poniedziałek, 10 grudnia 2012

ROZDZIAŁ 17

Do gabinetu wchodziło wiele osób, a ja czekałam na swoją kolej. Bałam się wejścia tam, ale przecież nic nie sugerowało groźniejszego urazu. W końcu nadeszła moja pora. Wstałam z krzesełka i weszłam do pomieszczenia. Przywitałam się z lekarzem i usiadłam tuż za jego biurkiem.
-Jak się pani czuje? - zapytał, pisząc coś w swojej kartotece.
-Dobrze... - odparłam krótko.
-Odebrałem wyniki. Z głową jest wszystko w porządku, wtedy mogły to być zwyczajne nerwobóle, ale wykryliśmy coś innego... - westchnął. Gdy usłyszałam to zdanie głośno przełknęłam ślinę.
-Coś nie tak?
-Po badaniu krwi wyszło nam, że choruje pani na anemię. - rzekł lekarz.
-Anemię? - powtórzyłam. - Ale ja nie miałam żadnych objawów anemii...
-Tak, anemię. Stosunkowo niegroźna choroba, którą cechuje ogólne osłabienie organizmu spowodowane niedoborem erytrocytów lub barwnika odpowiedzialnego za przyswajanie hemoglobiny.
-To znaczy?
-Powiem krótko... dużo żelaza, warzyw, owoców, badania krwi co 3 miesiące, ograniczamy kawę i herbatę, oraz zakupujemy sobie witaminę C w aptece i będzie wszystko dobrze. - lekarz uśmiechnął się.
-Aha... - mruknęłam odbierając od niego receptę. - Czyli to już? Znaczy, już ze mną wszystko okej? - wydukałam.
-Owszem, pomijając anemię. - oparł się o biurko.
-To dziękuję... - wyszczerzyłam się i wcześniej się żegnając praktycznie wybiegłam z gabinetu. W sumie odetchnęłam, myślałam, że to będzie coś gorszego, choć anemii nie można lekceważyć. Od razu poszłam do apteki, by wykupić najpotrzebniejsze lekarstwa. Potem wpadłam do supermarketu i kupiłam masę najróżniejszych owoców i warzyw. Od tamtej pory miałam zamiar odżywiać się zdrowo. Obładowana zakupami otworzyłam drzwi mocnym kopnięciem i wparowałam do mieszkania. Zatiego jeszcze nie było. Rozebrałam się, odłożyłam wszystkie produkty do kuchni, a następnie od razu zabrałam się za robienie sałatki. Po chwili do mieszkania wszedł Paweł. Nawet nie zdejmując kurtki wszedł do pomieszczenia, w którym się znajdowałam i nagrodził mnie wielkim całusem w policzek. Uniosłam jedną brew i podejrzliwie spojrzałam się na brata.
-Kto podmienił mi rodzeństwo? - obejrzałam go z każdej strony.
-Mam dzisiaj dobry dzień. - wyszczerzył się. - Idziemy na obiad?
-Nie, nie, niee, ja muszę się teraz zdrowo odżywiać. - rzuciłam mu obraną marchewkę, a sama wgryzłam się w swoją.
-Bo? - przegryzł pomarańczowe warzywo.
-Anemia mnie dopadła. - wzruszyłam ramionami. Paweł prawie zakrztusił się tym, co miał w ustach.
-Anemia?!
-Przestań, da się z tym żyć... - wywróciłam oczami. - Muszę tylko stosować się do pewnej diety i będzie okej...
-Czyli muszę Cię pilnować... - odwiesił kurtkę i usiadł przy kuchennej wysepce.
-Sama się dopilnuję. - prychnęłam i rzuciłam mu kolejną marchewkę.
-Nie masz nic innego? - zmarszczył brwi i odrzucił mi ją.
-Pomidor? - wskazałam, a on przytaknął. Czyli rzuciłam w niego pomidorem. - Co tam na treningu?
-Dzisiaj już grałem... mówię Ci, tak mi tego brakowało! - odparł.
-Może dlatego masz taki dobry humor. - uśmiechnęłam się.
-Całkiem możliwe... - poparł mnie. - Słyszałaś, że Kłosu organizuje Sylwestra?
-No coś tam mi się obiło o uszy... ale mamy jeszcze 3 miesiące... - jęknęłam.
-Tak Ci się śpieszy do nowego roku? - zaśmiał się.
-Trochę... a co robimy na święta? Jedziemy do mamy?
-Julson, mamy 3 miesiące... - westchnął Paweł i poszedł do salonu. W sumie racja, do świąt jeszcze pełno czasu. Gdy już skończyłam i doprawiłam sałatkę zabraliśmy się za pałaszowanie jej.

