą wiązać, chyba, że później będzie z Alkiem xD Nie dziwię się Aleksowi, że się na nią focha, ale gdyby mu na prawdę zaleszało, to zdobyłby się na odwagę i zapytał jej wprost. Głupią nieśmiałość xD Nie lubię w twoich blogach smutnych zakończeń, ani tej niepewności, bo w końcu jesteś jedyna, która tak zabawnie opisuje wszystko. Uwielbiam Cię : *
OdpowiedzUsuńPo raz kolejny mam niezmierną ochotę nakopać ci do dupska!
OdpowiedzUsuńJuż kiedy mi mówiłaś ze masz jakiś plan co do nich i co? ;( nie lubię cie!;(
Normalnie Bartmana nie mogę powiedzieć, że nie lubię - po prostu jest mi obojętny. ale tutaj to go nienawidzę! Taki zbyt pewny siebie, zadufany wrrrrrr! Wykorzysta biedną małą Zatorską zostawi i będzie się cieszył że głupia mu uwierzyła:(
A Alek chyba zaczynał coś mówić...? I poszedł ;/
ja jestem w stanie zrozumieć, że nic od razu ale ile czekać można?;p Nie zgadzam się na Julę i Zbyszka i koniec!
Tak poza tym to Cie kocham ;* nie wiem jaką miłością ale no cóż stało się i cie kocham! ;* :D
kiedy nowy rozdział? czekaaamy <3
OdpowiedzUsuńnowyyy prosze ;D
OdpowiedzUsuńlamiesz moje serce brakiem nowego rozdzialu :(
OdpowiedzUsuńKURWA KOCHAM CIĘ! PRZECZYTAŁAM WSZYSTKEI CZĘSCI DZISIAJ! CZEKAM NA KOLEJNE BO JESTEM WRĘCZ ZAKOCHANA!
OdpowiedzUsuń+ MAM W SWOIM ARCHIWUM NA KOMPUTERZE OPOWIADANIE Z SIATKARZAMI. MAM NADZIEJĘ, ZE NIE STWIERDZISZ ŻE KOPIUJE OD CIEBIE JEŻLI DODAM JE ZA JAKIŚ MIESIĄC. ;))
Dziękuję za tak miłe słowa. ♥ ;-***
UsuńO opowiadanie nie masz się co martwić, przeczytam je z przyjemnością. ;-)
BOŻE!
OdpowiedzUsuńtak bardzo kocham <3
czekam na coś dalej :D
ALEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEK <3
:D
mam do Ciebie sprawę, jeżeli możesz skontaktuj się na gg : 23215784 :) Będę wdzięczna.
kuna.
Kiedy nowy??;d
OdpowiedzUsuń