Dni mijały bardzo szybko. Wróciłam do pracy, razem z Pawłem nie poruszaliśmy już tematu jego wyjazdu i wszystko wróciło do normy. Basia zapowiedziała swój przyjazd na święta, ale oznajmiła, że wcześniej wyrwać się nie da. Nadeszła wielka środa, dzień przed rewanżem z Resovią. Razem z Pawłem pakowaliśmy się cały wtorek, a przecież jechaliśmy tam na 2-3 dni. Dotrzeć mieliśmy tam Skrzatowym autokarem. Kierowca pomógł nam wepchać wszystkie walizki do bagażnika i usadowiliśmy się w autokarze. Jako że na tyłach siedzą Ci najlepsi, nie mogło zabraknąć tam mnie, Winiara i Wlazłego.
-Julson, to nie fair, że siedzisz na środku... - skrzywił się Michał. - Jesteś najmniejsza!
-Dasz radę... - wyszczerzyłam się i na złość siatkarzom rozłożyłam się wygodnie. - Ile jedzie się do Rzeszowa?
-Z pięć godzin... - odrzekł Szampon.
-No, to tym bardziej dacie radę. - poklepałam ich po plecach.
-To wygląda aż tak śmiesznie, że muszę Wam zrobić zdjęcie... - zaśmiał się Pliński i wyjął swój telefon.
-Daniel, czekaj. Zrób moim! - podałam mu swoją lustrzankę, a on uwiecznił ten moment. Gdy dojedziemuy na miejsce, dodam to na Facebook'a, bo wyszliśmy naprawdę świetnie. Kierowca, aby umilić nam podróż puszczał masę przeróżnych piosenek, przez co autokarowa impreza się rozkręcała. Zrobiłam parę fajnych fotek siatkarzom, które potem dodam na stronę Skry. Po ponad pięcio godzinnej jeździe dotarliśmy na miejsce.
-Ech, te Rzeszowskie, zanieczyszczone powietrze... - mruknął Pliński. Wypakowaliśmy się z autobusu i od razu ruszyliśmy do hotelu. - No ale muszę przyznać, że hotele mają fajne... - pokiwał z uznaniem głową.
-Jedynka specjalnie dla mnie? - wyszczerzyłam się, gdy odebrałam kluczyk do swojego pokoju.
-Nie rozrabiać! - upomniał mnie Paweł. Wzięłam swoją torbę i poszłam w kierunku tymczasowego lokum. No muszę przyznać, wystrój na piątkę! Odłożyłam bagaż i rzuciłam się na łóżko.
-Lustro na suficie? - zdziwiłam się. Od razu znak "Julka, zrób sobie zdjęcie". Wyjęłam aparat i namierzyłam moje odbicie w lustrze. Cyknęłam sobie zdjęcie i akurat zastał mnie Alex.
-A ta już... - pokiwał głową.
-No coo, tak mnie korciło. - wystawiłam język w jego kierunku.
-Ze mną też byś sobie zrobiła!
-To siadaj... - poklepałam miejsce, na którym miał usiąść. On uśmiechnął się i już po chwili pozował do fotek.
-Boże, nie macie nic innego do roboty?! - mruknął Zator, gdy wszedł do mojego pokoju.
-Puka się. - skarciłam go wzrokiem.
-Wiem. - wyszczerzył się i usiadł na fotelu na przeciwko. - Ja z Kłosem mam lepszy pokój... - rozejrzał się wokół.
-Jasne... - wywróciłam oczami.
-No tak, chcesz zobaczyć? Korzystaj póki jest porządek! - zaśmiał się.
-Później. - machnęłam ręką.
-Kto tu mieszka? - do pokoju wszedł Plina razem z Woickim. - A, młoda... - prychnął.
-Prawda, że my mamy lepsze pokoje, co nie?
-Dla szlachty lepsze... - dodał Woicki.
-Wypad jak Wam się nie podoba! - wskazałam wyjście ze srogą miną, która potem przerodziła się w uśmiech.
-I tak nas kochasz. - Daniel wysłał całusa w powietrzu, a ja pokiwałam z niedowierzaniem głową. Wszyscy wyszli, a ja poszłam pod prysznic, bo czułam się niekomfortowo po tej podróży...

____________________________________


Jak tak poniedziałek minął? ;-)

Pozdrawiam, Sissi. ♥

Siatkarskie sny

23 komentarze:

  1. Dobrze, że Paweł zmienił zdanie i mam nadzieję, że tak zostanie :D I ja też chcę masę zdjęć z Aleksem przy każdej możliwej okazji, ej. ;<
    Może go porwiemy na święta? ;>
    VE.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jestem za, jak najbardziej! *__* :D
      Kiedy robimy napad? ;> :D

      Pozdrawiam. ;-*

      Usuń
    2. Jak najszybciej, żeby nam nie uciekł :D
      Pod osłoną nocy się zakradniemy, uśpimy go i wywieziemy :D Bo przecież nikt nie zauważy zniknięcia dwumetrowego faceta, na pewno nie :D
      A tak w ogóle, to przyjrzałam się bardziej zdjęciu Aleksa w bohaterach(tak wiem, szybka jestem :D) i mam skojarzenie, że jego loczki robią mu nad uszami takie małe rogi i mi przypomina diabełka xddd
      VE.

      Usuń
    3. Ooo, dobry plan! ;>>> Trzeba jeszcze pomyśleć o kominiarkach... :D
      A jak zobaczy jakie my jesteśmy fajne, to nie będzie chciał uciekać. :D

      A co do włosów... HAHAHAHAHAH RZECZYWIŚCIE! :D ♥♥♥♥

      Usuń
    4. Zostanie z nami na zawsze! Będzie super :D
      Jak dobrze, że z tymi włosami nie jestem sama, już się bałam że tylko mi takie rozkminy przychodzą :D A to zdjęcie już nigdy nie będzie takie samo :DD
      VE.

      Usuń
    5. No nie może być inaczej! :D

      Jeśli już coś pierwszy raz zobaczę, potem widzę to calutki czas... :D

      Usuń
    6. Cieszę się :D Już się nie mogę doczekać świąt z Aleksem :D Nauczymy go polskiego, on nas serbskiego, taki szybki kurs językowy :D
      Pozdrawiam :*
      VE.

      Usuń
    7. Totalnie! *__*
      Wspólne śpiewanie kolęd... i prezenty. ♥ :D

      A potem będziemy wymiatać po serbsku. ;> :D

      Usuń
    8. Jak nikt inny! :D I będziemy dumne, że nauczył nas sam Aleks! :D
      A kolędy będą mieszane, zaśpiewamy we wszystkich znanych nam językach :DD Co do prezentów, Aleks będzie największym z nich :>
      VE.

      Usuń
  2. na machaniu łopatą xD coo tak krótko dzisiaj! xD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale będzie lepszy sen. :D

      Jakoś tak wysżło... następny postaram napisać się dłuższy. :D

      Usuń
  3. fajny,fajny tylko krotszy niz zwykle :)
    kiedy bedzie nastepny ?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję. ;-)

      Następny możliwe, że w czwartek, albo piątek, bo w tym tygodniu mam próbne testy gimnazjalne......... ;c
      Ale jak uda mi się naskrobać coś szybciej, to na pewno dodam! :D

      Usuń
  4. oo, to powodzenia ! :)
    bede cierpliwie czekac na kolejny rozdzial :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Oo i już koniec? ;O
    A jakby się tak coś wydarzyło w tych rzeszowskich super pokojach? hmm ??? :D
    Ja ci nie dam spokoju xd

    I tak się już nic nie nauczysz na te testy bo prymuska jesteś i wszystko umiesz to możesz nam umilić ten zimowy czas ^^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No niestety. :C

      taaaaaaaa, prymuska. :C Chciałabym!
      Ale i tak skończy się na zrobieniu kilka testów w necie, a potem może coś skrobnę... ale zobaczę. ;-)

      Usuń
  6. Cieszę się,że zaczęło się układać...no i Paweł został to najważniejsze:) Czekam na następny :)

    OdpowiedzUsuń
  7. No, no, no. ;D. Mam nadzieję, żer będzie coś między nią a Aleksem. ;>. A swoją drogą cieszę się, że Zati został w Bełchatowie. ;)
    Pozdrawiam. ;***

    OdpowiedzUsuń
  8. licze na nowy dzisiaj :D

    OdpowiedzUsuń
  9. Świetneee! Kiedy Julka będzie wreszcie z Aleksem? *.* Już się nie mogę doczekać następnego! :)

    OdpowiedzUsuń